reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opieka nad maluszkami

z tymi napadami zlosci, zgodze sie z azik ze nie zawsze mozna stosowac "zagadywanie" i po drugie ile mozna miec takich pomyslow i sil na to zeby ciagle cos wymyslac . ja ucze bartka tego ze sa sytuacjie kiedy mowie mu ze cos musimy teraz zrobic to nie moze byc przepychanek, negocjacji itp. poprostu musi sie posluchac.
nie dlatego ze jak mam nad niem przewage, ze chce czuc sie od niego wqasniejsza. tylko dlatego ze moze keidys byc taka sytuacja ze bedzie on w niebezpieczenstwie i jak go zawolam to musi sie posluchac a nie negocjowac ze mna!
 
reklama
Ja też w pewnych sytuacjach nie ustępuję i kropka, np: na ulicę nie ma mowy żeby wyszedł się bawić, choćby nie wiem jak krzyczał - już się nauczył że na ulicę nie wolno, a przez ulicę tylko z mama za rękę i się nie wyrywa, jak mówię stój nie wolno to staje i wie, że nie żartuję

w przypadkach nie niebezpiecznych - zagaduję

a jak mam dużo czasu - to do piekarni trzy domy obok idziemy na około, po wszystkich możliwych schodach, podjazdach i kratkach około 20 min.:-D
 
U nas też rośnie mały buntownik pełną parą. Jak się złości, to zaciska piąstki i wrzeszczy. Kilka razy rzucił zabawką. Tłumaczę mu później, że zabawka nic mu nie zrobiła. Jak krzykiem próbuje coś wyegzekwować, to kucam i mówię mu, że np. dostanie biszkopcika, jak się uspokoi (podpatrzone u SN). Czasami zagaduję, kiedy czuję, że za chwilę wybuchnę ;-)
 
Azik- no, ja tez w pewnych sytuacjach jestem stanowcza, zwlaszcza jezeli chodzi o wychodzenie na ulice albo bicie psa :tak: Ale chce zeby takich sytuacji bylo jak najmniej.
Jakos jestem zwolennikiem zachecania a nie zakazywania albo nakazywania. I tak. np. wszyscy wokol wrecz zmuszaja dzieci zeby sie dzielily z innymi zabawkami. A ja wychodze z zalozenia, ze jesli moje dziecko nie chce oddac swojej lalki, to ma do tego prawo i jesli w tym celu chce sie schronic na moich rekach, bo naczej dzieci jej te lalke wyrywaja, to ja biore na rece. Z tym ze bez zbednych komentarzy. Natomiast kiedy sama z siebie daje lale kolezance to ja glosno i entuzjastycznie chwale:tak: I wiecie co? Ona coraz czesciej sama z checia zaczyna sie dzielic:-D
 
Ja wam musze napisac ze Brianek czasem ma takie napady zlosci az piszczy np jak zmywam garczki czy siedze na komputerze popycha mnie zebym tego nie robila.Staram sie mu tlumaczyc czasem nie zwracac uwagi.
Jesli chodzi o zabawki to tutaj nie ma problemu Brianek daje swoje zabawki nie wyrywa nikomu czasem jak dzieci przychodza do nas to on nawet stoji z boku i sie przyglada jak ktos bawi sie jego zabawkami.Natomiast jak idziemy do kogos i jakies dziecko mu nie chce dac sie niczym pobawic wtedy bardzo placze ale nie ze piszczy poprostu placze i przytula sie do mnie.
 
Pewnie że nagroda jest lepszą metodą niż kara - i każdy to potwierdzi... tzw pozytwyna motywacja jest najlepszą rzeczą na jaką ludzie wpadli... i oby wszystkim rodzicom i ludziom pracującym z dziecmi chciało się ją stosować, echh

w mojej wypowiedzi nie chodziło mi nawet o to żeby dziecko w sytuacjach niebezpiecznych zachowywało sie tak jak byśmy tego chciały (głownie na to nacisk kładziecie), ani nie o to by wyszło na nasze (i tak nie wyjdzie...)
- ale żeby dziecko nauczyć radzić sobie z problemami, z negacjami ich zachowań, z odmowami - kto ich nauczy jak nie rodzić - niestety jak my tego nie nauczymy - to dziecko bedzie miało problem na całe życie

ale przekupywanie dzieci... dziwna metoda, naprawdę i nie wiem jakie przynosi korzyści ??
rozumiem nagrodę za dobre zachowanie (pochwała, buziak, czy coś bardziej wymiernego - biszkopick) - coś za coś to już ostateczność.

Marlenka powiedz coś więcej, gdzie to podpatrzyłaś?
 
Iga jest nieznośna .Już kilka razy zdarzyło mi się stracić cierpliwość i nawrzeszczeć na nią:wściekła/y::wściekła/y: ogólnie sytuacja jest nieciekawa, ja ciągle mam tysiące spraw z domem, jestem przerażona i nerwowa na przemian, a Iga to wyczuwa.
też jestem zdania że niedobrze jest dziecko "przekupiać" ale już kilka razy mi się to zdarzyło i jestem zła na siebie.
Iga dalej straszna przylepa, w nocy najchętniej by spała na...moim brzuchu:-(albo przyklejona do mnie na maxa. a jak jej się zdarzy odsunąć to się budzi i ręką sprawdza czy jestem..
ehh nie wiem jak to zrobić żeby nie popełniać zbyt dużo błędów w wychowaniu tego łobuza. pewnie trzeba się zdać na intuicję i zdrowy rozsądek...
 
Azik Oglądałam kiedyś super nianię na TVN.;-)

Nieraz widzę, jak Łukaszek się niecierpliwi, kiedy klocuszek nie pasuje do układanki. Udaję, że nie widzę, a jak podchodzi do mnie i mi go podaje, to staram się naprowadzić jego rączkę w taki spsób, że w końcu sam trafia klockiem we właściwe miejsce. :tak: Bardzo się wtedy cieszy, a ja z nim.
 
Kasianka - nie miej wyrzutów - w sytuacjach ekstremalnych każdy z nas nakrzyczy lub przekupi dziecko...

mi najczesciej sie to zdaża o 5 rano :) - przekupić :) nie krzyczeć - wtedy nie mam siły krzyczeć :)

ale chodzi mi o to że to nie metoda, to ostateczność, dziecko w przedszkolu mamy takie, ze bez czegoś w zamian nic nie zrobi !!!
 
reklama
Zgadzam się. Później taki mały szkrab myśli, że wszystko, co robi jest za coś. I jak nie ma nagrody, to wielka awantura. Fajnie, kiedy wystarcza np. uśmiech mamy :-)
 
Do góry