ja podczas pierwszego porodu mialam nacinane krocze. strasznie bolalo, rana goila mi sie 3 miesiace i ogolnie wspominam to traumatycznie. podczas porodu drugiego synka nie mialam nacinanego krocza, peklam leciutko tak ze mialam 2 szwy powierzchownie zalozone, od razu chodzilam, nic a nic mnie nie bolalo, zagoilo sie po kilku dniach wspominam naprawde super. Dlatego ja uwazam ze rutynowe nacinanie jest bezsensu,
reklama
Ja rowniez rodzilam w UK,i bylam nacinana.Ale polozna pytala czy moze. Ale oprocz naciecia to i tak popekalam w srodku. Wiec i tak nie obyloby sie bez szwow. Na drugi dzien po porodzie juz chodzilam,rana szybko sie zagoila wiec nie widze nic zlego w nacinaniu. Co do pozycji w trakcie porodu to sie nie wypowiem bo musialam caly niestety lezec(23 godziny),ale po podaniu zzo nie przeszkadzalo mi to:-)
aniadavid
Zaangażowana w BB
U mnie obylo sie bez nacinania. Mialam jedynie trzy pekniecia wewnatrz, ktore nawet nie bolaly. :-):-)
Ja mam mieszane uczucia co do nacinania.Przy pierwszym porodxzie bylam nacinana bo nie mialam rozwarcia i nie bylo wyjscia a teraz nede rodzic w Uk a tutaj nie chca nacinac bo twierdza ze lepiej jest popekac niz naciac.Ja tylko boje sie peknac do odbytu bo wtedy to jest paskudna sprawa prawie na cale zycie.Moja znajoma zostala dosc mocno popekana i miala problemy z pecherzem i trzymaniem moczu okolo roku
Chba wolalabym by nacieta w odpowiednim miejscu niz peknieta na chybil trafil
Chba wolalabym by nacieta w odpowiednim miejscu niz peknieta na chybil trafil
malena81
mamusia październikowa 08
- Dołączył(a)
- 6 Maj 2008
- Postów
- 2 268
Rzeczywiście- pęknięcie brzmi dużo gorzej niż nacięcie.
W takim razie nie rozumiem czemu kraje bogatsze (mówię o zachodzie) tego nie robią rutynowo. A nasza biedna służba zdrowia bardzo chętnie
Czy któraś z Was rodziła tu w Polsce z własną położną?
Jak rozpoznać tą dobrą? Jakie pytania jej zadać? Mieszkam w niedużym mieście i nie ma na ten temat informacji na forach, a też nikogo znajomego tu nie mam
W takim razie nie rozumiem czemu kraje bogatsze (mówię o zachodzie) tego nie robią rutynowo. A nasza biedna służba zdrowia bardzo chętnie
Czy któraś z Was rodziła tu w Polsce z własną położną?
Jak rozpoznać tą dobrą? Jakie pytania jej zadać? Mieszkam w niedużym mieście i nie ma na ten temat informacji na forach, a też nikogo znajomego tu nie mam
Zuz-Inka
MAMA NA PEŁNY ETAT
Rodzilam dwa razy i za kazdym razem bylam nacinana-za pierwszym razem rutynowo,bo pierworodka i nawet nikt nie pytal mnie o zdanie, za drugim razem bo dziecko bylo duze a rodzilam na plecach; o zdanie tez mnie nikt nie pytal. Byle szybko. Po drugim razie rana zle sie goila i zostalo mi brzydkie zgrubienie. Teraz czeka mnie kolejny porod, mam nadzieje rodzic w wodzie, albo przynajmniej w innej pozycji, bo wtedy latwiej ochronic krocze.
blueberry77
Podwójna Marcówka :)
Rodziłam w Polsce i nie zostałam nacięta (widać da się ;-)). Był to mój pierwszy poród, synek ważył 3560 i urodził się z rączką przy głowie. Pękłam, ranę zszyto, zagoiła się szybko i bez żadnych komplikacji. Nie miałam problemów z trzymaniem moczu, nic mi nie opadło, nie widzę, ani nie odczuwam żadnej zmiany w moim ciele w związku z porodem. Dziecko mimo porodu z rączką nie miało zwichniętego barku, ani żadnych innych uszkodzeń. Rodziłam w znieczuleniu zewnatrzooponowym (gdzieś czytałam, że przy znieczuleniu cięcie jest konieczne - nie jest!).
miauczus54
Fanka BB :)
Czesc dziewczyny- u mnie tez obylo sie bez nacinania i udalo sie nie peknac- ale to tylko dzieki masazowi poloznej
malena81
mamusia październikowa 08
- Dołączył(a)
- 6 Maj 2008
- Postów
- 2 268
Trafiłam dzisiaj na ten artykulik:
Dlaczego 80% Polek niepotrzebnie cierpi podczas porodu? - Wiadomo
Dlaczego 80% Polek niepotrzebnie cierpi podczas porodu? - Wiadomo
reklama
Kiedyś nie było nacięć, kobiety rodziły i szybciej wracały do formy niż teraz...
Moja teściówka nie była nacinana, popękała strasznie, miesiąc prawie nie była w stanie chodzić, makabra... Moja mama za to pękła mało i zniosła dobrze... to bardzo indywidualna sprawa
Chyba taki lekarz czy położna widzi co się tam dzieje i może podjąć decyzję w razie konieczności, a nie tak rzeźnicko na wszelki wypadek?
Oczywiście że widać Ja byłam nacięta, ale nie rutynowo i bardzo delikatnie. Jak dziecko wychodzi to śluzówka krocza blednie, robi się całkiem biała - następnym etapem jest pękanie, i na tym etapie się nacina. U mnie dziecko miało dużą główkę - 36 cm - i mimo masażu krocza, różnych pozycji i starań położnej, nie było opcji żeby się urodziło bez pęknięcia (co potwierdza mąż, który obserwował;-)). Nacięcie też nacięciu nierówne, mnie nacięli naprawdę malutko i w sumie od razu po porodzie normalnie siedziałam. A dziecko jak wyszło było sine, starali się do ostatniej chwili ratować krocze. Po prostu nie zawsze się da...
Jeśli chodzi o pozycję to prawie do końca w przyklęko - kucu (nie wiem jak to nazwać, tak mi było po prostu wygodnie), potem już były różne wygibasy w pozycji półleżacej (tak w sumie to siedzisz ze zgiętymi nogami), trochę na boku (to już na polecenie lekarza, chodziło o to, żeby ułatwić dziecku przejście przez kanał rodny, obrócenie w dobrą stronę itp). W sumie parcie to było ze 20 minut. Z czego ostatnie minuty to wygibasy
Podziel się: