reklama
To nie jest takie proste. Zależy co lyzeczkujemy i w jakich okolicznościach. Planowy zabieg lyzeczkowania odbywa się w warunkach szpitalnych, niekiedy w ambulatoryjnych i jest wykonywany w krotkim znieczuleniu dozylnym.
Po porodzie czasem zdarza się, ze urodziny niekompletne lozysko i wtedy dokonujemy zabiegu lyzeczkowania, ale ten zabieg jest mniej inwazyjny bo szukamy brakujących "części" lozyska, i wtedy wykorzystujemy to ze kobieta jest znieczulona zewnatrzoponowo czyli w kręgosłup potocznie mówiąc.
Trudno jednoznacznie powiedzieć czy ktoś naruszył prawo czy nie.
Wszysto zależy w jakim celu wykonujemy lyzeczkowanie.
Mam nadzieje ze napisałam to w miarę zrozumiale.
Po porodzie czasem zdarza się, ze urodziny niekompletne lozysko i wtedy dokonujemy zabiegu lyzeczkowania, ale ten zabieg jest mniej inwazyjny bo szukamy brakujących "części" lozyska, i wtedy wykorzystujemy to ze kobieta jest znieczulona zewnatrzoponowo czyli w kręgosłup potocznie mówiąc.
Trudno jednoznacznie powiedzieć czy ktoś naruszył prawo czy nie.
Wszysto zależy w jakim celu wykonujemy lyzeczkowanie.
Mam nadzieje ze napisałam to w miarę zrozumiale.
To niestety nie świadczy dobrze o lekarzu ;w dobie dzisiejszych środków, moza podać lek narkotyczny o działaniu p/bolowym w zastrzyku domiesniowym który działa na zasadzie tzw"głupiego jasia". Przykro słyszeć ze niektórzy lekarze nie liczą się z naszymi odczuciami, wychodząc z założenia ze skoro poród jej nie wykonczyl to wszystko inne tez przeżyje. Dla mnie jest to nie ludzkie i niehumanitarne, absolutnie potepiam takie zachowanie.
Ostatnia edycja:
Ja uważam, że takie łyżeczkowanie na żywca po porodzie nie powinno mieć w ogóle miejsca.
Ja byłam w trochę innej sytuacji co nie zmienia faktu, że na samo wspomnienie łyżeczkowania mam gęsią skórkę. Otóż rodziłam w 24 tygodniu ciąży martwe dzieciątko, skurcze wywoływane, nim doszło do pełnego rozwarcia bóle nie do opisania włącznie z krzyżowymi. Tak bardzo chciałam, żeby to się skończyło. A tu po porodzie lekarka wyciąga olbrzymią łychę i zaczyna wiercić w brzuchu jakby kopała tunel w piasku po czym woła innego lekarza, bo nie może sobie poradzić. Gdy ten się dobrał do tego sprzętu noga mi odskoczyła i oberwał, a ja usłyszała: CO PANI ROBI, PROSZĘ SIĘ OPANOWAć I NIE WIERZGAć MI TU... na tyle zrozumienia mogłam liczyć
Ja byłam w trochę innej sytuacji co nie zmienia faktu, że na samo wspomnienie łyżeczkowania mam gęsią skórkę. Otóż rodziłam w 24 tygodniu ciąży martwe dzieciątko, skurcze wywoływane, nim doszło do pełnego rozwarcia bóle nie do opisania włącznie z krzyżowymi. Tak bardzo chciałam, żeby to się skończyło. A tu po porodzie lekarka wyciąga olbrzymią łychę i zaczyna wiercić w brzuchu jakby kopała tunel w piasku po czym woła innego lekarza, bo nie może sobie poradzić. Gdy ten się dobrał do tego sprzętu noga mi odskoczyła i oberwał, a ja usłyszała: CO PANI ROBI, PROSZĘ SIĘ OPANOWAć I NIE WIERZGAć MI TU... na tyle zrozumienia mogłam liczyć
reklama
Podziel się: