reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

OLSZTYN prowadzenie ciaży i poród

monisś dzięki za taki dokłądny opis:tak:, tyle że podejrzewam że większość i tak zależy od tego na kogo się trafi , no a w miejskim chyba jest najmniejsze ryzyko że trafi się na kogoś niekompetentnego. Najgorsze jest to że nagrody wojewódzkiego stawiają go w bardzo dobrym świetle szkoda tylko że z tego co piszecie nie ma to odzwierciedlenia w rzeczywistości.

chyba na odwrót? :eek:

ja też rodziłam w miejskim (co prawda 8 lat temu :szok: ) i było to jeszcze okres "świetności" tego szpitala - co prawda ciężko mi to było stwierdzić, bo poród bez komplikacji, dziecko małe (2400g), jedynie widać było faktycznie schludny, wyremontowany oddział.
Ale położne wtedy też nie były miłe, ani zbytnio zainteresowane mną - młodą wtedy jeszcze :-p dziewczyną zwijającą się z bólu...
Oczywiście rodziłam naturalnie tj. bez znieczulenia, ale nienaturalnie (bez pytań) nacięli mi krocze...
Z tego co czytam jeśli coś się tam zmieniło to tylko na gorsze,
więc ja tym razem będę rodzić w Wojewódzkim (ostatnio byłam na oddziale i położne na prawdę dobre kobiety...).
 
reklama
Witam.
Jesteśmy świeżo po porodzie. To drugi poród w Olsztynie, ale tym razem bardzo, ale to bardzo jesteśmy zadowoleni. Dwa porody, dwa szpitale, dwa zupełnie inne doświadczenia.... NIESTETY jakby dwa inne światy. Jedno co mogę tu powiedzieć to - OMIJAJCIE PANIE SZPITAL MALARKIEWICZA (dawny Kolejowy). Za chwilę dlaczego.

Filipek miał szczęście przyjść na świat w Szpitalu Miejskim.
Opowiem jak to było od strony ojca....
Czułem od początku, że podejście personelu w Miejskim, celowe nastawienie się na poród na ile to możliwe naturalny - miło nas zaskoczy. I tak było. Wiadomo, że wszystko zależy na jaką położną się trafi. To jaką osobą jest położna, jak traktuje swoją pracę i w jaki sposób podchodzi do pacjentki decyduje o "przebiegu porodu". Nie oszukujmy się, położna może bardzo pomóc, jeśli choć trochę włoży serca w to co robi. Może sprawić, że pojawią się dobre wspomnienia i że pojawiają się łzy szczęścia, gdy malec dotyka pierwszy raz rączką... Moja żona autentycznie (minęły 3 tygodnie), a ona żartuje sobie, że już za chwilę mogłaby znowu być w ciąży.... :)
Wielkie pokłony ku pani Krysi Szumskiej. Rewelacyjne podejście. Na 5 z plusem. Przede wszystkim ludzkie, ciepłe, dobre i fachowe. Filip urodził się siłami natury. Pani Krysia dbała o to, by krocza nie nacinać, walczyła centymetr po centymetrze gdy wychodziła główka. Położna była cały czas przy mojej żonie, dopingowała ją, odkręcała wodę w kranie by zachciało się siku, ciągle przypominała o oddechu, podawała wodę do picia, proponowała piłkę itd. Była dosłownie na zawołanie. Spełniła nasze oczekiwania!!!. Podkreślę, że nikomu nic nie płaciliśmy i nie była to „wykupiona położna” na czas porodu. Lekarze to samo: „Jak pani pięknie prze pani Kamilo !!! Cudownie, bardzo ślicznie, o już za moment będziemy w domu… Bardzo ładnie, pani Kamilo, jeszcze troszeczkę, jeszcze troszkę !!! Pięknie, pięknie, pani Kamilo !!! Normalnie świetnie, Cudownie…”
Kamila standardowo-nie poznałaby na ulicy lekarzy, ale pamięta co mówili w czasie porodu… jak żartowali, poprawiali samopoczucie. Jak zadbali o dobry nastrój. Szczególne podziękowania dla panów: Grzegorza Wodzyńskiego i pana anestezjologa z bajeranckimi okularami…
To jest naprawdę ważne zwłaszcza w takim momencie.
Poród w Miejskim zupełnie nie przypominał porodu u Malarkiewicza. Żadnej „Fabryczki Porodów” nie było. Choć i tak tego dnia jak na zawołanie Olsztynianki w pełnię księżyca do szpitala zjechały.
Filipek spory czas leżał na mamie zanim odcięto pępowinę, łożyska nikt nie wyciągał na siłę, pani od noworodków Willenberg - co było widać z czułością potrafi zająć się dzieckiem.
Jeśli zastanawiacie się przed porodem czy może być dobrze w szpitalu – to powiem, że w Miejskim może tak być. Przynajmniej nam się to udało.

Poród u Malarkiewicza (2008) odbył się siłami natury bez żadnych komplikacji i bez zagrożenia życia dziecka KTG normalne jednak :
-krocze nacięte, nawet nikt nie zaproponował innej opcji
- położna prawie wskoczyła rodzącej na brzuch by wypchnąć dziecko
- dziecko bardzo krótko leżało na mamie
- łożysko wyciągnięte siłą ( potem pojawił się krwotok)
- brakowało „choć odrobinkę więzi” między położną a rodzącą, do dziś pamiętamy tekst położnej gdy chlusnęły wody: „ zobaczcie co mi zrobiliście”
- łóżko trafiło się takie sprzed 30 lat z łychami metalowymi na nogi,
- z piłki, worka sako znajdującego się w sali obok nie mogliśmy skorzystać
- opieka po porodzie ( z 2-3 razy w ciągu dnia ktoś zajrzał, a w Miejskim ciągle).
- do Malarkiewicza wszyscy idą ze względu na 1osobowe sale, niestety łazienka jest jedna na korytarzu, a w Miejskim WC i prysznic na każdej sali.

Podsumowując na 1500 % nie pojedziemy rodzić do Malarkiewicza a z kolejnym dzieckiem znowu przyjedziemy do Miejskiego.
Nie jesteśmy z Olsztyna więc ani ordynator, ani ginekolog, ani położna nie widzieli nas wcześniej na oczy. K&M

PS. Znieczulenie bez problemu i za darmo !!! :-)
 
Do góry