reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Moje dziecko

Natalia1208

Fanka BB :)
Dołączył(a)
11 Styczeń 2019
Postów
332
Moja córeczka ma 5tygodni, jestem już w ciężkim stanie psychicznym...po porodzie z komplikacjami i pobycie w szpitalu w drugim tygodniu pojawia się kolejny problem. Mała czasem zaczyna strasznie płakać A ja nie umiem jej uspokoić. Krzyczy na cały blok, powiedziałabym, że może to kilka bo też ma troszkę problemy z wyproznianiem ALE uspokaja się u innych osób u teściowej, kuzynki, szwagierki. Jest to dla mnie tak przykre, że popada chyba w depresję...Ja ja noszę na różne sposoby i krzyk, bierze ja ktoś inny...spokój. czy możliwe, że ona mnie nie akceptuje lub źle ja trzymam? Nie wiem co robić, jest mi wstyd. Dodatkowo mąż mówi, że sobie nie radzę. Któraś z Was tak miała?
 
reklama
Rozwiązanie
Wózek nie pomaga, próbuje bujać na różne sposoby i nic, Mała strasznie krzyczy. To dla mnie traumatyczne. Mój mąż miał przerwę w pracy i będzie teraz do niej wracał... na myśl, że mam zostać sama chce mk się wymiotować. Nie umiem zrozumieć dlaczego uspokaja się przy wszystkich tylko nie przy mnie
Bo wyczuwa Twoje emocje, Twój lęk.
Przytul, ucaluj, zaśpiewaj piosenkę.
Pomysl o czymś przyjemnym, wycisz się.
Moja położna widzi, że się martwię. Zagadala do męża czy nie potrzebuje wsparcia psychologa, powiedziała że załatwi mi wizytę. Powiedziałam do męża że sttesuje sie też przez niego i co pomoże psycholog skoro on się nie zmienia. Jutro mąż wyjeżdża na cały dzień a ja mam już stres że będę sama. Myślałam, że macierzyństwo jest piękne
 
reklama
Do psychologa powinniście iść razem. Może tam naprostuja męża:p Macierzyństwo jest tak samo piękne jak i trudne. Nie wierz w lukrowane obrazki szczęśliwej idealnej mamusi. To sciema. Może jutrzejszy dzień będzie przełomem? Może właśnie dobrze Wam zrobi jak zostaniecie sami:)
Są na YT różne uspokajajace dźwięki dla niemowląt, odkurzacz lub suszarka działają cuda u niektórych. Jakby się sprawdziło to można jakiegoś szumimisia kupic:)
Trzymam jutro za Was kciuki:D
 
Dasz rade i jestes swietna! Uspokoj sie i nie mysl o tych przykrych rzeczach. Zacznij od poczatku. Musisz nauczyc sie radzic ze swoja corka. Moze i lepiej, ze jutro bedziecie same. Macierzynstwo jest piekne, ale jest tez bardzo trudne. Moze fakt, ze jest ktos inny kolo Ciebie i w sytuacji kryzysowej przejmie od Ciebie dziecko sprawia, ze sie stresujesz i sie spirala nakreca... ze swojej strony zapytam jak karmisz? Wiekszosc dzieci uspokaja sie przy piersi? Jezeli nie kp to moze warto sprobowac pozycji " na samolot" moja corke nie lubila jej, a syn uwielbia. Moze i u Was pomoze???
 
Współczuję Ci... męża. Niech sobie wsadzi takie teksty. Spróbuj jutrzejszy dzień spędzić na luzie, nie zamartwiaj się. Bez "publiczności" może będzie dobrze. Przy rodzinie pewnie jesteś spięta żeby jak najlepiej wypaść, a dzieci naprawdę to wyczuwają. Postaraj sie jutro jak najbardziej wyluzować, nie myśl "oby tylko nie płakała" itd. A karmisz piersią? Jeśli tak to może mała płacze bo chce mleczka ;)
A w ogóle to całe to słodzenie-pierdzenie, że dziecku najlepiej u mamy, że śmieje się jak tylko ją zobaczy itd., to niestety przesadzona tona lukru i cukru - a prawda jest taka że dopiero się poznajecie i nawzajem siebie uczycie.
 
Moja corka ma prawie 3 lata i dopiero teraz widze, ze w jakikolwiek sposob jest do mnie przywiazana. Moglam zniknac i isc do pracy na caly dzien i w ogole by nie zaplakala/ zatesknila za mna. Wiec tak tu sie zgodze, ze te wszystkie tylko ramiona mamy ukoja itp nie odnosza sie do wszystkich dzieci. A tez musze przyznac, ze bylo mi przykro, ze dziecko nie jest do mnie przywiazane w jakikolwiek sposob.... na szczescie jak dziecko podrosnie i kuma troche wiecej to wynagradza z nawiazka!
 
@Natalia1208 a ja myślę, że to super że jutro zostaniecie same. Mąż nie będzie serwować głupich odcinków, a Ty z córeczką nauczycie się siebie. Nikt nie będzie Cię stresował, więc będziesz spokojniejsza i tym samym mała będzie spokojna.
Miałam tak samo, zero wsparcia sama krytyka, dziecko uspakajało się u każdego tylko nie u mnie. Wpadłam w depresję. I wiesz co, teraz wiem że gdybym była z dala od tych wszystkich "cioć dobra rada" wszystko byłoby inaczej. Denerwowałam się i frustrowałam, a dziecko to czuło. Dziecko potrzebuje czuć Twój spokój, wówczas wszystko będzie dobrze. Powodzenia Kochana
 
reklama
Moja położna widzi, że się martwię. Zagadala do męża czy nie potrzebuje wsparcia psychologa, powiedziała że załatwi mi wizytę. Powiedziałam do męża że sttesuje sie też przez niego i co pomoże psycholog skoro on się nie zmienia. Jutro mąż wyjeżdża na cały dzień a ja mam już stres że będę sama. Myślałam, że macierzyństwo jest piękne
Jak tak czytam to widzę , że miałam bardzo podobnie z tym ,że mąż mnie wspierał, teściowa czy rodzice też raczej mówili dobrze i starali się pomóc. Dzięki temu poradziłam sobie ze wszystkim a było równie źle ze mną. Córka bardzo płakała i też często nie potrafiłam jej uspokoić a u innych zasypiała i nie płakała. Również panicznie bałam się zostać z nią samą.. u mnie zaczęło się to gdzieś miesiąc po porodzie. Na początku było super , później przyszły kolki cało dobowe i czar prysł. Byłam w bardzo złym stanie psychicznym, trwało to nawet nie wiem ile.. ale wszystko minęło. Przetłumaczyłam sobie , ale również mąż pomagał jak i inni.. że jestem dobrą matką. . Tylko poprostu nie każdemu wszystko spada jak grom z jasnego nieba. Miłość do córki nie przyszła mi od razu.. choć w ciąży byłam pewna że tak będzie. Tak bardzo nie mogłam się jej doczekać. Jednak życie wtedy zmienia się diametralnie. . zmęczenie, zmiana trybu życia, odżywania, brak snu.. wszystko to owocuje później problemami emocjonalnymi. Myślę , że poradzisz sobie tylko musi ktoś Ci w tym pomóc. Sama zabrniesz za daleko.. i wiedz że nie jesteś sama która ma taki problem. Ten czas mija, moja córka ma już prawie 2 lata.. teraz wspominam ten czas i wydaje mi się jakbym wtedy nie była sobą. Teraz cieszę się , że dałam wtedy radę, patrzę na nią i widzę jakie mamy wielkie szczescie.Tobie też się uda ! Powodzenia :-)
 
Do góry