Gabi, no to fajnie!
U nas też już po.
Wzruszyłam się, rzecz jasna, co ciekawe, w momencie, kiedy zaczęliśmy śpiewać hymn
Widać uczucia macierzyńskie są we mnie dziwnie skorelowane z patriotycznymi ;-)Apel około 20 minut, sztandary hymny i tak dalej, i zaszczycił nas sam pan burmistrz. Ogólnie nuda, ale na szczęście krótko, więc został nastrój uroczystości. Bruno był szalenie przejęty. Podobał mu się sztandar i takie wielkie tarcze, pod którymi stały poszczególne klasy (wszystko działo się na boisku).
Nasza klasa, 6 latki, jest, wyobraźcie sobie najliczniejsza! Mamy 24 osoby, a w pozostałych dwóch I (7 latkowych) jest po 18! Wychowawczyni robi miłe wrażenie, była jedyną, która na apelu po wyczytaniu listy dzieci wróciła do nich, gadała z uczniami i wzięła za rękę jedno dziecko, żeby poprowadzić wszystkich do klasy. Do pozostałych dwóch pań pierwszaki musiały podejść same.
Bru jest podniecony i zaciekawiony wszystkim, poza tym na oko zero lęku póki co - był jedynym dzieckiem, które na zebraniu odezwało się głośno (grzecznie podniósł rękę i zapytał - "Przepraszam, czy mogę o coś zapytać?") i zadało pani pytanie o godzinę rozpoczęcia zajęć
Poza tym stwierdził, że kolega, z którym usiadł w ławce jest bardzo sympatyczny.
Jutro zaczyna się od religii, i to na drugiej lekcji, więc idziemy dopiero na 9.40. Prosto na w-f. Dwa razy w tygodniu jest na 8.50, a tak to na rano (w pt na 8.50 religia, więc możemy sobie jeszcze dłużej pospać).
Na razie mamy przynieść tylko strój na w-f, dzienniczek i śniadanie, żadnych książek ani przyborów. Pani zapowiedziała, że na razie się tylko bawimy. Także wygląda na to, że wejście w szkołę będzie w miarę gładkie. Uff.
No i dostaliśmy listę z wyprawką - szokująco długą! Na szczęście prawie wszystko trzymają w szafkach w szkole, na codzień mają nosić tylko śniadanie, piórnik, i zeszyty ćwiczeń i zwykłe jeśli pani coś zada.