reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Metody wychowawcze dla małych buntowników

porady na bunt 2latka w ktore gleboko wierze i stosuje:

w miejscu publicznym olac czyli poczekac az sie wykrzyczy i uspokoi samo, nie krzyczec, nie szarpac sie z dzieckiem, jesli konieczne przeniesc w bezpieczne miejsce (nie zeby na srodku jezdni) nie zwracac uwagi na przechodniow, nie denerwowac sie, nie zwracac uwagi na dziecko hihi to najtrudniejsze, nie przekupywac slodyczami typu (jak wejdziesz do wozka to mama ci kupi czekoladke)

w domu wstawic do 'karniaka' moze to byc jakies extra miejsce np krzeselko, my wyprowadzamy do pokoju obok i zamykam na chwile drzwi (podobno max ilosc minut kary to wiek dziecka czyli w naszym przypadku max do 2 minuty, ale u nas wystarcza okolo 15 sekund) zadko to stosuje bo Krysia jest generalnie grzeczna :sorry2:

nie bijemy (klaps to tez bicie, mimo ze nie boli jest ponizajacy) nie krzyczymy, nie wyzywamy, nie ponizamy, nie tlumaczymy zawijasowo tylko prosto "ubiermay sie bo idziemy na dwor" i koniec, a i najwazniejsze jak sie uspokoi, poprawi, zrobi o co prosilismy to CHWALIMY!! chwalimy zawsze 3x bardziej i dluzej niz ewentualnie upominalismy i nie wypominamy potem tego tylko zapominamy o sprawie w sekunde, ja mowie np."oo jaka grzeczniutka Krysiunia posprzatala klocuszki" + buziak, ona sie cieszy i ja tez :tak:

jeszcze mam w ksiazce rade ze jak my cos zrobimy dziecku przykrosc albo nawet przypadkowo krzywde, potracimy noga, skaleczymy nozyczkami, nieslusznia posadzimy to nie bojmy sie przepraszac

powyzsze rady sa z ogladanych przezemnie w ciazy programow z serii "superniania" i innych podobnych zagranicznych wersji oraz ksiazki "Jezyk dwulatka"

pewnie nie sa najlepsze na swiecie ale sa humanitarne i to mnie przekonuje :-)
 
reklama
toola znam te rady, podobne są w "Drugim i trzecim roku dziecka" i wszystko byłoby OK, mogłabym przeczekać spokojnie histerię Wiktora na dworze, problem w tym że jak jestem z dwójką na spacerze to nie tak łatwo to w życie wprowadzić. Jeśli zostawię wózek i będę czekać aż Wiktor się uspokoi to Olek się obudzi i będzie się wydzierał, a Wiktor może tak ryczeń nawet pół godziny (raz w domu go sprawdziłam). Na dworze wydziera się bo chce na ręce a ja nie mam siły równocześnie prowadzić wózka i jego nieść :( Druga sprawa to to, że wracając ze spaceru zbliża się jego pora drzemki i pewnie jest zmęczony i rozdrażniony, ale przy dwójce dzieci nie jestem w stanie zaplanować odpowiedniej pory a na spacery przecież chodzić powinniśmy. Ja staram się panować nad sobą, nie podnoszę na niego ręki i chwalę za wszystkie sukcesy i przejawy dobrego zachowania. Aż sama się dziwię jak mi się to udaje bo z natury jestem raczej wybuchowa i nerwowa. No ale mimo tego histerie u nas są bardzo częste :/
 
jak piszecie o tych krzykach podczas poworotu ze spaceru, to u nas to samo. Staram się ja jakoś zachęcić żeby szła powoli w kierunku domu-a że po drodze mamy skrzynkę na listy, która lubi otwierać, to mam punkt zaczepienia, po drodze mamy jeszcze kotka u sąsiadów, to tez ją czasami skusi. Prawda jest taka, ze radzę sobie raz lepiej raz gorzej. Sama po prostu tez mam czasami lepsze i gorsze dni czyli więcej albo mniej anielskiej cierpliwości:szok:. Ale jestem pełna podziwu dla Was-mam dwójeczki takich maluchów, raz, że każde inne, dwa, zwłaszcza np. kropecka chylę czoło, bo ja dopiero chyba wychodzę z hustawki hormonalnej (baby blues czy jak to zwą) i patrząc na swoje zachowanie, to ja dorastam do roli matki razem z moim dzieckiem. I z każdym dniem mam więcej optymizmu i tego wewnętrznego spokoju. Tłumaczę to sobie właśnie tą depresją poporodową, bo przechodziłam ja bardzo burzliwie:sorry2: Widzę po prostu, że większość z Was lepiej sobie radziła z tymi nastrojami. Ale rozumiem. "złote rady" typu zachowaj spokój i ignoruj, miałam opanowane świetnie w teorii, ale w praktyce daleko mi było do anioła:baffled:, na szczęscie pracowałam nad sobą i wreszcie widze efekty:-D. Staram się panowac nad sobą najlepiej jak umiem i coraz lepiej mi to wychodzi.:-D. Ale pewnie jak udałoby mi się znowu teraz urodzic, to pewnie nadal chodziłabym po ścianach z wściekłości na cały świat. Podziwiam, że tak sobie dajesz radę:happy:
 
no widzisz kropecka, ja nic nie wiem jak to miec 2 dzieci, pisze co wiem :zawstydzona/y: :-(
z tego co opisujesz nie jest latwo, ale na pewno dasz sobie rade bo to przeciez w koncu przechodzi
a moze to dobry czas zeby Wiktor poszedl do przedszkola? chociaz na pol dnia, bedziesz miala wiecej czasu, a tam na pewno maja reguly ktorych dzieci musza sie nauczyc
 
Dzięki za rady. Ja je rozumiem i stosuję. Niestety na Polę nie działają. W domu to ja mogę dać jej wybór, kazać iść do swojego pokoju. Tłumaczyć w nieskończoność i rozmawiać o uczuciach i to ROBIĘ. Ale odbierając ją ze żłobka: Po 1. nie ma wyboru ubrania- bo jest jedno. Po 2. nie może latać na goło po korytarzach- a ja sobie czekam aż się wyładuje!. Po 3. nie może drzeć się aż tak głośno, bo jeszcze niektóre dzieci spały. Po 4. jak jej pozwolę ubrać buty, to będzie je ubierała 2 godziny, a ja się spieszę do domu. Po 5. to cholerny wstyd jak dziecko na golasa rzuca sie na podłodze, a ja czekam , albo chwalę dziecko!!!! Przyznam się, że nie wytrzymuję! Nie daję jej klapsów, ale krzyknę czasem i mówię, że jest niegrzeczna. Mówię, że mamusi jest przykro i smutno i, że mnie boli. I że wiem, że Pola jest zdenerwowana i nie chce tego robić, ale trzeba , bo idziemy na spacer, do domu, itp.
 
ojej ja tez te rady znam swietnie w teorii, a z praktyka to bywa roznie, zdazylo mi sie krzyknac lub zrobic co calkowicie wbrew logice, ale poniewaz efekt byl straszny szybko sie odzwyczailam od krzyku i tym podobnych form presjii, po prostu jak sie nakrzyczy na moje dziecko to ono krzyczy jeszcze glosniej :-D
 
ja powiem tyle rady sa dobre ale nie zawsze wszedzie mozna je zastosowac kazdy ma cierpliwosc ktore sie kiedys konczy
wszystie metody mozna idealne stosowac tylko w domu (mamy czas, dziecko bezpieczne, wiele sytuacji mozna przewidziec)
siem muszem przyznac ze czasem juz nie moge nerwy mi puszczaja i staram sie opanowac ale.....
wiec staram sie nie obwiniac o kazdy moj wybryk poniewaz nikt nie jest idealny a dzieci potraffia byc okropne szczegolnie w tych momentach kiedy najmniej sie tego spodziewamy albo mamy kryzsowa stuacjie :-)
 
Dokładnie tak!

Ale wiecie co, muszę wam się zwierzyć, że chyba doszłam dlaczego Pola się tak zachowuje. Nie moge o tym głośno mówić, bo normalnie ryczeć mi się chce!!! Więc piszę wam! Ona po prostu za mało mnie widzi i to jest jej sposób na zwrócenie na siebie uwagi. Po tym jak ja odbieram ze żłobka- jestem z nią 2 godziny i idę do drugiej pracy, jak wracam ona już śpi! W weekendy jest zupełnie inaczej- nie wścieka się tak, można jej więcej wytłumaczyć, po prostu nie znikam jej z oczu i czuje się bezpieczniej. Doszło do tego, że jak D. przychodzi z pracy, to ona krzyczy, że nie chce do tatusia, bo wie, że jak on przychodzi to ja zaraz wyjdę. Wczoraj mnie tak prosiła, żebym została, że się poryczałam. :-:)-:)-:)-( Normalnie czuję się okropnie. Jak jakaś wyrodna matka:-:)-:)-:)-(
No nic, takie życie. Wzięłam na siebie zobowiązania, które muszę dokończyć. W maju mam już koniec tych kursów. A od przyszłego roku szkl. nie ma mowy o żadnych dodatkowych kursach czy korepetycjach.!!!!!
Całe popołudnia będę spędzać z dzieckiem!
 
Masz rację, Kasiunka. Ona wykorzystuje Twoją chwilową obecność na maxa, chce być w centrum uwagi - tylko ona i nikt więcej. Jeszcze trochę i będzie lepiej. Musicie to obie przetrzymać. Trzymam kciuki :-)

Gównie z powodu moich chłopaków nie ciągnę innych etatów (narazie tak jest, nie wiem, czy za chwilę nie będę zmuszona do podjęcia innej pracy).
 
reklama
Kasiunka całkiem możliwe że tak właśnie jest. U mojego Wiktora histeryczne rreakcje nasiliły się po urodzeniu Olka. Tak okazuje swoją zazdrość o mnie i to że mam dla niego mniej czasu. Też mi jest z tym trudno, chociaż ty masz jeszcze gorzej, bo ja mimo że nie bawię się z wiktorem tak często jak dotychczas to chociaż jestem na wyciągnięcie ręki. Do pracy znów wracam na 1/2 etatu, nie umiałabym się rozstać z nimi na dłużej :(
 
Do góry