I jeszcze tylko dodam:
Baaardzo wielu rodzicow zamyka sie w domu zaraz po narodzinach dziecka i wlasciwie z niego nie rusza jeszcze baaaaardzo dlugo, twierdzac, ze nie moga "bo dziecko!". To tez wygodnictwo! Z dzieckiem juz kilkatygodniowym, jesli jest zdrowe, mozna pojsc w wiele miejsc. Do restauracji, na silownie, pojechac na wczasy itd, itd.....Maluch w nosidelko, dobrze zapakowana torba i...w droge! To dobre rowniez dla dziecka, ktore uczy sie zaspiac w halasie, w roznych miejscach, z czasem jest tez bardziej socjalne, otwarte, smiale itd. Siedzenie z dzieckiem w domu (jesli oczywiscie nie ma przeszkod ekomonicznych) to zwykla wygoda, bo takie wyjscia wiaza sie z pewnym dyskomfortem. Ale wyjsc mozna! Im szybciej dziecko zacznie zycie "towarzyskie", tym szybciej nauczy sie w nim obracac.
Wiem cos o tym, bo tak wychowuje swoja corke. Byla wczesniakiem i na pierwszej imprezie (weselu!) byla w dniu, kiedy byl planowany porod. Miala wtedy 8 tygodni. Z zalozenia mielismy isc tylko na slub, ale mala smacznie spala wiec namowili nas na "chociaz godzinke" wesela. Bylismy do oczepin o 24-tej! Potem to juz ja mialam dosc. Mala dostawala cyca i byla szczesliwa. Nigdy nie mialam obiekcji aby ja ze soba zabierac do restauracji. Zamawialismy stolik na uboczu, aby miec troche spokoju. Wszedzie znajdzie sie knajpka ze spokojna atmosfera. Wczasy z dzieckiem to tez nie problem niedoprzeskoczenia. Owszem, nie jest to juz to samo, ale wkoncu dziecko zmienia zycie - nie ma co oczekiwac czegos innego! My na pierwsze wczasy (8 godz. samolotem) wyjechalismy kiedy mala miala 7 mies (i to nie byla jej pierwsza podroz samolotem). Od tego czasu zwiedzila z nami prawie caly swiat. Bywalo roznie, ale dzieki temu, ze zawsze jest z nami umie spac wszedzie, wie, ze ludzie sa rozni i sa rozne kultury, rozne jezyki, jest otwarta, towarzyska, umie sie zachowac w wielu sytuacjach, obcy jezyk jej nie blokuje i "rozmawia", bawi sie z kazdym, ma latwosc w uczeniu sie jezykow (jest generalnie dwujezyczna, ale zna kilka zwrotow i umie sie nimi poslogiwac po angielsku i hiszpansku -najpopularniejsze jezyki swiata; dodam, ze o wszystko pamiec ze sluchu, bo nikt jej nie uczy tego!), podroz z nia dzis to pikus i zawsze jest podziwiana przez stewardesy itd. itd......A to, co jest dla mnie chyba najwazniejsze to to, ze dzieki temu, ze miala kontakt z przeroznymi bakteriami swiat stala sie bardzo odporna. Praktycznie nie choruje. A dzieki temu, ze juz jako 16-miesieczny szkrab odkurzyla pol Indii z bakterii, to dzis nie lapie ja prawie nic! Jako jedyna nigdy nigdzie nie lapie zadnych brzusznych bakterii - my czasem zdychamy (choc tez coraz rzadziej).
Ja taka madra nie bylam i dzis w brode sobie pluje, bo widze, ze z maluchem nie ma problemu pojsc na silownie. Teraz, kiedy wkoncu sama chodze, spotykam mamy z maluchami w nosidelkach, ktore zazwyczaj spia ook cwiczacych mam! Super!
Mozna wszystko - jesli sie chce i nie jest sie zbyt wygodnym. I to jeszcze z korzyscia dla dziecka. Trzeba tylko troche rozsadku i cierpliwosci!
Pozdrawiam