U mnie jest tak. Arek jest bardzo zazdrosny o wszystko, od kiedy jestem na zwolnieniu to przywiązał się do mnie tak bardzo że nawet nikt nie moze dotykać moich rzeczy. Dzieci na placu zabaw nie lubi, wogole na pytanie o konkretną osobę czy lubi zawsze mówi że :nie,fe. Ale wydaje mi się to być syndromem jedynaka po prostu
Zawsze chce postawić na swoim, nie słucha się, wtedy ja go prowadzę do swojego pokoju i zamykam drzwi, to jego kara. Drze się niesamowicie, więc jest to max.1,2minutowa kara, ale jedna z niewielu, które działają. Jak się do niego przestaje usmiechac i odzywać, to też od razu robi się grzeczniejszy. Czasami wyprawia takie rzeczy, tak psoci i psuje że nie wytrzymuję i daję klapsa. Wtedy on ze łzami w oczach i smutkiem mówi: mama buch nie..... I wtedy jest mi głupio, ale musiałabym miec stalowe nerwy żeby tego klapsa nie dać, zgadzam się to wyraz słabości, zresztą za silną psychicznie matkę się nie uważałam nigdy, nie ze wszystkim sobie radzę, trudno,.
Dużo rozmawiam z nim o dzidziusiu. Na początku bardzo się denerwował, aż się trząsł ze złości, mówił że nie chce dzidzi, że dzidzi jest fe itd. Teraz trochę się oswoił, ale jak pytam czy da dzidzi jakąś swoją zabawkę, to nie i już. Jak zobaczył że pakuję jego niemowlęce zabawki to zabrał torbę i koniec gadki, on nikomu nic nie będzie dawał Jest trudny w wychowaniu, zdaję sobie sprawę że jak się następne urodzi, to będzize mi bardzo cięzko na początku, ale potem myślę że wszystko jakoś się wyklaruje.
Zawsze chce postawić na swoim, nie słucha się, wtedy ja go prowadzę do swojego pokoju i zamykam drzwi, to jego kara. Drze się niesamowicie, więc jest to max.1,2minutowa kara, ale jedna z niewielu, które działają. Jak się do niego przestaje usmiechac i odzywać, to też od razu robi się grzeczniejszy. Czasami wyprawia takie rzeczy, tak psoci i psuje że nie wytrzymuję i daję klapsa. Wtedy on ze łzami w oczach i smutkiem mówi: mama buch nie..... I wtedy jest mi głupio, ale musiałabym miec stalowe nerwy żeby tego klapsa nie dać, zgadzam się to wyraz słabości, zresztą za silną psychicznie matkę się nie uważałam nigdy, nie ze wszystkim sobie radzę, trudno,.
Dużo rozmawiam z nim o dzidziusiu. Na początku bardzo się denerwował, aż się trząsł ze złości, mówił że nie chce dzidzi, że dzidzi jest fe itd. Teraz trochę się oswoił, ale jak pytam czy da dzidzi jakąś swoją zabawkę, to nie i już. Jak zobaczył że pakuję jego niemowlęce zabawki to zabrał torbę i koniec gadki, on nikomu nic nie będzie dawał Jest trudny w wychowaniu, zdaję sobie sprawę że jak się następne urodzi, to będzize mi bardzo cięzko na początku, ale potem myślę że wszystko jakoś się wyklaruje.