Cześć dziewczyny,
Postanowiłam dołączyć do wątku bo wpisuję się w jego temat. W piątek na wizycie usg widziałam migający punkcik jest zarodek i serce ( w piątek było 6+2). Termin na 8 maja. Ciąża pierwsza w życiu i do tego z in vitro więc raz że jestem zielona totalnie a dwa, że pełna obaw bo trochę nie dowierzam, że udało się za pierwszym razem.
Męczą mnie mdłości, nie mogę jeść, a z głodu mam jeszcze większe mdłości. Pracuję, ale śmierdzi mi wszystko łącznie z jedzeniem kiedyś ulubionym.
Martwią mnie trochę pobolewania w dole brzucha ciągnące do pachwiny, a czasami bóle jak na okres, ale czytałam gdzieś w necie, że tak może być.
czy macie zamiar iść na L4 wkrótce, czy planujecie pracować tak długo jak się da? Ja gram bohaterkę, że dam radę pracować, ale prawdę mówiąc dojeżdżając do pracy codziennie ponad godzinę środkami komunikacji miejskiej wymiękam ( smród i duszno). Dodatkowo czuję się jak ameba umysłowa jakby połowa szarych komórek poszła na urlop. Praca typowo biurowa, więc nie mam żadnych fizycznych wyzwań. Problem tylko z tym, że często wysyłają mnie w delegacje a ja już nie bardzo chcę jeździć i zastanawiam się czy już nie powiedzieć w pracy, żeby dali mi spokój z wyjazdami zwł. zagranicznymi, chociaż wszyscy mi mówią że lepiej nie mówić do końca pierwszego trymestru bo jeszcze wszystko może się zdarzyć
Dobrego dnia majowe mamusie!