no to opiszę mój zanim jeszcze pamiętam
we wtorek wypiłam ten koktajl z rycyną i bananem FUJ zrobiło mi się niedobrze ale napiłam sie soku pomarańczowego i było dobrze
w nocy zaczeło mnie lekko szarpać regularnie co 10min ale słabo więc pomyślałam że się rozkręci niestety rano skurcze zniknęły :-( cały dzień chodziłam i nic dopiero o 18.15 coś mnie szarpnęło (wstyd się przyznać ale oglądałam "Klan"
) i poczułam mokro na wkładce ale bez szału poszłam do łazienki i jak mnie nie szarpnie mocniej i poleciało na szczęście nic nie zalałam
wziełam prysznic spakowłam do końca i do szpitala
przyjęli mnie i na badania: KTG ( skurcze co 5 min regularne mocne ale krótkie tylko 30s), potem normalne badanie ( rozwarcie 6-7cm - ładnie:-)), na USG (lekarka stwierdziła- "hmm dużo pępowiny" - ale o tym już moj lekarz mi mówił) no to na porodówkę
była godzina 20.00
na porodówce byłam 7 godzin, rozwarcie doszło do 9cm i staneło, skurcze co 2 min ale nadal za krótkie no to dajemy Oxy i NIC, zabolało i akcja porodowa zaczęła sie cofać
druga oxy skurcze wróciły ale jak miałam poprzeć to tetno dziecka spadało, przyszła pani doktor zeby mnie zbadać i to pamiętam jako największy ból
na skurczu wepchnęła mi łapę do środka i stwierdziła ze tej pępowiny jest tyle że blokuje kanał rodny i mała nie potrafi zejść główką i jest owinięta i najlepsze rozwiazanie CESARKA
JA W SZOKU BO SPEŁNIA SIĘ MÓJ NAJGORSZY SCENARIUSZ
ale już byłam przestraszona wiec się zgodziłam
cesarka poszla błyskawicznie okazało się ze mała była owinieta dwa razy wokół szyi i raz wokół brzucha nie wiem jak to możliwe
bardzo fajny był anestezjolog jak mnie znieczulał to mówił ze taki poród jak mój hamuje sama natura bo jakbym miała malutka wyprzec normalnie to mogła by sie bardzo poddusić
natomiast lekarka co mnie cieła smiała się ze zafundowała mi do tego odsysanie tłuszczu z brzucha i ze bedzie mała blizna
wiec ogolnie sie wszystko dobrze skonczyło i nie było tak źle jak mi sie zawsze wydawała cesarka:-)