reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Matczyna intuicja kontra lekarze

aniaslu

red. nacz. babyboom.pl, psycholog, admin
Członek załogi
Dołączył(a)
14 Czerwiec 2004
Postów
3 809
Miasto
Warszawa
Każda z nas była chyba w takiej sytuacji – czujemy, że coś jest nie tak z dzieckiem, ale lekarz mówi, że wszystko w porządku. Albo odwrotnie – dostajemy zalecenie, które jakoś nam nie pasuje. No i co wtedy?

Nie zrozumcie mnie źle – lekarze mają wiedzę i doświadczenie, a diagnozy to ich praca. Zawsze warto skonsultować niepokojące objawy. Natomiast mój pediatra kiedyś powiedział, że to rodzice widzą dziecko 24/7 i często pierwsi zauważają, że coś jest nie tak. Bo to my wiemy, czy dziecko je mniej albo zachowuje się jakoś inaczej. Lekarz widzi je przez kilkanaście minut w gabinecie i może czegoś nie wychwycić.

Dlatego mam pytanie – czy miałyście kiedyś sytuację, że lekarz się mylił, a Wasze przeczucia były trafne? Macie zaufanego pediatrę, czy wciąż szukacie kogoś, kto „naprawdę słucha”? Z jakich źródeł wiedzy jeszcze korzystacie? Ja bardzo ceniłam pediatrę moich dzieci za jego podejście, bo ta współpraca rzeczywiście przynosiła dobre efekty i pozwoliła nam wykryć chorobę, którą inny specjalista wcześniej zbagatelizował.

Bardzo jestem ciekawa, jak to wygląda teraz, bo wiele lat temu była już taka rozmowa :)
 
reklama
Ja miałam z młodszym synem.
Do lekarza idzie się jak gorączka nie ustępuje 3 dni. Poszłam dnia drugiego bo gorączka sięgała prawie 40 stopni. Zbadała i stwierdziła ,że jest przewiany albo od zębów temperatura (wtedy faktycznie wychodziły). Zaleciła inhalacje i to tyle. I na zmianę podawać syropy przeciwgorączkowe. Jak nie będzie poprawy wrócić po weekendzie.
Nie czekając, musiałam ją zripostować bo gdzie taka temperatura od zębów. Powiedziałam ,że nie wyjdę bez skierowania na CRP (dać nie chciała) . Wymusiłam, pojechałam zrobić i intuicja mnie nie myliła CRP było już na poziomie 161 dokładnie i w tym samym dniu leżałam z dzieckiem na oddziale dziecięcym.

Ja po prostu opieram się na tym,że moje dzieci mają słabą odporność i wiem kiedy mogą być przewiane a kiedy poważnie chore.
 
Ja sie trochę zastanawiam. Generalnie jeżeli mój pediatra bagatelizowałby moje obawy, to wolałabym jednak go zmienić. Ale z drugiej strony często widziałam rodzicow, ktorzy wyolbrzymiają i szukają czegoś, czego nie ma.
Ja jestem za nagrywaniem filmów dla lekarzy z zachowaniami dziecka, ktore nas niepokoją.

Najlepiej znaleźć lekarza, ktory będzie wiedzial, w którym momencie zadzialać, a w ktorym nas uspokoić. I lekarze też często wiedzą, ktorzy rodzice są wyolbrzymiajacy, a ktorzy jak przychodzą to z konkretem.
 
Ja ogólnie jestem pacjentką z dość pokaźną dokumentacją medyczną i niestety nie mam szczęścia do lekarzy. Na przykładzie ciąży- byłam w szczególnej sytaucji. Wielu lekarzy nie widziało takiego przypadku jak mój, musiałam tłumaczyć co, jak, opowiadać jak wyglądała operacja, która przeszłam. Przekłada się to na zaufanie do każdego białego fartucha. Mam poczucie, że lekarze się nie dokształcają, nie słuchają, idą sztampowo. Na palcach jednej ręki mogę policzyć medyków, którym byłam w stanie zaufać. Do pediatrów też nie mam szczęścia. Na szczęście moja 6 miesięczna córka nie miała jeszcze nawet kataru, ale ma problemy ze skórą. 2 na 3 pediatrów postawiło złą diagnozę, w tym jeden totalnie zlekceważył zalecenia dermatologa, o których mu mówiłam. Tylko jeden pediatra się zorientował w czym jest problem, ale jak się okazało, dlatego, że jego dziecko miało taki sam problem. Zalecenia jednak znacznie się rozminęły z tymi, które okazały się skuteczne.
Bardzo szybko sama wdrozylam odpowiednie środki, aktualnie jest ogromna poprawa. Do lekarzy chodzę aktualnie po skierowania i recepty.
Dla mnie źródłem wiedzy jest pubmed, artykuły medyków publikowane np. w podyplomie. Bywa, że na YT zdarzają się wykłady fachowców np. z konferencji medycznych. Dodatkowo staram się zrozumieć pewne procesy, doczytuje o anatomii i farmacji (np. jakie działanie na konkretne schorzenie ma konkretny lek). Grupy na FB dotyczące konkretnych chorób to skarbnica wiedzy, choć trzeba ostrożnie wybierać. Traktuje je raczej jako punkt zaczepienia.
Szukam dobrego pediatry.
 
Każda z nas była chyba w takiej sytuacji – czujemy, że coś jest nie tak z dzieckiem, ale lekarz mówi, że wszystko w porządku. Albo odwrotnie – dostajemy zalecenie, które jakoś nam nie pasuje. No i co wtedy?

Nie zrozumcie mnie źle – lekarze mają wiedzę i doświadczenie, a diagnozy to ich praca. Zawsze warto skonsultować niepokojące objawy. Natomiast mój pediatra kiedyś powiedział, że to rodzice widzą dziecko 24/7 i często pierwsi zauważają, że coś jest nie tak. Bo to my wiemy, czy dziecko je mniej albo zachowuje się jakoś inaczej. Lekarz widzi je przez kilkanaście minut w gabinecie i może czegoś nie wychwycić.

Dlatego mam pytanie – czy miałyście kiedyś sytuację, że lekarz się mylił, a Wasze przeczucia były trafne? Macie zaufanego pediatrę, czy wciąż szukacie kogoś, kto „naprawdę słucha”? Z jakich źródeł wiedzy jeszcze korzystacie? Ja bardzo ceniłam pediatrę moich dzieci za jego podejście, bo ta współpraca rzeczywiście przynosiła dobre efekty i pozwoliła nam wykryć chorobę, którą inny specjalista wcześniej zbagatelizował.

Bardzo jestem ciekawa, jak to wygląda teraz, bo wiele lat temu była już taka rozmowa :)
Zapisałam córkę do ośrodka tak żebyśmy nie miały daleko jeździć na szczepienie i dopóki tylko o nie chodziło, było ok. Schody zaczęły się podczas choroby. Nie mógł inny lekarz niż pediatra zbadać mojego dziecka, a pediatra zawsze, ale to zawsze zalecał, nasivin i syrop prawoślazowy. Oczywiście nigdy ten zestaw nie pomógł. Raz wylądowaliśmy na dobowej opiece, rozpoznanie zapalenie oskrzeli antybiotyk, później kontrolna u naszej pani bo córką nadal ma niepokojący kaszel i mówię jaka sytuacja, to usłyszałam że może jeszcze miesiąc tak być, a ten antybiotyk to raczej nie potrzebnie dostała. Na szczycie pojechałam na prywatną wizytę do cudownej pediatry, wysłuchała początek zapalenia lewego płuca. Teraz jak tylko jest miejsce kieruje się do tej pani doktor, była bardzo długo ordynatorka oddziału dziecięcego i mam do niej bezgraniczne zaufanie. Od naszej pediatry wyciągałam jeszcze skierowania do alergologa i laryngologa, i teraz omijam szerokim łukiem.
 
Mialam, z moim starszakiem. Z tym ze u nas byl troche bardziej złożony problem. Od miesięcy widziałam że u syna coś się pogarsza z zachowaniem, trybem dnia. Żaden pediatra nie zauważał, nie chciał dać mi skierowania do poradni PP. Poszłam sama na własna rękę złożyłam deklarację. Dostaliśmy wizytę z neurologopeda, psychologiem i pedagogiem, ja załatwiłam prywatnie neurologa, laryngologa, psychiatrę. W dwa miesiące zdiagnozowałam syna na autyzm. Jak złożyłam dokument w przychodni ze syn jest zaburzony, zdziwienie w pełni. “Ale on się tylko kręcił w kółeczko na wizytach, jakby tańczył…” 🫣
 
reklama
Miałam taką sytuację w styczniu. Córka dosłownie po miesiącu od rozpoznania szkarlatyny i antybiotykoterapii dostała nagle gorączki 38°C. Był to czwartek po 20-tej. W piątek rano zwymiotowała, mówiła, że boli ją gardło, na języku biały nalot i powiększone kubki smakowe. U mnie w głowie już scenariusz, że znowu szkarlatyna, partner, że na pewno nie i wymyślam. Udało się nam w piątek dostać do lekarza, ale stwierdził, że to zapalenie gardła, że on szkarlatyny nie widział 30 lat (on 70+), a młodzi lekarze się nie znają (wtedy diagnozę stawiała jego synowa). Myślę "okej, skoro to nie szkarlatyna, to jutro język będzie normalny". Wstajemy w sobotę, proszę młodą o pokazanie języka - język jak truskawka. Już mam pewnosc, że stary się pomylił, na poniedziałek musimy do dostać do pani dr. I jak w poniedziałek poszłyśmy okazało się, że niestety miałam rację... Opowiedziałam jak było w piątek, pani dr powiedziała, że doktorowi tłumaczą, że się choroby zmieniają, że mogą nie wyglądać tak samo jak kiedyś, ale on tego do siebie nie bierze. I powiedziała też, że matka zawsze wie kiedy z dzieckiem jest coś nie tak, intuicja matki nie zawodzi.
 
Do góry