Witam
Witam nowe koleżanki
Iwonka zazdroszczę wyjazdu...u nas z pieniędzmi ciężko, więc siedzimy ciągle w domu i nawet nie wiem czy na wakacje wyjedziemy.
Jeśli chodzi o wiek...hm..to ja też już "za stara" ,bo 83 rocznik
Co do wydarzenia z 20.12....to Patryk zaczął się dusić,bo zachłysnął się wymiotami....to wszystko to jakiś koszmar był. Zaczęło się w grudniu (nawet Wam pisałam,że chyba skazę białkową ma),bo dziwnie często kupki zaczął robić. Ciągle myśleliśmy,że to uczulenie i stosowaliśmy dietę eliminacyjną. Niedługo po tym zaczęły się lekkie biegunki...to trwało od początku grudnia, do pamiętnego 20.12, kiedy Patryk nagle wieczorem zaczął strasznie zwracać. Nigdy czegoś takiego nie widziałam...nawet u dorosłej osoby...to wyglądało jakby ktoś kran odkręcił...dostał momentalnie gorączki i postanowiłam,że rano pójdę do lekarza,ale nie zdążyłam... podała przed snem Ibum, nakarmiłam i położyłam Malucha spać. Niedługo po tym zaczął popłakiwać przez sen. Mąż wyjął go z łóżeczka,bo nie widzieliśmy co się dzieje i wtedy się zaczęło...zaczął wydawać takie dziwne odgłosy i zaczął się dusić. Pamiętam w jaką histerię wpadłam jak wzywając karetkę zobaczyłam,że Mały zamyka oczy...dziewczyny....to był koszmar. Ja naprawdę myślałam,że coś złego się stanie,..Zabrali go do szpitala, zrobili badanie na odwodnienie (ale wyszło dobrze) i chcieli zostawić go w szpitalu,ale nie zgodziłam się. Nie zgodziłam się,bo powiedzieli,że i tak zrobiliby z badań tylko morfologię i CRP. Kazali nam zrobić na drugi dzień badania i iść do lekarza sprawdzić czy nie dostał się płyn do płuc w wyniku zachłyśnięcia. Wystraszyli mnie dodatkowo tym zachłystowym zapaleniem płuc i dusznościami. Jak przyjechaliśmy do domu to położyłam się koło synka i wiecie co...do rana trzęsły mi się nogi...nigdy czegoś takiego nie miałam...z rana dostałam gorączki i to wszystko chyba z nerwów. Jak tak leżałam z Młodym to panicznie się bałam,że znowu coś się stanie...i był taki moment, kiedy zaczął znowu coś odkrztuszać,ale błyskawicznie go podniosłam i nic się nie stało. Z badań wyszło,że to prawdopodobnie jakiś wirus....gorączka przeszła dnia następnego, wymioty również...ale ponownie pojawiła się biegunka. Gastrolog poleciła mi specjalną Humane HN na biegunkę i to trochę pomogło. Ogólnie wszystko przeszło dopiero na początku stycznia!!! Także to trwało miesiąc i teraz organizm potrzebuje trochę czasu na regenerację.
Witam nowe koleżanki
Iwonka zazdroszczę wyjazdu...u nas z pieniędzmi ciężko, więc siedzimy ciągle w domu i nawet nie wiem czy na wakacje wyjedziemy.
Jeśli chodzi o wiek...hm..to ja też już "za stara" ,bo 83 rocznik
Co do wydarzenia z 20.12....to Patryk zaczął się dusić,bo zachłysnął się wymiotami....to wszystko to jakiś koszmar był. Zaczęło się w grudniu (nawet Wam pisałam,że chyba skazę białkową ma),bo dziwnie często kupki zaczął robić. Ciągle myśleliśmy,że to uczulenie i stosowaliśmy dietę eliminacyjną. Niedługo po tym zaczęły się lekkie biegunki...to trwało od początku grudnia, do pamiętnego 20.12, kiedy Patryk nagle wieczorem zaczął strasznie zwracać. Nigdy czegoś takiego nie widziałam...nawet u dorosłej osoby...to wyglądało jakby ktoś kran odkręcił...dostał momentalnie gorączki i postanowiłam,że rano pójdę do lekarza,ale nie zdążyłam... podała przed snem Ibum, nakarmiłam i położyłam Malucha spać. Niedługo po tym zaczął popłakiwać przez sen. Mąż wyjął go z łóżeczka,bo nie widzieliśmy co się dzieje i wtedy się zaczęło...zaczął wydawać takie dziwne odgłosy i zaczął się dusić. Pamiętam w jaką histerię wpadłam jak wzywając karetkę zobaczyłam,że Mały zamyka oczy...dziewczyny....to był koszmar. Ja naprawdę myślałam,że coś złego się stanie,..Zabrali go do szpitala, zrobili badanie na odwodnienie (ale wyszło dobrze) i chcieli zostawić go w szpitalu,ale nie zgodziłam się. Nie zgodziłam się,bo powiedzieli,że i tak zrobiliby z badań tylko morfologię i CRP. Kazali nam zrobić na drugi dzień badania i iść do lekarza sprawdzić czy nie dostał się płyn do płuc w wyniku zachłyśnięcia. Wystraszyli mnie dodatkowo tym zachłystowym zapaleniem płuc i dusznościami. Jak przyjechaliśmy do domu to położyłam się koło synka i wiecie co...do rana trzęsły mi się nogi...nigdy czegoś takiego nie miałam...z rana dostałam gorączki i to wszystko chyba z nerwów. Jak tak leżałam z Młodym to panicznie się bałam,że znowu coś się stanie...i był taki moment, kiedy zaczął znowu coś odkrztuszać,ale błyskawicznie go podniosłam i nic się nie stało. Z badań wyszło,że to prawdopodobnie jakiś wirus....gorączka przeszła dnia następnego, wymioty również...ale ponownie pojawiła się biegunka. Gastrolog poleciła mi specjalną Humane HN na biegunkę i to trochę pomogło. Ogólnie wszystko przeszło dopiero na początku stycznia!!! Także to trwało miesiąc i teraz organizm potrzebuje trochę czasu na regenerację.