No i wpadłam, jak powiedziałam, koło południa. Młą wyniosłam do sypialni, bo mi się na dywani epo kładała, a teraz słyszę, że wali butelka o łóżeczko. Trudno, znudzi się to zaśnie.
Piotruś za to gnije w najlepsze, a to ja miałam kiepską noc, n cóż, chyba pościelę się na tym mięciusim dywanie i sama kimnę
Wczoraj wyskoczyłam na szybkie zakupy i przechodziłam koło lumpiku, słyszę, jak babka płacze, że pięna firana, ale za mało ppół metra, i biadoli i biadoli. Wchodzę, patrze-no piękna jest.Mi brakowało jej równe 40 cm. W pokoju mam dwa okna [rzedzielone nazwijmy to filarem na którym pnie się jakiś bluszcz ala. Więc wymyśliła, że ja przetnę ( no i tak muszę ) i na każdy konieć doszyję wstążkę dziesięciocentymetrową i to będzie te 40 cm co mi brakuje. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Oj nasiedziałam się ja przy tych firanach wczoraj. Zaczęłam jak tylko teściowa wyszła ( o jej wizycie nie chce mni się rozpisywać, było nienajgorzej , al edoczepić się musiała, bo by sobą nie była ). Skończyłam je prasować, to juz ciemno było , wszyscy spali i ja na plecy dziś nie mogę. Ale za to mam taką firanę jaką chciałam, bo tekwiatowe co wisiały, to już do tego pokoju nie pasują.
Późńiej zrobię zdjęcia, to się pochwalę, tylko jeszcze szla musze kupić bo łyse jakieś mi się wydają. Te co były wcześniej już też nie pasuja, trzeba poczekać za jakąś wolną kasą i kombinować.
No i co ja mam teraz ze sobą zrobić? Głodna jestem, chyba wstawię do piekarnika rybke ( dziwczyny to już przedostatni dzień diety ) , wcześniej zjem obiad, mojemu tez przygotuje i pojedziemu gdzies nad wode, albo chociaz na porządny długi spacer.