reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze forumowe maluszki - radości i troski związane z wychowaniem bliźniąt.

Yenefer, jestem w szoku, 250zł??? Zastanawiam się, jak to możliwe, że co szpital, to inne zasady i czy taki cennik to praktyka do końca legalna :confused2: U nas to naprawdę była sielanka, położne bardzo pomogały przy karmieniu, a na koniec jeszcze było spotkanie z panią ordyntor, która omawiała ogólny stan każdego noworodka, dawała wskazówki i odpowiadała na różne pytania świeżo upieczonych matek.
 
reklama
nie wiem co ci napisać, wg mnie nie jest to w ogóle nie legalna praktyka. Położne dostają przecież pensję za swoją prace i to jest ich zakichany obowiązek pomóc kobiecie, każdej kobiecie - szczególnie takiej co jest po cc i ledwo może się zająć sobą nie mówiąc już o dwójce dzieci :( Poza tym nie wspomnę już o tym że są to pieniądze "na czysto" bez żadnych podatków, składek, odliczeń - czyli wg mnie jest to dorabianie "na czarno". Jednak wiele kobiet płaci za taką pomoc. Ja również miałam przygotowane pieniążki na ten cel, ale ponieważ dziewczynki ładnie spały, nie płakały, a ja jestem cięta na tego rodzaju praktyki, postanowiłam że figę z makiem dostaną. Wolalam kupić coś dzieciom albo sobie po wyjściu ze szpitala.
Dodam że sama pracuję w służbie zdrowia, wiem jak się tam zarabia ale nie oznacza to że tolerują takie wyciąganie pieniędzy.
 
witaj Yenefer, dzięki serdeczne za odzew! ja tez pracuje w służbie zdrowia i tez mnie krew zalewa na to co sie wyprawia...mysle ze jak wrócimy do pracy to powinnysmy sobie sprawic większe kieszonki w fartuchach;DD
czy na salę pooperacyjną przywożą dzieci? czy leżą same te 24 godz i tam juz im butelke wpychają? chciałabym spróbować karmić ich naturalnie ze wzgl na duże obciążenie alergiami-ja i mąż, nie chodziłam do szkoły rodzenia więc nie czuje sie pewnie a takie karmienie ich od razu butelką to może być niedźwiedzia przysługa..
a wiesz jak w praktyce wygląda to opłacanie dyżuru? czy to jest po prostu pielęgniarka kt przychodzi na nocną zmiane czy trzeba sie jakoś wcześniej umawiać i deklarować? i czy takiej docenionej siostrze chce sie w nocy przywieźć dzieci na karmienie?- wiem ze nie sprawdziłaś na własnej skórze ale może wiesz
pozdrawiam

ps sliczne masz Dziewczynki..ja tak bym chciała choć jedną
 
Jenefer jak zwykle cenne informacje podałas,zawsze mozna na ciebie liczyc:)to w bielanskim 250 zł,a w IMiD gdzie ja mam zamiar rodzic to za taka dodatkowa opieke sie płaci 450 zł /12h połoznej.pewnie tez za jedno dziecko.ja tez jestem przerazona tymi praktykami szpitali.za sale na 24h jednoosobowa 250zł,cennik jest na stronie-placi sie wlasciwie za wszystko jak sie chce miec ekstra do kasy szpitala.no coz dziewczyny jakos trzeba urodzic,ehh..
 
Świnka, ja rodziłam na Czerniakowskiej, ale miałam przez 2 doby opiekę swojej położnej (miałam zespół popunkcyjny i się praktycznie nie mogłam zwlec z łóżka). U mnie trzeba było zadeklarować, że chce się "prywatną" położną. Oprócz standardowego dyżuru miało się wtedy własną pielęgniarkę, tylko dla siebie i maluchów. Moja dowoziła mi chłopaków na karmienie, pilnowała kroplówek, tuż po cesarce umyła, co chwilę latała na noworodkowy i donosiła co u maluchów (Max pierwszą dobę spędził w inkubatorze, a Alex 3). W sumie gdyby nie ona, to nie wiem jakbym sama to wszystko ogarnęła (prawie wymiotowałam z bólu głowy przez te dwa dni). Oprócz niej były też pielęgniarki na normalnym dyżurze i nie mogę na nie złego słowa powiedzieć (wręcz przeciwnie, były bardzo pomocne), ale dzięki niej miałam ten komfort psychiczny. I płaciłam 200zł/12h za pomoc przy obu.
U nas przywozili dzieci na pooperacyjną, oczywiście te, które nie zostały zakwalifikowane do inkubatora i przystawiali do piersi.
 
witaj Yenefer, dzięki serdeczne za odzew! ja tez pracuje w służbie zdrowia i tez mnie krew zalewa na to co sie wyprawia...mysle ze jak wrócimy do pracy to powinnysmy sobie sprawic większe kieszonki w fartuchach;DD
czy na salę pooperacyjną przywożą dzieci? czy leżą same te 24 godz i tam juz im butelke wpychają? chciałabym spróbować karmić ich naturalnie ze wzgl na duże obciążenie alergiami-ja i mąż, nie chodziłam do szkoły rodzenia więc nie czuje sie pewnie a takie karmienie ich od razu butelką to może być niedźwiedzia przysługa..
a wiesz jak w praktyce wygląda to opłacanie dyżuru? czy to jest po prostu pielęgniarka kt przychodzi na nocną zmiane czy trzeba sie jakoś wcześniej umawiać i deklarować? i czy takiej docenionej siostrze chce sie w nocy przywieźć dzieci na karmienie?- wiem ze nie sprawdziłaś na własnej skórze ale może wiesz
pozdrawiam

ps sliczne masz Dziewczynki..ja tak bym chciała choć jedną

po tym co napisała Gamelo to widzę że zły szpital wybrałam :))
Niestety na salę pooperacyją nie przywożą dzieci. Jak przyjmują cię do szpitala to podpisujesz nawet taką klauzulę że się na to zgadzasz. Tam jest niby napisane że zabierają cię po cc na patologię ciąży jeżeli nie ma miejsc na położnictwie ale w praktyce każda dziewczyna po cc trafiała na patologię. Co za tym idzie dzieci są dokarmiane butlą. Wiem że można wykupić opiekę położnej na prywatnej sali i wtedy zabierają cię z tej pooperacyjnej i opiekuje się już tobą taka wykupiona położna. Ona przystawia dziecko, mówi co i jak z karmieniem. Widziałam że jest coś takiego ale nie wiem ile to kosztuje. Na taką "usługę" trzeba się umawiać wcześniej.
Ten dyżur nocny o którym ja pisałam to załatwia się od ręki. Najlepiej wysłać męża (przed 19 bo potem następuje zmiana) i poprosić o taką opiekę. Trzeba iść do takiego żółtego pokoju gdzie leżą dzieciaczki mam po cc, łatwo trafić. Wiem że taka opłacona położna jeżeli chcesz może ci przynieść dziecko do karmienia.
swinka_pepa a ty będziesz miała dwóch chłopców?
 
Ja rodziłam w MSWiA na Wołoskiej. Pomijając pewne komplikacje które mnie dotknęły (będę się upierać że z winy lekarzy) to na samą opiekę nie narzekam. Choć po moich wydarzeniach może się przestraszli i bardziej sie mną potem interesowali... ?
Nie opłacałam pielęgniarek ani położnych. Na sali pooperacyjnej leżałam dłużej niż inne kobitki ze względu na przetaczanie krwi ale zostałam umyta, podawano mi przez te dwa dni odrobinkę wody (w takich fiolkach jak fizjologiczna), przykrywano mnie podczas tej delirki, pozwolono nawet męzowi wejśc dwa razy na parę minut do mnie. Miałam jeszcze podłąćzone to urządzenie co bada puls, serce i coś jeszcze więc ciągle ktoś przychodził kontrolowac co się dzieje.
Potem - 8 dni - przywożono mi dziewczynki. Głównie Julkę bo Maja malutka sie urodziła 1870 i trzymali ją pod lampami dłużej. Ale jak zauważono, że przytulona do mamy lepiej potem je i ma lepszy humor :) to częściej i ją przywożono do sali. Jula została u mnie po kilku dniach juz na noc a jak było potrzeba to na dokarmianie w nocy woziłam ją i potem ją odwożono. Co jakiś czas przychodziły położne i pielęgniarki i sprawdząły czy wszystko ok i czy czegoś nam nie potrzeba - przeciwbólowych tabletek np. W ogóle kobitki z sali w której leżały maluchy były naprawdę super. Same młode - jak pierwszy raz dziecko trafiało do mamy to przyjeżdżały razem z nim i pokazywały jak trzymać, przebierać, pielęgnować, jak ubierać i jak przystawiac do piersi. Jak któraś miała problem to siedziały dotąd aż załapało dziecko lub mama. Oglądały piersi sprawdzając laktację. Naprawdę nie narzekam na opiekę.
 
Witam podwójne mamusie po dłuższej przerwie :-) te dłuższe stażem i te krótsze oczywiście też :)

Jak tak się długo nie odzywa na forum to potem się ciężko wstrzelić w temat, ale widzę, że toczy się dyskusja o opiece szpitalnej przed i po porodem - w moim przypadku niewiele przyjemnego mnie ze strony położnych spotkało. Generalnie nieprzyjemne babska, zazwyczaj ociężałe i z lekko lekceważącym stosunkiem do młodej (23lata) mamy. Warunki w szpitalu też kiepskawe, łóżka koszmarnie niewygodne, wysokie, dla kobiety po CC wskakiwanie i zeskakiwanie z nich to nie lada wyczyn. Wszystko, dosłownie wszystko, musiałam mieć ze sobą - dwie ogromne torby z rzeczami dla mnie i chłopaków, nawet sztućce... i papier toaletowy. Torby oczywiście wsunięte pod łóżko - świetna gimnastyka po porodzie - hop z łóżka, przysiad, przysiad podparty, chwyt torby, wysuw spod łóżka, szukanie, grzebanie, znajdywanie, JEST!, wsuw torby pod łóżko, wyprost, hop na łóżko etc etc...
Ale jakoś dawałyśmy radę :)
Na szczęście pielęgniarki z sąsiedniego oddziału neonatologicznego były przeuprzejme, zaangażowane i pomocne - zabierały chłopaków z własnej inicjatywy na noc, żebym choć troszkę odpoczęła, pomagały w karmieniu, rozmawiały i zabawiały, wyraźnie jednak mnie przez bliźniaków faworyzowały ;)

W ogóle trafiłam na niechlubny okres na oddziale - kilka tygodni przed moim porodem wydarzył się tam ten słynny wypadek, gdzie kobieta urodziła dziecko wprost na podłogę :no: Wyobrażacie sobie moje nastroje przed porodem? ;)

Bardzo niefajne są te sprawy z płaceniem/niepłaceniem, prywatnie/państwowo, każda kobieta powinna mieć niezaprzeczalne i niepodważalne prawo do opieki prenatalnej a potem rodzenia w warunkach naprawdę najlepszych, bo narodziny nowych pokoleń to chyba najlepsza inwestycja w przyszłość.:tak:
Ale u nas w Polsce jak zwykle dzieje się źle...


Co do aktualności - moi chłopcy nadal cycowi, jemy zupki, deserki, pijemy soczki, ale cyc i tak jest najważniejszy (niedługo otoczenie posądzi mnie o anoreksję) ;) Raczkują bardzo sprawnie, Franek stoi przy każdej możliwej podporze w postaci m. in. kanapy, fotela, łóżeczka, odkurzacza, taty, mamy, Staś nie chce być gorszy i też próbuje, z całkiem niezłym skutkiem, ale ten kilogram ciałka więcej troszkę mu utrudnia swobodne wstawanie ;-)

Mam już dwóch małych facetów, etap dzidziusiów nieodwracalnie minął :)
 
Yen, ja wybrałam ten szpital po konsultacji z moim lekarzem. Rozpatrywałam tylko dwa: Czerniakowska i Karowa, ponieważ tylko te dwa szpitale mają OIOM noworodkowy, z czego Czerniakowska ma najnowszy, dopiero co oddany do użytku. Karowa odpadła ze względu na to, że na 2 miesiące przed moim porodem już nie przyjmowali pacjentek i na patologię noworodka (pełne obłożenie). I naprawdę dobrze zrobiłam. 2 dni przed porodem trafiłam ze skurczami na patologię, gdzie pielęgniarki były naprawdę wspaniałe, a lekarze (oprócz jednej rudej zołzy) naprawdę byli zaangażowani. Fenoterol dożylny zadziałał u mnie odwrotnie i 2 dni później odeszły mi wody. Pielęgniarki się śmiały, że kulturalnie na podłogę, a nie na łóżko ;). Trafiłam pod nóż dr Jastrzębia i jeśli mam komukolwiek polecić państwowego gina, to tylko jego (notabene dyrektor oddziału położniczego). Serdeczny, ciepły, wiecznie uśmiechnięty i z ogromną wiedzą.
Zapomniałam jeszcze dodać, że byłam na tyle uprzywilejowana (ze względu na dwójkę), że położne co chwilę mi znosiły a to gaziki, linomagi, tormentiole, mleko bebilon nenatal premium (dla wcześniaków) wraz z jednorazowymi smokami, płyny do dezynfekcji rany, różne próbki, a nawet albumy malucha. Naprawdę pobyt w tym szpitalu bardzo mile wspominam. :tak:
 
reklama
Było minęło, w sumie nie spodziewałam się niczego lepszego. Ja długo leżałam na patologii przed porodem więc sam poród był dla mnie mega wybawieniem i te ostatnie 3 dni na porodówce wspominam tylko jako okres oczekiwania przed wyjściem do domu.

elzi u nas też podobny system z łóżkami i chowaniem bagaży. Po cięciu jakaś połozna się zlitowała i wyjęła mi kosmetyczkę...

iws czy dobrze pamiętam że chrzciłaś wczoraj dziewczynki? Napisz jak poszło. Jak obiadek? Co dostały dziewczynki? Może wstawisz jakieś zdjęcie swoich aniołków? Ja mam już nerwa. Do tego muszę sobie coś kupić kulturalnego do ubrania a nie mam w ogóle na to czasu.
 
Do góry