aniag78
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Kwiecień 2012
- Postów
- 726
Hej kobietki! U nas pogoda kapryśna, w sobotę termometr pokazał 33 stopnie w cieniu. Z racji ogromnej ilości wody, która się w Austrii polała z nieba, taka temperatura przy obecnej wilgotności sprawiła, że nikt z domu nie wychodził, bo groziło to tragedią. Na szczęście następnego dnia było już tylko 24 stopnie jednak dalej ciężko żyć. Za to wczoraj było tylko 9 stopni, grzmiało i wiało jak cholerka. Mam dość tej pogody, dzień w dzień głowę mi rozsadza.
Młody ma dalej problem z nową górną jedynką, bardzo mu opuchła, nie może do końca się przebić. Mega maruda się włączyła i po dwóch nocach, gdzie zapomniałam, że mam dziecko przyszły takie, że "żałuję", że je mam. Pediatra obejrzała, obmacała (przy czym została pogryziona) i powiedziała, że nic nie poradzimy:-( Jedynie ratuje nas żel do ząbków i nureflex. Od noszenia płaczącego małego odnowiły mi się problemy z plecami, najgorsze, że nie ma za bardzo komu mi pomóc. Na męża mogę liczyć tylko wieczorami, teściowa Erika nie ponosi, bo jest po poważnej operacji (polscy partacze się do niej dorwali). Do Polski nie pojedziemy, trudno kiedy indziej pozałatwiam papiery i zobaczę rodzinę. Mieliśmy jechać w weekend, ale z takim małym rozwścieczonym gremlinkiem nie wytrzymam kilkunastu godzin, do tego pogoda nie sprzyja podróżowaniu (niektóre tereny u nas wciąż pod wodą).
Jedyną radość przynosi mi robienie muffinków (i opychanie się nimi) i obietnica znajomej, że w sobotę bierze młodego do siebie, ona będzie zadowolona, bo szkrab uwielbia się z jej córką i jej mężem, a my będziemy mogli sobie spokojnie pojechać pod Wiedeń obejrzeć auto na sprzedaż i zahaczyć o flohmarkt dziecięcy. Złomek nam się powoli sypie, więc trzeba go wymienić na coś lepszego i większego.
Młody ma dalej problem z nową górną jedynką, bardzo mu opuchła, nie może do końca się przebić. Mega maruda się włączyła i po dwóch nocach, gdzie zapomniałam, że mam dziecko przyszły takie, że "żałuję", że je mam. Pediatra obejrzała, obmacała (przy czym została pogryziona) i powiedziała, że nic nie poradzimy:-( Jedynie ratuje nas żel do ząbków i nureflex. Od noszenia płaczącego małego odnowiły mi się problemy z plecami, najgorsze, że nie ma za bardzo komu mi pomóc. Na męża mogę liczyć tylko wieczorami, teściowa Erika nie ponosi, bo jest po poważnej operacji (polscy partacze się do niej dorwali). Do Polski nie pojedziemy, trudno kiedy indziej pozałatwiam papiery i zobaczę rodzinę. Mieliśmy jechać w weekend, ale z takim małym rozwścieczonym gremlinkiem nie wytrzymam kilkunastu godzin, do tego pogoda nie sprzyja podróżowaniu (niektóre tereny u nas wciąż pod wodą).
Jedyną radość przynosi mi robienie muffinków (i opychanie się nimi) i obietnica znajomej, że w sobotę bierze młodego do siebie, ona będzie zadowolona, bo szkrab uwielbia się z jej córką i jej mężem, a my będziemy mogli sobie spokojnie pojechać pod Wiedeń obejrzeć auto na sprzedaż i zahaczyć o flohmarkt dziecięcy. Złomek nam się powoli sypie, więc trzeba go wymienić na coś lepszego i większego.