CIESZĘ SIĘ, że wracam do pracy
Mam dość. nie nie nie opieki nad Olkiem. Mam dość współ gospodarowania z moją mamą. Tak się nie da. To jest horror. Wyjdę z domu na 8 h i niech se robi co chce. a na wiosnę. jak tylko finanse mi pozwolą, złożę podanie o żłobek dla Olka. będzie się nim opiekowała jak będzie chory. Trudno. innego rozwiązania nie ma. tzn jest ale moja mama nie chce o nim słyszeć :/
Kto jeszcze mieszka z rodzicami ?? anka, iza ? też tak macie ? bo mnie już ręce opadają. ja robie coś po swojemu i a nie po jej myśli to zaraz gdera. że nie tak, że powinno być tak.
Teraz jazda jest o spanie Olka. przez chorobę nie chce zasypiać w dzień w łóżeczku. ( nie wiem może i jakis skok albo co) już usłyszałam, że ona tego nie widzi, bo jak to dziecko na rekach usypiać. Ładnie zasypia w foteliku i wg mnie te 30 min czy godzinę może sobie tak spać ale NIE bo jak tak śpi to moja mam tv nie może oglądać jednocześnie grając na kompie w grę . no świat ześwirował.
Także ja sie cieszę, że wracam. nie będę się pętać po domu bez celu. nie będę musiała myśleć przez 8 h co na obiad za tydzień zrobię. Jak się uda to przestanę jeść. bo będę wracała i będę chciała dziećmi się nacieszyć. a w pracy też moge nie mieć czasu to może i schudnę. NO I WRESZCIE BĘDĄ MOGŁA BYĆ ZMĘCZONA! no bo teraz przecież wszystko za mnie robi mamusia ( to tak w jej mniemaniu)
jeszcze sie pożalę, żeby się nie udusić.
Ogólnie u nas wygląda tak, że moja mama wymyśla 1000 rzeczy do zrobienia na jedna chwilę...ja starając się spełnić jej wymysły rzucam się jak oszalała od jednego do drugiego. do tego ciągle słyszę, że ona zrobi lepiej i szybciej, że ja jestem nie zorganizowana, że mój mąż leń i nic nie robi ( no tu trochę racji jest pomijając to, że pracuje na noce i odsypia do 12-13. to potem do pomocy się nie garnie tylko o wszystko trzeba go prosić. Czeka nas poważna rozmowa przed poniedziałkiem) a potem słyszę, że JEST ZMĘCZONA ! no ja się nie dziwię...skoro jak ja coś zaczynam to ona mi się w połowie wtrąca, za chwilę leci do kuchni bo przypomina sobie, ze chciała zrobić coś jeszcze. Niczego nie moge zrobić po swojemu bo robię nie tak...
Więc czuję sie wyrodna matką i córką i cieszę się, że będę mogła iść do pracy, 1000 razy bardziej wolała bym, żeby to ona do niej poszła a ja bym sobie na spokojnie dom prowadziła...ale i tak pewnie nie było by tak jak ona by chciała...
Sory za temat.
Mam dość. nie nie nie opieki nad Olkiem. Mam dość współ gospodarowania z moją mamą. Tak się nie da. To jest horror. Wyjdę z domu na 8 h i niech se robi co chce. a na wiosnę. jak tylko finanse mi pozwolą, złożę podanie o żłobek dla Olka. będzie się nim opiekowała jak będzie chory. Trudno. innego rozwiązania nie ma. tzn jest ale moja mama nie chce o nim słyszeć :/
Kto jeszcze mieszka z rodzicami ?? anka, iza ? też tak macie ? bo mnie już ręce opadają. ja robie coś po swojemu i a nie po jej myśli to zaraz gdera. że nie tak, że powinno być tak.
Teraz jazda jest o spanie Olka. przez chorobę nie chce zasypiać w dzień w łóżeczku. ( nie wiem może i jakis skok albo co) już usłyszałam, że ona tego nie widzi, bo jak to dziecko na rekach usypiać. Ładnie zasypia w foteliku i wg mnie te 30 min czy godzinę może sobie tak spać ale NIE bo jak tak śpi to moja mam tv nie może oglądać jednocześnie grając na kompie w grę . no świat ześwirował.
Także ja sie cieszę, że wracam. nie będę się pętać po domu bez celu. nie będę musiała myśleć przez 8 h co na obiad za tydzień zrobię. Jak się uda to przestanę jeść. bo będę wracała i będę chciała dziećmi się nacieszyć. a w pracy też moge nie mieć czasu to może i schudnę. NO I WRESZCIE BĘDĄ MOGŁA BYĆ ZMĘCZONA! no bo teraz przecież wszystko za mnie robi mamusia ( to tak w jej mniemaniu)
jeszcze sie pożalę, żeby się nie udusić.
Ogólnie u nas wygląda tak, że moja mama wymyśla 1000 rzeczy do zrobienia na jedna chwilę...ja starając się spełnić jej wymysły rzucam się jak oszalała od jednego do drugiego. do tego ciągle słyszę, że ona zrobi lepiej i szybciej, że ja jestem nie zorganizowana, że mój mąż leń i nic nie robi ( no tu trochę racji jest pomijając to, że pracuje na noce i odsypia do 12-13. to potem do pomocy się nie garnie tylko o wszystko trzeba go prosić. Czeka nas poważna rozmowa przed poniedziałkiem) a potem słyszę, że JEST ZMĘCZONA ! no ja się nie dziwię...skoro jak ja coś zaczynam to ona mi się w połowie wtrąca, za chwilę leci do kuchni bo przypomina sobie, ze chciała zrobić coś jeszcze. Niczego nie moge zrobić po swojemu bo robię nie tak...
Więc czuję sie wyrodna matką i córką i cieszę się, że będę mogła iść do pracy, 1000 razy bardziej wolała bym, żeby to ona do niej poszła a ja bym sobie na spokojnie dom prowadziła...ale i tak pewnie nie było by tak jak ona by chciała...
Sory za temat.