Hej kobitki :-)
Widze, ze wiekszosc z nas ma doswiadczenia ze zwiazkiem na odleglosc, chociaz w moim przypadku trwalo to krotko, szybko nie wytrzymalismy ;-).
Ciezko mi mowic o mentalnosci panow Dunczykow, bo wydaje mi sie, ze az tak wielkiej roznicy nie ma i ze wszystko zalezy od danego "osobnika" ;-). Bylam wczesniej z innym Dunczykiem i byl zupelnie inny niz moj maz. Z reszta ciezko mi porownac zwiazek z Dunczykiem do zwiazku z Polakiem, bo nigdy nie bylam w zadnym powaznym (z Polakiem), jakos tak mi sie trafiali zawsze obcokrajowcy ;-).
Co moge powiedziec to to, ze na pewno zauwazalne jest rownouprawnie w zwiazku, ma to swoje dobre i zle strony, bo w sumie fajnie by bylo poczuc sie jak "mala" kobietka, ktora potrzebuje swojego mezczyzny, no ale coz. Ale przynajmniej czesto jest tak, ze jeden dzien ja gotuje, drugi maz lub gotujemy razem, no bo nie tylko ja jestem od tego ;-).
Na pewno duze roznice sa wzgledem kontaktu z rodzina, nie wiem czy to przyklad mojego meza, czy tak jest ze wszystkimi, no ale kontakt z jego rodzina jest znikomu. Z siostra sie praktycznie nie znaja (widzialam ja raz przy okazji urodzin ojczyma meza), z mama to i owszem rozmawiaja od czasu do czasu przez telefon, no ale wyobrazcie sobie, ze mieszka 100km od nas, a odwiedzila nas raptem 2 razy (przez 2 lata). Jak mowilismy o slubie w Polsce to z miejsca powiedziala, ze nie przyjedzie, bo za daleko, z reszta jak bralismy slub tutaj w kommunie to tez nie przyjechali, bo zima, bo to bo tamto, a dla moich rodzicow nie bylo problemem przejechanie 1400km. Teraz tez nie wiem, czy swieta spedzimy razem, bo problem jest z psem (juz nie mowiac o tym, ze maja samochod a nie moga nas zgarnac- my musimy jechac z 3 przesiadkami, zima z malym dzieckiem i psem), mimo, ze maja 3 swoje (mieszkaja na typowej, dunskiej farmie z ogromnym domem) to nasz mialby byc zamkniety w stodole, co sie nam nie widzi, bo to nie jest pies wiejski, nie jest przyzwyczajony.
Oj z tego opisywania zrobilo sie uzalanie ;-). No, ale same widzicie, ze relacje sa dziwne, z reszta dziadkow tez nie poznalam, tyle o ile wyslali nam kartke na swieta (po tym jak ja wyslalam).
Nie wiem co jeszcze moge napisac, musialybyscie o cos konkretnego zapytac to chetnie odpowiem :-).
Tusienka Fajnie z tym sylwestrem, my raczej znow zostaniemy sami w domu, gdyby Dimi byl wiekszy to moze bym namowila meza, no ale poki co sobie odpuszcze.
Aniinka Witaj w gronie dunskich mam, mysle, ze "nasze" forum jest jak najbradziej otwarte na nowe osoby
Echo Ja taki nacisk odczuwalam przez 4 tygodnie, na pewno to swiadczy o tym, ze dziecko sie obnizylo i ze porod sie zbliza (tylko jak wielkimi krokami?) :-)
Co do latwego wymawiania imion przez Dunczykow, to mimo, ze myslalam, ze imie Dimitr bedzie imieniem latwym, to wcale nie jest. Maja problem z tym "TR" na koncu, wiec albo "R" na koncu nie wymawiaja albo mowia Dimitri.
A wlasnie, bo Wam chyba nie mowilam, ze jest taka strona internetowa, gdzie sa wypisane imiona dozwolone w Danii i imienia Dimitr na liscie nie bylo, tylko Dimitri i Dimitrij, mysmy sie uparli i dostalismy zgode na nazwanie go po naszemu, odtad imie Dimitr tez trafi na ta liste, wiec nasz synek jest pionierem w tym przypadku w Danii ;-). Nawiasem mowiac to jest to zabawne, bo na tej liscie sa imiona typu Abdulhamid, Ha, He, Paprika, Chili i nawet Danish, a z Dimitrem byl problem ;-).
Dobra koncze, bo chyba pobilam rekord w dlugosci wiadomosci.
P.S. No wlasnie co z ka-mila i herbata?