Dla mnie poród to był koszmar. Był jeszcze tyle czasu a nagle się dowiaduje, że urodzę. Nawet lekarza mi dali ale kobieta była tak nieuprzejma, że zwyzywałam ją po polsku (jak już bardzo mnie bolało). A za nim trafiłam do szpitala pojechałam jeszcze do mojej położnej, która stwierdziła, że nie słyszy bicia jednego serduszka. Do szpitala jechałam ze swoim sercem w gardle. I choć nie mogę powiedzieć, żeby chłopcy mieli w czasie pobytu po urodzeniu w szpitalu złą opiekę o tyle później było już tylko gorzej. Całe mnóstwo badań kontroli serio ze 2 razy w tyg przez pierwsze 6 miesięcy byliśmy w Wishaw hospital. Przeoczyli nawet zapalenie oskrzeli, które wykryła lekarka w Polsce i Aleks trafił do szpitala w PL. I chrzciny dzieci moje miały w kaplicy szpitalnej. Więc po tych wszystkich doświadczeniach nie potrafię myśleć inaczej. I każdą ich diagnozę sprawdzam w PL.
Co do tych smoczków to chłopcy tak do 1,5 roku tak jak Twoja mała IsabellL ssali smoka jak tylko go widzieli. Więc jak bawili się w livingu to smoczki zostawiałam w ich sypialni. I nawet się nie dopominali dostawali tylko jak szli spać. No a teraz już całkiem zlikwidowałam. Trochę marudzą przy usypianiu ale i z tym sobie poradzimy
Co do tych smoczków to chłopcy tak do 1,5 roku tak jak Twoja mała IsabellL ssali smoka jak tylko go widzieli. Więc jak bawili się w livingu to smoczki zostawiałam w ich sypialni. I nawet się nie dopominali dostawali tylko jak szli spać. No a teraz już całkiem zlikwidowałam. Trochę marudzą przy usypianiu ale i z tym sobie poradzimy