Dziś jakoś lepiej z tym zasypianiem, ale i tak się osiedziałam przy łóżeczku chyba z 40 minut. Nawet nie zapłakał, bo nie próbowałam wychodzić. Najdziwniejsze jest to, że jak już mu przejdą żale, że nie może wyjść z łóżeczka i przestanie hasać, to leży i gapi się w przestrzeń, czasem nogą macha albo ręką, ale bacznie obserwuje. A spróbowałabym wyjść, to by mi pokazał. I w sumie mogłabym tak siedzieć, gdyby było wygodnie, ale przeraża mnie perspektywa, że za chwilę będę miała taką dwójkę do usypiania, a to już potrwa dłużej.
Byliśmy dziś na sali zabaw. Taka nasza pierwsza się przeniosła w nowe miejsce. No i jesteśmy trochę zawiedzeni organizacją. Cała sala prawie bezpośrednio przy schodach, niczym nie odgrodzona, kupę urządzeń, gdzie takie małe dziecko może łapki wsadzić, basen dla najmłodszych na samym środku i te starsze biegają, wskakują, nie patrzą. Do tego brak jakiegokolwiek nadzoru, obsługa ślepo wierzy, że dzieciakami zajmą się rodzice, a fakt jest taki, że dzieci robią co chcą, a rodzice popijają kawkę w oddzielnym pomieszczeniu. Dziś na przykład były urodziny razy dwa. Jakiś dwóch chłopaków wyrośniętych się pobiło, a nikt nie zwrócił uwagi, potem tylko jedna z mamuś wyjrzała i nakrzyczała. Spróbujemy jeszcze na tygodniu, może będzie lepiej, ale to nie to czego szukamy.