AgnieszkaKRK31
Mamuśka dwóch urwisków.
Mam w końcu chwilkę,żeby opisać jak było u nas
W pon.19.10.09 o 7:30 zawitałam na porodówkę-cc była umówiona, planowana /niestety ze wzgl. zdrowotnych/.Po wypełnieniu papierków-jakieś 30-40 min.zaprowadzono mnie na salę porodową do SN.Sala bajerancka-a rodziłam w szpitalu Żeromskiego w Krk.Mój M.zagubił się w akcji-położna go prosi a chłopa nei ma-poszedł odnieś moje rzeczy do asmochodu.Potem KTG,obchód-p.orynator zażartował,że spoko,mogę rodzić SNale suma sumarum zostałam zakwalifikowaa do CC i czekam dalej.Na KTG nic nie wyszło-normalne,termin z OM miałam na 25.10.Nagle mojego M.wyproszono i położna wnosi takiego małego bąbelka,sinego,całego w tej mazi poporodowejAż mi się oczy zaszkliły-ja też chcę JUŻ!Wchodzi oszołomiony tatuś,który dopiero na koniec orientuje się,że ja tam sobie siedzę i patrzę jak dzidzię mierzą, ważą i odsysają płyny.Cuuudny widok.Noi przyszła kolej na mnie.Ufff FKOŃCÓ bo już było mi zimno z nerwów.Zastrzyk w kręgosłup- strach jak cholera,ale dzięki położnej idzie jak po maśle-bdb mnie poinstruowała.I głupowate uczucie-nic nie czuję od cyców w dół...i zaczyna się,czuje jak mi coś tam grzebią, żartujemy sobie z połoznymi i lekarzami i po chwili moja ginka mówi,że już jest dzidzia! GODZ. 10:37 19.10.2009 r PONIEDZIAŁEK- MAMY SYNA , Pokazali mi go,kazali ucałować,pogłaskać i zabrali do tatusia.A ja w ryk!Fantastyczne uczucie!A jaki mały śliczny!!!Szycie-nie mogą mnie zszyc,bo mam te cholerne zrosty pooperacyjne.Męczą się trochę,ale jest OK.Nagle patrzę i widzę przed sobą jakąś nogę-hmmm ze zdziwieniem stwierdzam,że to MOJA noga...no szok!I na salę.Mąż dostaje polecenie od położnej-ciągnąć łóżko,a nastepnie opierdziela go,bo chłop zamiast ciągnąć to się łóżka trzyma i sobie idzie jak na spacer-widać,że jest totalnei odjechanyheh tatusiek.Pytam ile mierzy młody itd,a M.że nie wie,nie mówili a on był tak oczarowany,że nie zapytał.No to go zrypałam,po coś tam był człowieku??? A na sali przynoszą mi Filipka do cyca i zaczyna ssać siarę.Ja płaczę,mąż totalny błogostan...no comment.Najgorsze jest to nie podnoszenie głowy,a ja chciałabym synka zobaczyć calusiego!Jednak po 7 godz. przychodzi położna i rzuca hasło wstajemy.Najpierw usiadłam,ale że kręci mi się w głowie,to siedzę grzecznie.Nadjechał M.i pomaga mi wstać,a ja mam zjazd-o mało nie zaliczyłam spotkania z posadzką... więc kładę się i za chwilkę próba nr 2 zakonczona wizytą od prysznicem.I biegusiem do synka-już czuję się suuper.
Szczęśliwa,wniebowzięta i zakochana w tym małym człowieku! Orgazm przy tym to jest pikuś,że sobie pozwolę zauważyć.
Dodam,że Filip,Maciej dostał 10 pkt APG, miał 55 cm / 3000 g. i że był najbardziej piszczącym dzieckiem na oddziale- jak piszczał wiedziałam i ja i położne,że to mój SYN!
Kurcze aż się wzruszyam opisując to wszystko...
W pon.19.10.09 o 7:30 zawitałam na porodówkę-cc była umówiona, planowana /niestety ze wzgl. zdrowotnych/.Po wypełnieniu papierków-jakieś 30-40 min.zaprowadzono mnie na salę porodową do SN.Sala bajerancka-a rodziłam w szpitalu Żeromskiego w Krk.Mój M.zagubił się w akcji-położna go prosi a chłopa nei ma-poszedł odnieś moje rzeczy do asmochodu.Potem KTG,obchód-p.orynator zażartował,że spoko,mogę rodzić SNale suma sumarum zostałam zakwalifikowaa do CC i czekam dalej.Na KTG nic nie wyszło-normalne,termin z OM miałam na 25.10.Nagle mojego M.wyproszono i położna wnosi takiego małego bąbelka,sinego,całego w tej mazi poporodowejAż mi się oczy zaszkliły-ja też chcę JUŻ!Wchodzi oszołomiony tatuś,który dopiero na koniec orientuje się,że ja tam sobie siedzę i patrzę jak dzidzię mierzą, ważą i odsysają płyny.Cuuudny widok.Noi przyszła kolej na mnie.Ufff FKOŃCÓ bo już było mi zimno z nerwów.Zastrzyk w kręgosłup- strach jak cholera,ale dzięki położnej idzie jak po maśle-bdb mnie poinstruowała.I głupowate uczucie-nic nie czuję od cyców w dół...i zaczyna się,czuje jak mi coś tam grzebią, żartujemy sobie z połoznymi i lekarzami i po chwili moja ginka mówi,że już jest dzidzia! GODZ. 10:37 19.10.2009 r PONIEDZIAŁEK- MAMY SYNA , Pokazali mi go,kazali ucałować,pogłaskać i zabrali do tatusia.A ja w ryk!Fantastyczne uczucie!A jaki mały śliczny!!!Szycie-nie mogą mnie zszyc,bo mam te cholerne zrosty pooperacyjne.Męczą się trochę,ale jest OK.Nagle patrzę i widzę przed sobą jakąś nogę-hmmm ze zdziwieniem stwierdzam,że to MOJA noga...no szok!I na salę.Mąż dostaje polecenie od położnej-ciągnąć łóżko,a nastepnie opierdziela go,bo chłop zamiast ciągnąć to się łóżka trzyma i sobie idzie jak na spacer-widać,że jest totalnei odjechanyheh tatusiek.Pytam ile mierzy młody itd,a M.że nie wie,nie mówili a on był tak oczarowany,że nie zapytał.No to go zrypałam,po coś tam był człowieku??? A na sali przynoszą mi Filipka do cyca i zaczyna ssać siarę.Ja płaczę,mąż totalny błogostan...no comment.Najgorsze jest to nie podnoszenie głowy,a ja chciałabym synka zobaczyć calusiego!Jednak po 7 godz. przychodzi położna i rzuca hasło wstajemy.Najpierw usiadłam,ale że kręci mi się w głowie,to siedzę grzecznie.Nadjechał M.i pomaga mi wstać,a ja mam zjazd-o mało nie zaliczyłam spotkania z posadzką... więc kładę się i za chwilkę próba nr 2 zakonczona wizytą od prysznicem.I biegusiem do synka-już czuję się suuper.
Szczęśliwa,wniebowzięta i zakochana w tym małym człowieku! Orgazm przy tym to jest pikuś,że sobie pozwolę zauważyć.
Dodam,że Filip,Maciej dostał 10 pkt APG, miał 55 cm / 3000 g. i że był najbardziej piszczącym dzieckiem na oddziale- jak piszczał wiedziałam i ja i położne,że to mój SYN!
Kurcze aż się wzruszyam opisując to wszystko...
Ostatnia edycja: