reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze porody

KAREN nic sie nie martw bedzie dobrze wczoraj moja kolezanka urodzila i miala rozwwarcie na 8 cm i mowila ze poczatkowa faza nic nie bolala tylko bole parte odczula i poszlo bardzo szybko
tak wiec z Toba moze byc podobnie ze pierwswz faza pojdzie szybko a potem juz tylko parte wiec tak wierze w to ze pojdzie gladko i szybko :)
a kiedy masz termin?
i tak wogole to gratulacje !!
 
reklama
No wiec u nas było tak:
W czwartek poszłam do lekarza na 17-ta on powiedział, ze rozwarcie jest na półtora palca( przez 2 dni przybyło niby te pol) i ze szyka się znowu skróciła, ale jeszcze jest. Na KTG wyszły regularne skurcze co 5 minut ( tzn one były co 5 , 6 minut) ale bardzo słabe.
Zapytał, jak jestem umówiona z położna, czy mam dzwonić do niej, czy w nocy jechac od razu na porodówkę…a ja od niego, a co to już dzisiaj w nocy…on mówi niekoniecznie, ale może i tak.

Starałam się tym nie sugerować, starym zwyczajem zaplanowałam na piątek pare rzeczy
Około 1 w nocy zaczęły mnie bolec plecy, jakoś tak po półtorej godzinie snu, przewracałam się z boku na bok i czekałam czy to tylko plecy…głupia zamiast spać dalej, ale ja się bałam, ze cos przegapię……..potem ból pleców przeszedł dość szybko w ból brzucha.
Bole były na początku co 14, 10, 13 minut różnie, ale potem nagle regularnie co 6 min czasami 5 czasami 6)……no tak, ja to chyba za dokładnie mierzyłam no wiec myślałam, czekam az będą regularne co 6 minut i obudzę Wojtka, było już tak Kolo 4 rano, międzyczasie zrobiłam jednak kanapki dla niego do szpitala i przygotowałam co tam jeszcze było do przygotowania i nagle te skurcze zaczęły być co 4 minuty no wiec obudziłam Wojtka, było około 4:30. On rozsądny powiedział, żebym zrobiła sobie ciepla kapiel, ze to rozstrzygnie……..no faktycznie, pomyślałam, skad on o tym pamieta a ja nie no ale bole były dalej coraz silniejsze i zdecydowanie regularne. Nie wiedziałam, czy dzwonic po nocach do poloznej, Wojtek jednak postawil telefon do niej na pierwszym miejscu…właściwie miał racje, sama się denerwowałam powoli. Zadzwoniłam i umowilismy się tak, ze jak mi nic nie przejdzie to mam jej dac znac jak będę wyjeżdżała z domu ona tez ruszy do pracyna porodowke Uspokoila mnie, ze ona jest gotowa w każdej chwili dnia i nocy i żebym się tym absolutnie nie przejmowala. Bole już powoli były co 3 minuty, ale ja się ogólnie czułam bardzo dobrze, chciałam tylko umyc jeszcze glowe ale Wojtek jednak postawil na wyjazd, może i dobrze, bo po drodze do szpitala bolało już mocno, oj bardzo mocno.
Tak wiec po śniadanku około 5 rano ruszyliśmy do szpitala. Tam zbadała mnie moja polozna i powiedziała, ze szyjki nie ma wcale a rozwarcie na 2 palce podłączyła KTG na pol godziny a potem kazała się gdzies przejść godzinkę. Po powrocie badanie rozwarcie 3 cm i KTG. Znowu spacerek po spacerku badanie USG mierzeniem, oj ono trwalo długo i znowu polozna sprawdza szyjke a tu nic wiecej, wiec zapytala, czy mam ochote na spacer, miałam oczywscie. Sliczny słoneczny dzien, śmialiśmy się okropnie jakos ze wszystkiego i cieszyliśmy się, ze to już niebawem, poza tym myślałam, ze chodzeniem, ( glownie po schodach) pomoge sobie w rozwieraniu a przede wszystkim łatwiej było mi znieść bole. Pochodziłam znowu godzinke a rozwarcie stoi w miejscu. Petra –polozna poradzila przebic pęcherz, zobaczyc jak to podziala i podłączyć ewentualnie oksytocyne, było już około 10-tej jak przebila pęcherz, brzuszek spłaszczyl się nieco i bole były sporo silniejsze. Wody były lekko zielone, co oczywiście minie przejęło, ale ona mówiła ze to tylko lekko. Rozwarcie postępowało baaaardzo powoli. Wiec zzo i oksytocyna, znieczulenie zrobili około 13-tej super zrobione, super efekt

Od tej pory jak podlaczyli oksytocyne skurdze były baaardzo silne widziałam na KTG a ja spalam sobie i odpoczywałam po zarwanej nocy;) Wojtus czytal książkę chodzil, jadł sobie, było super. Jak nie spalam jakos tak fajowo nam się gadalo, prawie stale śmialiśmy się.
Rozwarcie w ciagu 2 godzin było pelne, około 16-tej, ale glowka malej nie zsunęła się w tym czasie tak nisko jak powinna być bo była lekko skosnie, nie w odpowiedniej płaszczyźnie, i tony serducha były bardzo nieregularne, zaczely się bole parte, ale widziałam, ze lekarze mowia o cc. Polozna jednak stale mowi badając główkę, ze zsuwa się nizej i ze rodzimy normalnie. OK……tylko, ze ja po dodatkowym znieczuleniu ( dodali mi, jak zdecydowali o cc ze względu na tony serca i brak zsuwania) lewa noge miałam zupełnie niewladna.
Nagle polozna mowi do Wojtka ( który wg, naszych planow wlasnie w tym momencie miał wychodzic z porodowki na korytarz) żeby chwycil tamta noge i przyciągał mi glowe do klatki.hahaha pomyślałam, a on podchodzi i z abiera się fachowo za noge i glowe. No potem powinno być już z gorki, ale nie było, bo ta glowka była jednak przekrecona i mala nie wychodzila tak jak mogla, pytałam, czy mogę cos zrobic z parciem, a oni ( był już przy tym lekarz ) mowili, ze pre bardzo dobrze, tylko kosci….. :( wszystko było przygotowane do cc, i przywieziony był tez …jakzesz się nazywa po polsku…..prozniowe wyciąganie maluszka) ale przy nastepnym parciu polozna mowi widac główkę, przy nastepnym ja wyciągnęła i położyła zaraz na mnie.
Szczescie niemożliwe tym bardziej, ze byliśmy obydwoje przy tym, ale widziałam, ze mala odkrztusza zielonkawe wody i powiem szczerze, ze przytulałabym ja cale wieki, ale balam się, ze się tym zachłyśnie, no i sama mowie, ze trzeba odessac ja…a polozna się smieje i mowi, to OK. dajmy ja pediatrom A pediatra już był i czekal na nia, zabral ja od razu, przyszedł do mnie po jakichs 20 minutach i powidzial, ze wszystko jest z nia OK. ale musieli podłączyć respirator……no ladnie pomyślałam, ale opowiedział potem dokladnie co jest, ze odsysaja jej caly czas z żołądka wody, którymi ona wymiotuje i to powoduje niebezpieczeństwo zachłyśnięcia.
Mnie położyli do sali poporodowej, a po drodze zatrzymaliśmy się na korytarzu, żeby spotkac jeszcze malą zaopatrzoną w inkubatorku w czasie przewozu na intensywna noworodków.
Dali kolacyjkę - zjadlam nie myslac wcale co mi dają ( o tym napisze w odpowiednim watku ;) )
Przyszedł pediatra, powidzial, ze oddycha już samodzielnie tylko odech jest niemiarowy i zostaje w inkubatorze do jutra.
Potem wywieźli na gore na oddział.
Po ok. godzinie pojechaliśmy w mezem, ja na wozku bo dalej nie miałam wladnej nogi do Anulki, oddychala już samodzielnie, znowu lekarz wytłumaczył mi co jest grane i uspokoil mnie bardzo. Już wieczorem po powrocie dostalam laktator elektr. I odciągnęłam 10ml!!!!!!!! :laugh: pielegniarka zaraz zniosła to do Anulki, żeby jej dali o 6 rano poszlam już sama do niej  o 7:30 znowu odciągnęłam 20ml :) sama już zaniosłam Anulce jedzonko, ale ponieważ zaczynała się pora obsługi maleństw musiałam wyjść. O 12 zeszliśmy z mezem zanioslam nastepna porcje tym razem ciut mniej, a ona już była w łóżeczku i sama zupełnie fajnie osbie radzila, pozwolili mi ja nakarmic
Wypisali ja do mnie z intensywnej ter. O 16-tej. :laugh:
 
naprawde gratulacje dzielna babka z ciebie az zoladek scieska jak sie czyta twoje przezycie
BRAVO
troche stresu mials co nie miara ale jak widac i slychac wszystko bosko sie skkonczylo teraz musisz tylko zamiescic jakies zdjecia swojego malenstwa ...................gratulacje raz jeszcze
 
orzeszku fantastycznie wszystko opisałaś...
i fantastycznie cała twoja "ekipa" się spisała i ty też, że nie panikowałaś... ja jakbm zobaczyła próżnociąg, to pewnie bym się zerwała i uciekła (chyba, żebym miała nogę niewładną jak ty ;D)...
pięknie opisałaś poród.
jak czytam te wasze opisy, to jakoś mi lżej... że było wam cięzko ale dałyście radę a teraz wszystko tak spokojnie opisujecie i wcale nie wracacie do tego jak do traumy tylko pięknego przeżycia... bolesnego, ale takiego, które dało początek nowemu zyciu waszych dzieciątek..
znów się wzruszyłam :p
 
no wlasnie uwazam, ze to zasluga mojej polozne, ze absolutnie nie dala mi odczuc, jaka jest sytuacja. Ja na prawde nie jestem glupia, w koncu tez jestem jakims tam lekarzem ;) a ona prowadzila tak wszystko, wprowadzala kilku lekarza z roznych oddzialow, ze ja stale czulam sie bezpieczna a nie podejrzewajaca najgorsze...nawet ja zapytalam raz czy bedzie cc
(...zupelnie spokojnie z reszta, bo wtedy, to nie ma strachu absolutnie ale to absolutnie przed niczym, liczy sie tylko zdrowy dzidek)
....to ona powiedziala, po co o to pytasz, przeciez CI mowie, ze mala sie obsuwa i bedzie porod naturalny :)
 
helo dziewczynki mam pytanko, na niedziele mam termin i jestem ciekawa czy na KTG wysyłaja zanim sie idzie rodzić, ja jeszcze ani razu nie byłam a wydaje mi się że niektóre dziewczyny chodziły
a w ogóle Orzech bravo, cała sie poryczałam przy tym twoim opisie, ja mam jeszcze wszystko przed soba i panicznie się boję, nic mi jeszcze nie dolega nie mam żadnychj skurczów przygotowywujących jak niektóre opisujecie, wydaje mi sie że u mnie to jakoś inaczej jest wszystko
 
Orzech - podeszłaś do tego porodu jak do całej ciąży ! Super !!! I super, że Anulka ma się już dobrze !!!
 
Orzech opisałoś to naprawdę świetnie, dla czekajacych na dzidziusia to naprawdę coś przeczytać jak sobie wszystkie pięknie radziłyście.
Dziękuję wam wszystkie październikowe i wrześniowe mamusie za wasze relacje.
 
Orzech z całego serca gratuluję!!! Pięknie opisałaś swój poród! Dziewczyny naprawdę nie powinny się bać, bo "nagroda" jest cudowna! Nie mogę się doczekać tego cudownego uczucia dotyku mojego maleństwa...
 
reklama
Do góry