maggan
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2005
- Postów
- 26
ViKamcia - suuuper, ze wszystko ok jakos tak wiedzialam, ze bedzie dobrze
a wracajac jeszcze do "systemu kartkowego" - bo Mama Helenki prosila o szczegoly, to to w sumie jest nic innego jak to, co propaguje SuperNiania. Tzn:
1. najpierw rodzice musza sie spokojnie zastanowic, co chcieliby zmienic w zachowaniu swoich dzieci (tzn. jakie zachowania nam przeszkadzaja np. krzyki, piski, agresja)
2. potem, jak juz to wiemy, zbieramy spokojnie cala rodzinke, wylaczamy telewizor i inne przeszkadzajki (warto rodzinke jakis czas wczesniej uprzedzic, ze bedziemy spisywac zasady i ze beda zmiany w domu)
3. spisujemy zasady - u nas na duzym brystolu, fajnie, jak dzieci tez uczestnicza - u nas np. Arek pisal numerki po kolei i malowal obok kwiatki. Kazda zasade uzgadniamy ze wszystkimi - tzn. zanim wpiszemy cos na liste, musimy uzyskac zgode wszystkich uczestnikow.
Co wazne - zasady nie powinny brzmiec "nie wolno krzyczec" czy "nie wolno bić" tylko powinny ujmowac temat od drugiej strony czyli np. "w domu mowimy spokojnie" lub "szanujemy siebie i innych" (trzeba dzieciom potem na rozne sposoby pokazywac co oznacza szanowanie np. gdy pomogą rodzenstwu, to trzeba pochwalic i powiedziec, ze to wlasnie jest szanowanie itp). Wtedy dzieci z automatu mają podane rozwiazanie, a nie tylko zakazy i zakazy (ja o tym wczesniej nie myslalam, dlatego sie dziele nowo zdobyta wiedza ;-)) . No i fajnie, jak dzieci maja swoje propozycje zasad, wtedy latwiej jest im je zaakceptowac jako calosc.
4. W zasadach powinny sie tez znalezc zapisy typu: za nieprzestrzeganie zasad wyciagane beda konsekwencje; za przestrzeganie zasad przewidziane sa nagrody.
I teraz tak: dla kazdego czlonka rodziny kombinujemy oddzielny pojemnik (u nas sa to sloiczki po deserkach gerbera) i produkujemy ogromna ilosc "talarów" czyli czegokolwiek, co latwo policzyc a co zmiesci sie do pojemnika (u nas sprawdzily sie karteczki powycinane z kolorowego brystolu z roznymi pieczatkami - dzieciaki moga same zdecydowac, jaki kolor karteczki chca i z jakim stempelkiem). Wycinalam je pol wieczoru, wiec dla sprytniejszych polecam jako "talary" np ziarenka kawy albo fasoli (szkoda, ze wpadlam na to tak pozno... ;-)))
i od czasu wprowadzenia zasad KONSEKWENTNIE sie ich trzymamy. Z czasem dzieci zaczynaja tez rozliczac rodzicow ;-)) nie tak dawno Arek mowi mi "mamo, zabierz sobie kartke" gdy nerwy mi puscily i podnioslam na nie głos....
Jesli jest cos, na czym nam szczegolnie zalezy, to przestrzeganie takiej zasady moze byc dodatkowo premiowane np. dwiema karteczkami zamiast jedną.
I jesli sie uzbiera np. 20-25 kartek (to juz sie ustala indywidualnie wg mozliwosci dziecka) to tej osobie, ktora uzbierala, nalezy sie nagroda. Z tym, ze warto, zeby nagrody byly nierzeczowe np spacer w fajne miejsce (u nas to oceanarium, bo Arek bardzo lubi), dodatkowe wyjscie na basen, dodatkowe 15 minut zabawy tylko z tata czy mamą. Mozna spisac propozycje nagrod i potem wybrac z listy to, na co akurat w danym momencie mamy ochote.
Po odebraniu nagrody karteczki znow lądują we wspolnej puli i zbieranie zaczyna sie od nowa.
Mi dzieki temu rozwiazaniu udało sie juz w 85% zmniejszyc ilosc histeryczno-agresywnych napadów u Arka i co wazne - nie stlamsilam go, jego irytacja calkiem nie znikla tzn. nie kumuluje sie gdzies tam pod powierzchnia, tylko po prostu na stresowe sytuacje reaguje inaczej: po pierwsze mowi, ze jest zdenerwowany i zamiast np, popchnac siostre, najpierw do niej mowi (!) "Asia, prosze, oddaj mi moja zabawke" a dopiero jak Aska ucieka z zabawka przez cale mieszkanie z rozwianym włosem i obłędem w oczach, to albo prosi mnie o pomoc albo leci za nia i wola "asia, oddaj zabawke" (a wczesniej to bylo szarpanie sie, czasem lekkie uderzenie, placz, jęki i wrzaski). I powtarza to kilka razy, a jak Asia dalej jest oporna, to znajduje inna zabawke i "wymienia" się z Asia na te, na ktorej mu zalezy. I po temacie. I dostaje kartke za szanownie siostry
Asia niestety jeszcze ciut za mala na te metode w 100% wiec czasem traci kartki a czasem po prostu ląduje w kącie na 2 minutki. Co ciekawe, doskonale wie, kiedy cos przeskrobie, i wtedy nawet nie zaplacze tylko spokojnie odczeka swoje i potem niesmialo wola "mama..." i usmiecha sie jak gwiazdeczka, zatrzepocze rzesami i w ten oto sposob "zalatwia przeprosiny" za poprzednie zachowanie. A 5 sekund pozniej znow kombinuje, co by tu.... ;-)))
Ogólnie dzieki wprowadzeniu tych zasad, zapanowal u nas jako taki lad i porzadek a co najwazniejsze, spokoj....
i jak go "szlag trafia" to mu mowie, ze ma calkowite prawo być zezloszczony, ale trzeba sie zloscic w taki sposob, zeby nie przeszkadzalo to innym - jak na razie jego metodą jest zaciskanie zebów i "warczenie" (takie, gdy sie czlowiek po prostu "wkurza"), ale ostatecznie samego go to rozsmiesza i jest po temacie. Ale mimo to, i tak przegadujemy cala "wkurzajaca" sytuacje, zeby maly wiedzial, dlaczego sie wkurzyl i dlaczego druga strona postapila tak a nie inaczej.
Chyba zeszlam troche z tematu, sorki
a wracajac jeszcze do "systemu kartkowego" - bo Mama Helenki prosila o szczegoly, to to w sumie jest nic innego jak to, co propaguje SuperNiania. Tzn:
1. najpierw rodzice musza sie spokojnie zastanowic, co chcieliby zmienic w zachowaniu swoich dzieci (tzn. jakie zachowania nam przeszkadzaja np. krzyki, piski, agresja)
2. potem, jak juz to wiemy, zbieramy spokojnie cala rodzinke, wylaczamy telewizor i inne przeszkadzajki (warto rodzinke jakis czas wczesniej uprzedzic, ze bedziemy spisywac zasady i ze beda zmiany w domu)
3. spisujemy zasady - u nas na duzym brystolu, fajnie, jak dzieci tez uczestnicza - u nas np. Arek pisal numerki po kolei i malowal obok kwiatki. Kazda zasade uzgadniamy ze wszystkimi - tzn. zanim wpiszemy cos na liste, musimy uzyskac zgode wszystkich uczestnikow.
Co wazne - zasady nie powinny brzmiec "nie wolno krzyczec" czy "nie wolno bić" tylko powinny ujmowac temat od drugiej strony czyli np. "w domu mowimy spokojnie" lub "szanujemy siebie i innych" (trzeba dzieciom potem na rozne sposoby pokazywac co oznacza szanowanie np. gdy pomogą rodzenstwu, to trzeba pochwalic i powiedziec, ze to wlasnie jest szanowanie itp). Wtedy dzieci z automatu mają podane rozwiazanie, a nie tylko zakazy i zakazy (ja o tym wczesniej nie myslalam, dlatego sie dziele nowo zdobyta wiedza ;-)) . No i fajnie, jak dzieci maja swoje propozycje zasad, wtedy latwiej jest im je zaakceptowac jako calosc.
4. W zasadach powinny sie tez znalezc zapisy typu: za nieprzestrzeganie zasad wyciagane beda konsekwencje; za przestrzeganie zasad przewidziane sa nagrody.
I teraz tak: dla kazdego czlonka rodziny kombinujemy oddzielny pojemnik (u nas sa to sloiczki po deserkach gerbera) i produkujemy ogromna ilosc "talarów" czyli czegokolwiek, co latwo policzyc a co zmiesci sie do pojemnika (u nas sprawdzily sie karteczki powycinane z kolorowego brystolu z roznymi pieczatkami - dzieciaki moga same zdecydowac, jaki kolor karteczki chca i z jakim stempelkiem). Wycinalam je pol wieczoru, wiec dla sprytniejszych polecam jako "talary" np ziarenka kawy albo fasoli (szkoda, ze wpadlam na to tak pozno... ;-)))
i od czasu wprowadzenia zasad KONSEKWENTNIE sie ich trzymamy. Z czasem dzieci zaczynaja tez rozliczac rodzicow ;-)) nie tak dawno Arek mowi mi "mamo, zabierz sobie kartke" gdy nerwy mi puscily i podnioslam na nie głos....
Jesli jest cos, na czym nam szczegolnie zalezy, to przestrzeganie takiej zasady moze byc dodatkowo premiowane np. dwiema karteczkami zamiast jedną.
I jesli sie uzbiera np. 20-25 kartek (to juz sie ustala indywidualnie wg mozliwosci dziecka) to tej osobie, ktora uzbierala, nalezy sie nagroda. Z tym, ze warto, zeby nagrody byly nierzeczowe np spacer w fajne miejsce (u nas to oceanarium, bo Arek bardzo lubi), dodatkowe wyjscie na basen, dodatkowe 15 minut zabawy tylko z tata czy mamą. Mozna spisac propozycje nagrod i potem wybrac z listy to, na co akurat w danym momencie mamy ochote.
Po odebraniu nagrody karteczki znow lądują we wspolnej puli i zbieranie zaczyna sie od nowa.
Mi dzieki temu rozwiazaniu udało sie juz w 85% zmniejszyc ilosc histeryczno-agresywnych napadów u Arka i co wazne - nie stlamsilam go, jego irytacja calkiem nie znikla tzn. nie kumuluje sie gdzies tam pod powierzchnia, tylko po prostu na stresowe sytuacje reaguje inaczej: po pierwsze mowi, ze jest zdenerwowany i zamiast np, popchnac siostre, najpierw do niej mowi (!) "Asia, prosze, oddaj mi moja zabawke" a dopiero jak Aska ucieka z zabawka przez cale mieszkanie z rozwianym włosem i obłędem w oczach, to albo prosi mnie o pomoc albo leci za nia i wola "asia, oddaj zabawke" (a wczesniej to bylo szarpanie sie, czasem lekkie uderzenie, placz, jęki i wrzaski). I powtarza to kilka razy, a jak Asia dalej jest oporna, to znajduje inna zabawke i "wymienia" się z Asia na te, na ktorej mu zalezy. I po temacie. I dostaje kartke za szanownie siostry
Asia niestety jeszcze ciut za mala na te metode w 100% wiec czasem traci kartki a czasem po prostu ląduje w kącie na 2 minutki. Co ciekawe, doskonale wie, kiedy cos przeskrobie, i wtedy nawet nie zaplacze tylko spokojnie odczeka swoje i potem niesmialo wola "mama..." i usmiecha sie jak gwiazdeczka, zatrzepocze rzesami i w ten oto sposob "zalatwia przeprosiny" za poprzednie zachowanie. A 5 sekund pozniej znow kombinuje, co by tu.... ;-)))
Ogólnie dzieki wprowadzeniu tych zasad, zapanowal u nas jako taki lad i porzadek a co najwazniejsze, spokoj....
i jak go "szlag trafia" to mu mowie, ze ma calkowite prawo być zezloszczony, ale trzeba sie zloscic w taki sposob, zeby nie przeszkadzalo to innym - jak na razie jego metodą jest zaciskanie zebów i "warczenie" (takie, gdy sie czlowiek po prostu "wkurza"), ale ostatecznie samego go to rozsmiesza i jest po temacie. Ale mimo to, i tak przegadujemy cala "wkurzajaca" sytuacje, zeby maly wiedzial, dlaczego sie wkurzyl i dlaczego druga strona postapila tak a nie inaczej.
Chyba zeszlam troche z tematu, sorki