Hej,
Ja swoje szczepie skojarzonymi po co kłuć tyle razy takie maleństwa plus rotawirusy, na pneumokoki pozniej.
Wrocilam od chirurga, wyjal saczek, przeplukal ta dziure normalnie palec tam mozna wsadzic wiem ze to obrzydliwe ale mam tam wlewac antybiotyk i dusic zeby wylecialo wszystko fuj, do czego to doszlo a ja mimo tego nadal sie waham chy karmic czy nie, jutro mam wizyte u gina do tej pory musze podjac decyzje to mi przepisze tabl na spalenie pokarmu w razie czego, ale do konca nie wiem. Gosia mi nie chodzi tylko o to ze pokarm gorszy bo sztuczny czy cos, wcale tak nie mysle, poprostu dla mnie w tej chwili w calym tym "super" macierzynstwie karmienie piersia to jedyna cudowna rzecz, pomijajac te guzy i ropnie, chodzi mi o dziewczynki jak one sie wczuwaja, jakie odglosy wydaja jak mleczko pija, jak cale zaplakane do cycusia przystawialam i tymi załzawionymi smutnymi oczkami na mnie patrzyly, to ja juz teraz placze bo mi ich szkoda bo od wczoraj rano ani razu nie dalam swojego mleczka, to mnie bardzo boli, przez to sie bardzo z nimi zżyłam
teraz za kazdym razem jak przy mnie leza to "szukaja" i placza zaraz bo nie ma
w zyciu bym nie pomyslala ze to takie ciezkie bedzie odstawic, ale tyle za tym przemawia, lekarze mowia ze to jakas felerna piers ze jakies kanaliki mleczne sa waskie i sie przytykaja i pewnie przytykac beda, ja chyba glupia jestem ale jestem w stanie sie poswiecic, maz krzyczy ze juz nie ze wystarczy, siostra tez, tylko mama naciska w sumie to tez wprowadza mnie w wyrzuty sumienia, nie wiem co robic... one tak patrza na mnie tymi niebieskimi oczkami...