- Dołączył(a)
- 17 Grudzień 2018
- Postów
- 10
Mam poważny problem z 13 miesięcznym dzieckiem proszę o porady bo już niewiem co robić 
Syn od urodzenia miał problem z kołkami, bólem brzucha, wysypką, łuszcząca się skóra za uszami itd większość objawów skazy białkowej. pediatra zalecił nutramigen po którym wszystkie problemy zniknęły ale nigdy oficjalnie nie zbadaliśmy czy ma skazę białkowa.
Syn od momentu rozszerzania diety nigdy nie był fanem jedzenia , nie przepadal za łyżeczka, zjadał max pół słoika dla dzieci po 4 miesiącu, tylko rozdrobnione pokarmy,grudkami się krztusił wymiotował.
Gotowałam i blendowalam rosol, to zjadał ale nigdy dużo, tak samo np blendowalam banan,jabłko ale po jakimś czasie nie chciał nawet tego. I na tym jego ulubione potrawy,produkty się kończyły. Było coraz gorzej i syn przestał jeść wogole pokarmy stałe,w dzień dosłownie parę flipsow jadl,dosłownie cienki plasterek parówki albo kawałek wędliny. Wogole nie mial apetytu jedzenie mogło nie istnieć próbowałam mu dawać różne rzeczy bez skutku wyrzucał nawet nie próbując. Chleb bułkę wypluwał mięsa nigdy nie spróbował tego np z rosołu delikatnego, od razu wyrzucał. Zaczęła się biegunka trwała parę tygodni trafiliśmy do szpitala gdzie orzekli że przez to że pije samo mleko zaczęła się biegunka ,zrobili mu badania na alergię i wyszło uczulenie na białko krowie jak podejrzewaliśmy. Po wyjściu ze szpitala przez parę dni mały zjadał troszkę więcej bardzo się cieszyliśmy ale nie trwało to długo skończyło się i znów nie je nic. Byliśmy u neurologopedy który uznał że syn ma uraz do jedzenia i zeby wogole odstawic krzesło do karmienia i dawać mu 2 tygodnie to co chce, po 2 tygodniach kupić wszystkie smaki słoików z gerbera i dawać palcem, nie łyżeczka posmakować i wybrać to co mały będzie lubił i spróbować znów na krzesełku. I już niewiem co robić bo parę dni próbujemy tej ,,metody,, i w następstwie tego próbujemy dawać mu to co lubi ale on lubi tylko flipsy krakersy itd resztę wyrzuca , teraz tym bardziej, na krzesełku miał chociaż podawane główne posiłki a warzywa jak siedzi na kolanach itd wogole nie zje więc je tylko parę flipsow dziennie, to jakiś koszmar. Ten lekarz powiedział że ma pacjentów mają np 5 lat i są karmieni dojelitowo bo mają uraz w głowie i nie chcą jeść i to trzeba leczc pomału by się przekonali do jedzenia.
Zastanawiam się dlaczego nas to spotkało bo zawsze podawałam synowi wszystko normalnie zależało mi ale nie przymuszałam go od zawsze nie lubił jeść od początku.
Ograniczyłam też mleko do rano , wieczorem i w nocy się budzi jakieś 2 razy, muszę mu wtedy dać mleko bo nie zaśnie. Obiecałam sobie jak się skończą te problemy z jedzeniem to będę się starała ograniczyc mleko w nocy. Lekarz dodał też że syn rozwija się normalnie i jakby mial problem w gardle typu zwężenie przełyku itd mial by szereg innych problemów typu ulewanie krztuszenie się itd. co ciekawe syn produkty twarde typu jabłko surowe gryzie i zawsze wypluwa a np kluski z rosołu co wiadomo że są śliskie potrafił połknąć ale lekarz twierdzi że to tylko lęk oraz że do badania gdzie przeswietla się gardło zawsze trzeba usypiać dziecko ,więc wiadomo że syn jest za mały na takie badanie. Czy ktoś ma takie problemy ? Czy to przejdzie samoistnie ? Co można jeszcze zrobić ? Dodam że syn nie da sobie palca nawet z jedzeniem włożyć do ust żeby posmakować znienacka od razu jak zobaczy ucieka i płacze, łyżeczka nie zje nic od razu odwraca głowę. W sklepie często krzyczy daj jak widzi jabłko mandarynkę np ale jak mu dam to wszystko zgryza i wypluwa te kęsy na siebie. Proszę o jakieś porady pozdrawiam
Syn od urodzenia miał problem z kołkami, bólem brzucha, wysypką, łuszcząca się skóra za uszami itd większość objawów skazy białkowej. pediatra zalecił nutramigen po którym wszystkie problemy zniknęły ale nigdy oficjalnie nie zbadaliśmy czy ma skazę białkowa.
Syn od momentu rozszerzania diety nigdy nie był fanem jedzenia , nie przepadal za łyżeczka, zjadał max pół słoika dla dzieci po 4 miesiącu, tylko rozdrobnione pokarmy,grudkami się krztusił wymiotował.
Gotowałam i blendowalam rosol, to zjadał ale nigdy dużo, tak samo np blendowalam banan,jabłko ale po jakimś czasie nie chciał nawet tego. I na tym jego ulubione potrawy,produkty się kończyły. Było coraz gorzej i syn przestał jeść wogole pokarmy stałe,w dzień dosłownie parę flipsow jadl,dosłownie cienki plasterek parówki albo kawałek wędliny. Wogole nie mial apetytu jedzenie mogło nie istnieć próbowałam mu dawać różne rzeczy bez skutku wyrzucał nawet nie próbując. Chleb bułkę wypluwał mięsa nigdy nie spróbował tego np z rosołu delikatnego, od razu wyrzucał. Zaczęła się biegunka trwała parę tygodni trafiliśmy do szpitala gdzie orzekli że przez to że pije samo mleko zaczęła się biegunka ,zrobili mu badania na alergię i wyszło uczulenie na białko krowie jak podejrzewaliśmy. Po wyjściu ze szpitala przez parę dni mały zjadał troszkę więcej bardzo się cieszyliśmy ale nie trwało to długo skończyło się i znów nie je nic. Byliśmy u neurologopedy który uznał że syn ma uraz do jedzenia i zeby wogole odstawic krzesło do karmienia i dawać mu 2 tygodnie to co chce, po 2 tygodniach kupić wszystkie smaki słoików z gerbera i dawać palcem, nie łyżeczka posmakować i wybrać to co mały będzie lubił i spróbować znów na krzesełku. I już niewiem co robić bo parę dni próbujemy tej ,,metody,, i w następstwie tego próbujemy dawać mu to co lubi ale on lubi tylko flipsy krakersy itd resztę wyrzuca , teraz tym bardziej, na krzesełku miał chociaż podawane główne posiłki a warzywa jak siedzi na kolanach itd wogole nie zje więc je tylko parę flipsow dziennie, to jakiś koszmar. Ten lekarz powiedział że ma pacjentów mają np 5 lat i są karmieni dojelitowo bo mają uraz w głowie i nie chcą jeść i to trzeba leczc pomału by się przekonali do jedzenia.
Zastanawiam się dlaczego nas to spotkało bo zawsze podawałam synowi wszystko normalnie zależało mi ale nie przymuszałam go od zawsze nie lubił jeść od początku.
Ograniczyłam też mleko do rano , wieczorem i w nocy się budzi jakieś 2 razy, muszę mu wtedy dać mleko bo nie zaśnie. Obiecałam sobie jak się skończą te problemy z jedzeniem to będę się starała ograniczyc mleko w nocy. Lekarz dodał też że syn rozwija się normalnie i jakby mial problem w gardle typu zwężenie przełyku itd mial by szereg innych problemów typu ulewanie krztuszenie się itd. co ciekawe syn produkty twarde typu jabłko surowe gryzie i zawsze wypluwa a np kluski z rosołu co wiadomo że są śliskie potrafił połknąć ale lekarz twierdzi że to tylko lęk oraz że do badania gdzie przeswietla się gardło zawsze trzeba usypiać dziecko ,więc wiadomo że syn jest za mały na takie badanie. Czy ktoś ma takie problemy ? Czy to przejdzie samoistnie ? Co można jeszcze zrobić ? Dodam że syn nie da sobie palca nawet z jedzeniem włożyć do ust żeby posmakować znienacka od razu jak zobaczy ucieka i płacze, łyżeczka nie zje nic od razu odwraca głowę. W sklepie często krzyczy daj jak widzi jabłko mandarynkę np ale jak mu dam to wszystko zgryza i wypluwa te kęsy na siebie. Proszę o jakieś porady pozdrawiam