Pierwsza strata to puste jajo, druga strata to dokładnie nie wiadomo, ale moim zdaniem to stres. Zarodek zatrzymał się dokładnie w momencie, kiedy dowiedziałam się o chorobie męża, tak znienacka. Przeżył ale dziecko straciliśmy. Przed chemio- i radioterapią zamroziliśmy nasienie. Przeszłam dwie procedury, z których miałam łącznie 3 zarodki. Za pierwszym razem 2, jeden okazał się z wadami chromosomowymi. Transfer nieudany. Miałam teraz w styczniu podchodzić do drugiego transferu, ale okazało się, że zarodek również ma aberacje chromosomowe i nic z tego nie wyszło. Wydaliśmy kupę kasy, ponad 40 tys.
W tej chwili zakończył ponad roczne leczenie. Ale nadal mam dylemat. Czy próbujemy za kilka miesięcy, po badaniach na fragmentację, czy odpuszczamy.