hejka
Aneta-na razie nie przejumuje sie tymi szmerkami, bo z Ania tez to samo....niby wszystko ok, a co roku na kontrol i tak do 5-go roku zycia...wtedy juz powinno byc cicho...jesli nie bedzie to sie zaczne denerwowac....a Tomka i tak nie zbadaja, Izy tym bardziej, bo nie ma szans na cichutkie polezenie na kozetce z przyczepionymi różnosciami do ciała.....
my dzis dzien na wiosce...dotlenili sie wszyscy
nie wiem czy to wplyw powietrza czy jakies inne cholerstwo, ale wszystkie dzieci mega marudne.....blizniaki wyły, piszczaly (zwlaszcza Izabela), maluch mego brata tez nie chcial jesc, spac, plakal, ale u niego to chyba zęby atakuja....
Ania zaliczyla wypadek na rowerze, a wszystko przez tatusia, ktory popchnął rower z chodnika betonowego na piasek....troche kolano zadrapala, ale "strasznie bolało", wiec zakleiłam ogromnym plastrem...od razu cud...juz nie boli
Ewcia-rzeczywiscie twoj m. ma za duzo czasu na myslenie....na jakim on swiecie żył do tej pory, ze zdziwiony taki, gdy dziecko go czyms usmaruje czy pobrudzi.... albo zachowanie????? moze on mysli tak jak moj P., ze dzieci mozna posadzic w jednym miejscu jak lalke i sie nie ruszy (P. gdy karmi maluchy to wiecznie sie wydziera, ze uciekaja, ze nie siedza spokojnie)...brak słów
a ja to jestem ciagle obśliniona, usmarowana flukami albo jedzeniem i mi to wcale a wcale nie przeszkadza....