yenefer dzieki wielkie milo dowiedziec sie ze pochodzisz z Puław nie spodziewalam sie takiej okolicznosci bo to raczej male miasto.ja mam jutro wizyte w poradni neonatologicznej Daria bedzie miala dodatkowo pobierana krew przez ta wysoka bilirubine az sie boje bo spodziewam sie stosu skierowan do roznych specjalistow jak to w przypadku wczesniakow.
Moj Franek byl zolty przez 7 tygodni, ze szpitala wyszlismy w 5 dobie z zoltaczka fizjologiczna i ten kolorek skory utrzymywal mu sie przez dobre kilka tygodni.
Czytalam, ze przy karmieniu piersia ma prawo tak byc, bo jakies enzymy zawarte w maminym mleku nie pozwalaja watrobie uporac sie z zoltaczka. Na forum.laktacja.pl mozna znalezc ciekawe info na ten temat, bo niektorzy pediatrzy zalecaja czasowe odstawienie od piersi, inni przepajanie, ale wg doradcow laktacyjnych jest to bledem.
Frankowi po prostu samo przeszlo, ani razu nie robilam mu badan krwi.
Elzii ja też długo nie kąpałam dziewczynek codziennie (chyba do 4 miesiąca albo dłużej). Teraz coraz częściej mówi się o kąpielach 2-3 razy w tygodniu. Na zachodzie podobno to już standard. I to właśnie dlatego, żeby nie zmywać naturalnej warstwy ochronnej naskórka.
Co do tych ropiejących miejsc za uszkami, to mojej najstarszej też się to przyplątało. Na szczęście przeszło po 2-3 dniach. Codziennie dokładnie myłam jej te miejsca i osuszałam. Chyba pudrowałam też Alantanem, o ile dobrze pamiętam.
Ale nie chcę Ci nic radzić, bo to może być coś innego.
Tez mi sie zawsze wydawalo, ze codziennie kapiele sa bledem, teraz odeszlo sie od kapieli zaraz po urodzeniu, zeby nie zmywac ochronnej warstwy ze skory maluszkow. Moze od tej nadmiernej ekspozycji na chlorowana wode smerfy maja takie problemy skorne? Hmm.
Mam alantan w pudrze, zaraz mu zasypie
Elzii - WITAM, ja tez karmie tylko piersią mam nadzieję że uda mi się wytrwać przynajmniej do 5 miesięcy. Stosowałaś jakieś diety, żeby małym nie szkodziły, myslę o kolkach albo tym podobnych. Piłaś jakieś herbatki (koper albo coś)
Uda Ci sie, na pewno! Musisz tylko uwierzyc w swoje naturalne laktacyjne mozliwosci
Laktacja to kwestia glowy, naprawde, mam za soba kilka kryzysow i wiem, ze pewnosc siebie i przekonanie o sukcesie potrafi zdzialac cuda. (W razie kryzysu polecam poradnie laktacyjne, ewentualnie pisz do mnie, laktacje mozna rozbujac w razie potrzeby w kazdej chwili laktatorem elektrycznym)
Do 3 miesiaca zycia chlopcow unikalam alergenow, tj cytrusow, orzechow, pomidorow, potraw tlustych, ciezkostrawnych, powodujacych wzdecia. Potem powoli rozszerzalam swoja diete, obserwujac chlopakow.
Ale jesli mam byc szczera, to nie bylam jakos specjalnie ostrozna. Refleksje na temat diety mialam w sytuacjach, gdy np Franek zrobil obrzydliwie wodnista kupe, przelewalo im sie w brzuszkach jak w pustych studniach i tak dalej
Na dany moment jem wszystko oprocz bigosu i fasolki po bretonsku
Pije tez, ale powstrzymuje sie przed duzymi ilosciami napojow gazowanych.
Aha, musisz sie przygotowac na pochlanianie olbrzymich ilosci jedzenia. Nie mozesz tracic na wadze, bo wtedy laktacja szybko maleje - ja wciskam w siebie ilosci nienormalne, rowniez slodyczy, i nie moge przytyc ani grama. 1,5 litra wody zrodlanej dziennie to minimum.
Pomaga piwko karmi (glownie na psyche
, a z herbatek pilam Hippa granulowana, Hippa zaparzana i nie wiem, czy mialy jakikolwiek wplyw. Bralam tez jakies granulki homeopatyczne, ale dzialania pozytywnego stwierdzic nie umiem
Koper potrafi dzialac wiatropednie na maluszkow, wiec nie wiecej niz 3 filizanki dziennie, a wzmaga produkcje mleka glownie I-fazy.
Takze naprawde, z pozytywnym nastawieniem mozna wszystko