Zachował się jak dupek, ale mam wrażenie, że napięcie rosło od dłuższego czasu, a ta sytuacja była po prostu kropla, która przelała czarę. Była potworna awantura, wpadłam w taki szał, że nie pamiętam co mówiłam ani co robiłam. Kiedy już się uspokoiłam wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do centrum, na spacer, uspokoić się, porozmawiać na neutralnym gruncie. Pomogło. O naszą relację walczymy tak naprawdę od samego początku i czasami jestem tym bardzo przytłoczona. Kocham mojego męża, on kocha mnie, ale jest trudnym człowiekiem. Miał bardzo trudne dzieciństwo, które odbija się czkawka w dorosłym życiu. Jestem partnerką i terapeutką, a przecież nie mam o tym zielonego pojęcia, moje wykształcenie jest z zupełnie innej dziedziny.
Przez kilka miesięcy mieszkaliśmy w Polsce to było nam całkiem dobrze, mogliśmy liczyć na pomoc moich rodziców. Mój mąż miał problem ze znalezieniem pracy, bo jak już ktoś chce obcokrajowca to najlepiej Ukraińca... Bo taniej, bo można oszukać. Nie jestem ekspertem z zakresu prawa pracy, ale jak widziałam co mu chcą oferować to grzecznie mówiłam ,,nie". Języka by się nauczył prędzej czy później, pracę też by pewnie znalazł, ale nastroje w Polsce są takie, a nie inne i to był główny powód by wyjechać. Teraz nawet w Warszawie, która zawsze była w miarę tolerancyjna, jak ludzie widzą kogoś o ciemniejszej karnacji to zaczynają się wyzwiska. A mój mąż, no cóż, typowy Grek, czarne włosy, brązowe oczy
najbardziej mnie oburzyło, kiedy byliśmy w szpitalu, naszym synkiem, a pielęgniarka(!) powiedziała do mojego męża ,,tu jest Polska i tu mówimy po polsku". Szczęka mi opadła, ale zaraz polecialam do lekarza dyżurnego, oczywiście nas przeprosili, a ta pielęgniarka ponoć miała jakieś problemy, ale jeszcze kilka lat temu to ludzie nawet jak mieli rasistowskie poglądy to przynajmniej publicznie się do nich nie przyznawali.
Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, ale jakiś czas temu uzyskałam prawo własności domu, w którym dorastała moja mama, żadnego kredytu, a dom całkiem spory, tylko wymaga generalnego remontu. Namawiam męża, żebyśmy zaczęli odkładać ile się da i może za parę lat się przeprowadzić. Tutaj też mamy ładny dom, w ładnej lokalizacji, ale ciąży na nim kredyt, moja teściowa nie raczyła nas poinformować, że przekazała nam zadłużony dom, tu jest taki administracyjny burdel, że szkoda słów.