reklama
Współczuję wszystkim takich "lepiej wiedzących", ja na szczęście nie mam takiego problemu.. Nikt mi się nie wtrąca w to jak wychowuję syna, a teściów tak rzadko widuję, że daje im wnuka do nacieszenia się i nie mają kiedy rzucać złotych rad zresztą ja bym nie umiała zostawić tego bez odpowiedzi, szybko reaguję na tego typu gadanie..
Kiedyś szłam sobie po osiedlu z wózkiem lewą stroną po ulicy, pisząc smsa i z nad przeciwka nadjechał na rowerze dziadek proso na mnie i do mnie: "Ej mamuśka to nie wie którą stroną się chodzi i jeszcze z telefonem w ręku"..na co ja " Panie dziadek,a wie Pan co znaczy ten znak na początku drogi? znak strefa zamieszkania? znaczy, że mogę i środkiem sobie chodzić, jak dziadek nie zna znaków to niech zejdzie z roweru"
Także ja jestem bojową mamą i żadnych uwag się nie boję
Kiedyś szłam sobie po osiedlu z wózkiem lewą stroną po ulicy, pisząc smsa i z nad przeciwka nadjechał na rowerze dziadek proso na mnie i do mnie: "Ej mamuśka to nie wie którą stroną się chodzi i jeszcze z telefonem w ręku"..na co ja " Panie dziadek,a wie Pan co znaczy ten znak na początku drogi? znak strefa zamieszkania? znaczy, że mogę i środkiem sobie chodzić, jak dziadek nie zna znaków to niech zejdzie z roweru"
Także ja jestem bojową mamą i żadnych uwag się nie boję
na szczęście mam wspaniałą teściową, która akceptuje nasze decyzje. Jedynie muszę walczyć z moim ojcem, który podobnie jak już było wspominane, twierdzi, ze dziecko bez kilogramów słodyczy to dziecko nieszczęśliwe. To nic, ze cukier jest wszędzie, nawet w musztardach i dzieci są nim bombardowane. A za naszych czasów, to głównie słodki był cukier w cukierniczce i ewentualnie vibovit
Podziel się: