reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Noworodek - miało być pięknie, a ja nie daję rady.

Lean_S

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
30 Sierpień 2021
Postów
35
Witajcie.
Potrzebuję... chyba wsparcia. Generalnie nie jestem osobą która się skarży, ale naprawdę nie wiem już co robić. Mój Maluch ma 2 tygodnie. Poród był ciężki, nawet bardzo. Szwów nawet nikt nie liczył, wciąż się goją, czasem bolą strasznie, tak że ani siedzieć ani stać, tylko leżenie jest akceptowalne. Do tego nadciśnienie po ciąży, więc zawroty głowy, ból głowy i ogólne osłabienie, spacer to na maksymalnie 10min. Ale żyje. Problem w tym że Maluch ma problemy z brzuszkiem zarówno z załatwianiem się jak i z ulewaniem, napina się, płacze, brzuch ma wzdęty i twardy, jest niespokojny i nie śpi. Po załatwieniu zwykle się uspokaja, ale często i tak nie usypia. Wpada w rozpacz gdy próbuję go ułożyć na płasko. W nocy jakoś sypia, ale w dzień jest w stanie nie spać przez 4-5h ciągiem na zmianę płacząc i karmiąc się. Mąż mi dużo pomaga, ale sam też jest wykończony, chyba głównie psychicznie, do tego pracuje. Ale do brzegu... Ja juz nie daję rady, nie mam siły na ciągłe kołysanie i noszenie Malucha. Źle się czuję, strefy intymne bolą niemiłosiernie (lekarze uspokajają, że trzeba czekać, aż się wszystko zagoi). Nie mogę patrzeć jak Maluch cierpi i się męczy, a ja nie jestem w stanie mu pomóc, bo juz zarówno fizycznie jak i psychicznie nie daję sobie rady. Czasem po prostu kładę się obok niego i oboje płaczemy. Wiem że wszystko minie, że się polepszy, że trzeba to przetrwać, ale mój organizm jest na granicy totalnego rozpadu. Czy jest coś co mogę zrobić by chociaż uciszyć ból mojego Malca? Próbuje ciepłych okładów na brzuszek, masażu, wyciszenia, krótszych i częstszych karmień, ale nic nie pomaga. Gdy Maluch wpada w rozpacz to nie da się go uspokoić, chyba że przystawianiem do piersi, a to tworzy błędne koło, bo po jedzeniu znów mu brzuszek doskwiera.
 
reklama
Kochana, doskonale Cie rozumiem! Masz rację, to minie..
Mój syn był takim typem- ciągle płacz, bóle brzucha, ulewanie (szukaliśmy przyczyny, nie dając wiary, że przejdzie, ale był to niepotrzebny stres). Przeszło ok 4 miesiaca..
Po pierwsze, dobrze jest znaleźć kogoś do pomocy, nawet na godzinę - siostra, mama, tesciowa, koleżanka, ktokolwiek.. Ty będziesz mieć moment na prysznic albo drzemkę (generalnie reset), nie obciazając to też męża.. Albo nawet wyjście do biedronki..
U nas jedynym sposobem na uspokojenie syna była metoda 5s Karp'a. Jeśli chcesz, mogę przesłać zdjęcia opisu tych 5s, które U nas działały cuda (czasem trzeba było wszystkich 5s, a czasem wystarczyło 3). Jak o tym przeczytałam powiedziałam sobie, że to nie ma prawa działać.. Ale ostatnia deska ratunku- spróbowaliśmy..
Możesz też szukać winowajcy- zastosowac diete eliminacyjna.
Ja teraz nie jem np mleka, kakao, bananów, owsa i wielu innych rzeczy.. Ale z synem bylo łatwiej. Jeśli masz alergika, zobaczysz efekty, ale cudów nie zdziałasz.. Maluszek musi się wszystkiego nauczyć..
Mocno trzymam kciuki, nie poddawaj się!
 
Witajcie.
Potrzebuję... chyba wsparcia. Generalnie nie jestem osobą która się skarży, ale naprawdę nie wiem już co robić. Mój Maluch ma 2 tygodnie. Poród był ciężki, nawet bardzo. Szwów nawet nikt nie liczył, wciąż się goją, czasem bolą strasznie, tak że ani siedzieć ani stać, tylko leżenie jest akceptowalne. Do tego nadciśnienie po ciąży, więc zawroty głowy, ból głowy i ogólne osłabienie, spacer to na maksymalnie 10min. Ale żyje. Problem w tym że Maluch ma problemy z brzuszkiem zarówno z załatwianiem się jak i z ulewaniem, napina się, płacze, brzuch ma wzdęty i twardy, jest niespokojny i nie śpi. Po załatwieniu zwykle się uspokaja, ale często i tak nie usypia. Wpada w rozpacz gdy próbuję go ułożyć na płasko. W nocy jakoś sypia, ale w dzień jest w stanie nie spać przez 4-5h ciągiem na zmianę płacząc i karmiąc się. Mąż mi dużo pomaga, ale sam też jest wykończony, chyba głównie psychicznie, do tego pracuje. Ale do brzegu... Ja juz nie daję rady, nie mam siły na ciągłe kołysanie i noszenie Malucha. Źle się czuję, strefy intymne bolą niemiłosiernie (lekarze uspokajają, że trzeba czekać, aż się wszystko zagoi). Nie mogę patrzeć jak Maluch cierpi i się męczy, a ja nie jestem w stanie mu pomóc, bo juz zarówno fizycznie jak i psychicznie nie daję sobie rady. Czasem po prostu kładę się obok niego i oboje płaczemy. Wiem że wszystko minie, że się polepszy, że trzeba to przetrwać, ale mój organizm jest na granicy totalnego rozpadu. Czy jest coś co mogę zrobić by chociaż uciszyć ból mojego Malca? Próbuje ciepłych okładów na brzuszek, masażu, wyciszenia, krótszych i częstszych karmień, ale nic nie pomaga. Gdy Maluch wpada w rozpacz to nie da się go uspokoić, chyba że przystawianiem do piersi, a to tworzy błędne koło, bo po jedzeniu znów mu brzuszek doskwiera.
Ja mam 4 miesięcznego synka i też początki wspominam nieciekawie - niewyspana, zmęczona, zero czasu dla siebie. Jeśli Cię to pocieszy, to to minie. Chłopcom układ pokarmowy dłużej dojrzewa (tak mówiła mi położna), dawaliśmy Biogaie. Kładź go w ciągu dnia na brzuszku (jeśli już kikut pępuszka odpadł), podkurczanie delikatnie nóżek do brzuszka też pomaga. Czasem też ciepła kąpiel i polewanie brzuszka pomaga. Będzie całkiem inaczej gdy dojdziesz do siebie po porodzie - ja miałam cc i dopóki mi położna nie wyciągnęła tego jednego szwa to myślałam, że umrę przy wstawaniu z łóżka. Kichania nawet nie chcę wspominać. Maluch musi się przystosować do bycia po drugiej stronie brzucha, potrzebuje bliskości. Mój Antek np na początku musiał być w rożku i wtedy ładnie spał. Jak był bez rożka ciężko było ze spaniem. Trzeba próbować metodą prób i błędów co się sprawdza przy naszym dziecku. Ja po prostu wiedziałam, że musimy to przejść jak wszyscy inni rodzice i nie ma innego wyjścia niż zagryźć zęby i to wytrzymać. Ale jeśli czujesz potrzebę płakać to płacz, zawsze to jakieś oczyszczenie emocji. Przystosowanie się do nowej rzeczywistości przy pierwszym dziecku nie jest łatwe. Ale z dnia na dzień poznasz bardziej swoje dziecko, będziesz się domyślać co dany płacz oznacza, ułożysz sobie plan dnia pod siebie i będzie całkiem inaczej 🙂 jeśli masz możliwość prosić swoją mamę/teściową o pomoc to nie wahaj się tylko proś. Chociażby po to, żeby spokojnie wyjść na zakupy spożywcze czy wziąć prysznic. Będzie dobrze, teraz zmęczenie i hormony po porodzie robią swoje 🙂
 
Ten pierwszy czas po porodzie jest ciężki, wiadomo Dziudziulek ma jeszcze całkowicie nierozwinięty układ pokarmowy i czasem mogą występować dolegliwości od brzuszka. Poza tym Maluszek potrzebuje bliskości, On wyszedł ze swojego najlepszego mieszkanka i teraz musi się wszystkiego uczyć po malutku, trzeba do tego cierpliwości i spokoju ale wiem że ciężko to osiągnąć gdy człowiek jest przemęczony. Co do brzuszkowych problemów czy rozmawiałaś z pediatria lub położną, może oni coś by poradzili z medykamentów aby spróbować ulżyć Maluszkowi?
Ja przy starszym synku przy podobnych problemach podawałam espumisan i delicol, ale to po konsultacji z lekarzem, i owszem odkąd dostawał te leki było znacznie lepiej.
Jeśli chodzi o Ciebie, to prawda co mówi lekarz no trzeba czasu aby się wszystko zagoiło, każde ciało i organizm jest inny i jeden potrzebuje mniej a drugi więcej czasu na regenerację. Wiem- łatwo powiedzieć ale potrzebujesz też chwili wytchnienia, więc jak dziewczyny wyżej piszą jeśli masz możliwość poproś kogoś bliskiego aby pomógł w opiece nad Malcem, chociaż 2h na reset tak abyś mogła je poświęcić sobie na odpoczynek, czy cokolwiek co poprawi Twój nastrój.
Pamiętaj Kochana początek jest trudny zazwyczaj ale to minie, odzyskasz siły i chęci i będzie łatwiej.
Pisz nawet na forum, taka rozmowa z innymi Mamusiami często pomaga, bo łatwiej nam jest wiedząc że nie jesteśmy same z takimi problemami.
 
Witajcie.
Potrzebuję... chyba wsparcia. Generalnie nie jestem osobą która się skarży, ale naprawdę nie wiem już co robić. Mój Maluch ma 2 tygodnie. Poród był ciężki, nawet bardzo. Szwów nawet nikt nie liczył, wciąż się goją, czasem bolą strasznie, tak że ani siedzieć ani stać, tylko leżenie jest akceptowalne. Do tego nadciśnienie po ciąży, więc zawroty głowy, ból głowy i ogólne osłabienie, spacer to na maksymalnie 10min. Ale żyje. Problem w tym że Maluch ma problemy z brzuszkiem zarówno z załatwianiem się jak i z ulewaniem, napina się, płacze, brzuch ma wzdęty i twardy, jest niespokojny i nie śpi. Po załatwieniu zwykle się uspokaja, ale często i tak nie usypia. Wpada w rozpacz gdy próbuję go ułożyć na płasko. W nocy jakoś sypia, ale w dzień jest w stanie nie spać przez 4-5h ciągiem na zmianę płacząc i karmiąc się. Mąż mi dużo pomaga, ale sam też jest wykończony, chyba głównie psychicznie, do tego pracuje. Ale do brzegu... Ja juz nie daję rady, nie mam siły na ciągłe kołysanie i noszenie Malucha. Źle się czuję, strefy intymne bolą niemiłosiernie (lekarze uspokajają, że trzeba czekać, aż się wszystko zagoi). Nie mogę patrzeć jak Maluch cierpi i się męczy, a ja nie jestem w stanie mu pomóc, bo juz zarówno fizycznie jak i psychicznie nie daję sobie rady. Czasem po prostu kładę się obok niego i oboje płaczemy. Wiem że wszystko minie, że się polepszy, że trzeba to przetrwać, ale mój organizm jest na granicy totalnego rozpadu. Czy jest coś co mogę zrobić by chociaż uciszyć ból mojego Malca? Próbuje ciepłych okładów na brzuszek, masażu, wyciszenia, krótszych i częstszych karmień, ale nic nie pomaga. Gdy Maluch wpada w rozpacz to nie da się go uspokoić, chyba że przystawianiem do piersi, a to tworzy błędne koło, bo po jedzeniu znów mu brzuszek doskwiera.
Szybko i zwięźle napisze bo mam w domu tez hardcore.
Z synem było ciężko jak u Ciebie. Dzieci wyrastają przesypiają noce, nawet te najbardziej oporne za młodu.
Ja mam w domu jeszcze bliźniaki i czasem idzie się powiesić 🤣ale do meritum my kobiety jesteśmy niesamowite. Ogarniesz to jak nasze matki, babki itp dasz rade. Jak większość z nas masz obraz cukierkowego macierzyństwa z TV i instagrama. A tak serio to czasem szkoła przetrwania 😉 ogarnięcie malucha i siebie w tym chaosie i natłoku emocji.
Co do brzuszka może espumisan jak to kołki, albo delicol bo czasem nietolerancja laktozy wychodzi wcześnie.
 
Wszystko trzeba przetrwać niestety. Nie ma złotego środka. Jedyne co mogę podpowiedzieć to nie bój się leków. Jak jest problem to podawaj. Myślę tu o środkach na brzuszek dla małego. Kropelki jedne, drugie, próbuj aż znajdziecie co na niego działa.
Co do sharatanego krocza to mnie ogromną ulgę przynosiło Tantum Rosa. Miałam małą butelkę z dziubkiem z przygotowanym roztworem w toalecie i przy każdej wizycie polewałam tym krocze. Po kilku dniach byłam w stanie już usiąść.
Powodzenia!
 
Ostatnia edycja:
Moja przyjaciółka ogarnęła to dzięki książce „najszczęśliwszy śpioch w okolicy” która była już tu wspominana. Może akurat na coś się przyda…
 
Witaj autorko 🥰 zacznę od tego, że Twoje emocje są zupełnie naturalne. Podejrzewam, że 90% kobiet po porodzie odczuwa podobnie. Pamiętam swojego synka 🙈 to był hardcore... ale minęło. U Was też się ułoży i synek się przyzwyczai do życia poza brzuszkiem mamy. Możliwe, że jest bardziej wrażliwym człowieczkiem i nie ogarnia jeszcze świata. To co mogę Ci szczerze podpowiedzieć to przede wszystkim uspokój swoje emocje, takie małe maluszki wszystko wyczuwają i niestety odreagowują właśnie płaczem. Znam to z autopsji 😒 Wiem, że ciężko jest się uspokoić, wyluzować, ale postaraj się, a na pewno zauważysz różnice u synka. Jeśli mogę poradzić to rozważ otulacz dla dzieciątka, albo chustę, jak dla mnie rewelacja. U nas pomagała suszarka, masaże brzuszka, oraz noszenie na leniwca. Możesz rozważyć spanie z synkiem, będzie czuł Twoją bliskość. Przede wszystkim wychodź na spacerki, żebyś odpoczęła, odetchnęła i nabrała dystansu, w domu wszystko się kumuluje. Mi spacerki z synkiem bardzo pomagały 🥰 No, a co do krocza, cóż, z dnia na dzień będzie się goiło, pomóc może Tantum Rosa. W pełni Cię rozumiem, moje pierwsze dziecko było również bardzo absorbujące i do tego mega płaczące, ale pociesze, drugie jest Aniołkiem 🥰 Życzę spokoju i wytrwałości 💞
 
Ostatnia edycja:
Też napiszę, że to minie. Mało pocieszające, ale prawdziwe.
Mój poród był bez komplikacji, ale za to dziecko już w szpitalu nieodkładalne. Wychodziłam z pokaleczonymi sutkami, bo ciągle chciał ssać. A smoczka nie. Nie ssał to płakał. A ja z nim : i z bólu piersi, i z bezradności. Wszyscy mówili, że minie. A tu 3 miesiące i synek nadal płakał. W wózku, w samochodzie... Każdy spacer w nosidełku (a ważył sporo), w domu ciągle na rękach. Jak ja się cieszyłam z przyjazdów babć: one chciały nosić! I się jeszcze cieszyły! Ale wyjazd do babci to już było źle, bo w samochodzie płacz jakby go ze skóry obdzierano. Przestał gdzieś koło 6 miesięcy tak płakać. Wtedy się zaczęły nocne pobudki, co pół godziny, na cycka... I jeszcze komentarze, że mam już nie przesadzać, bo na pewno nie jest takźle . Przecież u babci na rękach nie płacze 🤦‍♀️ no u mnie na rękach też nie płakał. Tylko ile można nosić? 1,5 roku później urodziło mi się drugie dziecko. Córka. Szpital praktycznie przespała. W domu jadła i spała. Płakała jak jej coś naprawdę było. I dopiero wtedy zobaczyłam, że to pierwsze (synek) było jednak bardziej wymagające. Że wcale mi się nie wydawało, iż mamy trudniej niż znajomi rodzice. Jak sobie to uświadomiłam - po czasie - to przestałam mieć do siebie wyrzuty, że nie dawałam rady.
 
reklama
Wszystko trzeba przetrwać niestety. Nie ma złotego środka. Jedyne co mogę podpowiedzieć to nie bój się leków. Jak jest problem to podawaj. Myślę tu o środkach na brzuszek dla małego. Kropelki jedne, drugie, próbuj aż znajdziecie co na niego działa.
Co do sharatanego krocza to mnie ogromną ulgę przynosiło Tantum Verde. Miałam małą butelkę z dziubkiem z przygotowanym roztworem w toalecie i przy każdej wizycie polewałam tym krocze. Po kilku dniach byłam w stanie już usiąść.
Powodzenia!
A nie Tantum Rosa?

Autorko możesz też używać na krocze szarego mydła z korą dębu. Mnie pomogło jak położna zdjęła szwy - mimo że były rozpuszczalne.
 
Do góry