mamahelenki92
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Styczeń 2020
- Postów
- 936
Ja się właśnie dowiedziałam.,że.poki co mój szpital.zostaje porodówką
Mam nadzieję ,że już nie zmienią decyzji
Mam nadzieję ,że już nie zmienią decyzji
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
No ja akurat rozumiem, ale w druga strone też nie bywa pięknie. Ja przez 'opiekę poporodową' przez rok zmagałam sie z ostrą depresja poporodową.A ja obserwuje grupę na FB , rodzę w 2020. Powiem wam dziewczyny,że rozumiem ,że kobiety przeżywają ,że są same w szpitalach ,że są zakazy porodów rodzinnych. Ale wiele z nich zajmuje się jak pępek świata... Nie ważne ,że to dla naszego dobra , ale ona musi mieć męża... Wiem ,że jest słabo bez , bo rodziłam raz z mężem i teraz też tego chciałam. No ale nie za wszelką cenę [emoji2357]
W poniedziałek rozmawialam z moją ginekolog i powiedziała ,że przeraża ją podejście kobiet ... Na prawdę nie widzą w tym wyższego dobra. A ci lekarze mobilizują się dla nas... Ech...
Ja kiedyś opisywałam też swoją historię i też dzięki położnym miałam depresję poporodową. Nie chce już tego opisywać , ale serio nie mamy na pewne rzeczy wpływu. Po prostu.No ja akurat rozumiem, ale w druga strone też nie bywa pięknie. Ja przez 'opiekę poporodową' przez rok zmagałam sie z ostrą depresja poporodową.
Zero kontaktu z rodzina, bo nikt mi nie chciał nawet telefonu podać, zero informacji co z córą (tyle co ja widziałam zaraz po wyjęciu z brzucha), przypadkiem wygadały położne, że jest w inkubatorze, ale przeciez tak "bez powodu". Do tego teksty "trzeba było sutki hartować pumeksem i spirytusem" czy "Broń boże dawać smoczka, bo pryszczy dostanie". Nigdy nie miały czasu by pomóc, no i zapominały o przypisanych mi lekach.
Czułam się jak śmieć, wiec nawet już sie nie odzywałam. Rok mi zajęło dojście do siebie i jak pomyślę, że mam znowu być skazana na takie baby, z zerowym wsparciem, to mi sie odechciewa wszystkiego.
Oczywiście nie zawsze tak jest. Wszystko zależy od zmiany. Powiem wam szczerze że ja sobie teraz obiecałam, choć może dla niektórych wyda się to głupie i w ogóle, modlić się więcej o szczęśliwy poród i za tych wszystkich którzy się będą mną opiekować. Zacisnę zęby i dam radę , co by się nie działo.Jeju... dziewczyny... nie straszcie...
Kurcze, ja pierwszy poród miałam za granicą i miałam opiekę idealna... dodatkowo mąż mógł nocować u mnie w szpitalu bo dostaliśmy oddzielną sale (trzeba było wowczas zapłacić chyba jakieś 50 e ale przez dwie doby był ze mna). Dla mnie to było super! A teraz aż się boje...