A
aggy
Gość
Cześć Mamcie,
to jo!
Dawno mnie nie było i aż mi wstyd. A Wy tak mnie na NK zachęcałyście i widzę, że zastanawiacie się tu na forum... Nie gniewajcie się. Spędzam 12 godzin poza domem - z czego 4 w podróży w obie strony do pracy i z pracy. Jak wracam, to nieraz jestem tak wykamana, że tylko wrzucam jakieś fotki na NK, jak mam i kładę się spać. Po całym dniu przed kompem w biurze i tak świecę jak neon. Szukam jakiejś pracy w moim mieście, ale moje szanse na rynku pracy spadły, jak urodziłam dziecko. Pracodawcy tego wprost nie mówią, ale to da się wyczytać z ich twarzy. Normalnie, kiedy mówię, że mam małe dziecko, to na ich czołach automatycznie pojawiają się napisy: "chorobowe", "wywiadówka" i "20 telefonów dziennie do niani". Jak już znajduję pracodawcę, któremu fakt posiadania dziecka nie przeszkadza, to zwykle proponuje jałmużnę a nie pensję. Myślałam, że dyskryminacja matek na rynku pracy to medialne efekciarstwo, ale teraz widzę, że tak jest w rzeczywistości. I tak sobie dojeżdżam do tej mojej pracy i widuję mojego syna w weekendy... ech.
Kuba rozwija się, mam wrażenie, w tempie wykładniczym. Jednego dnia nagle zaczął stawać przy meblach, a 5 godzin później już chodził trzymany za rączki. Jest dłuuugi i smukły. Kupuję już mu ciuchy na roczne dziecko. Ma 5 zębów i mówi "tata". "Mama" mu jakoś nie wychodzi. A złośnik z niego okropny. Zupełnie jak jego chrzestna, jak mu coś nie pasuje, to rzuca pupą. Ciekawe skąd dzieci to wiedzą? Przecież nikt ich nie uczy okazywania takich szpurów.
Idę teraz do przychodni zbadać u siuśki i jak wrócę to napiszę.
Buziaki 4all.
aggy
to jo!
Dawno mnie nie było i aż mi wstyd. A Wy tak mnie na NK zachęcałyście i widzę, że zastanawiacie się tu na forum... Nie gniewajcie się. Spędzam 12 godzin poza domem - z czego 4 w podróży w obie strony do pracy i z pracy. Jak wracam, to nieraz jestem tak wykamana, że tylko wrzucam jakieś fotki na NK, jak mam i kładę się spać. Po całym dniu przed kompem w biurze i tak świecę jak neon. Szukam jakiejś pracy w moim mieście, ale moje szanse na rynku pracy spadły, jak urodziłam dziecko. Pracodawcy tego wprost nie mówią, ale to da się wyczytać z ich twarzy. Normalnie, kiedy mówię, że mam małe dziecko, to na ich czołach automatycznie pojawiają się napisy: "chorobowe", "wywiadówka" i "20 telefonów dziennie do niani". Jak już znajduję pracodawcę, któremu fakt posiadania dziecka nie przeszkadza, to zwykle proponuje jałmużnę a nie pensję. Myślałam, że dyskryminacja matek na rynku pracy to medialne efekciarstwo, ale teraz widzę, że tak jest w rzeczywistości. I tak sobie dojeżdżam do tej mojej pracy i widuję mojego syna w weekendy... ech.
Kuba rozwija się, mam wrażenie, w tempie wykładniczym. Jednego dnia nagle zaczął stawać przy meblach, a 5 godzin później już chodził trzymany za rączki. Jest dłuuugi i smukły. Kupuję już mu ciuchy na roczne dziecko. Ma 5 zębów i mówi "tata". "Mama" mu jakoś nie wychodzi. A złośnik z niego okropny. Zupełnie jak jego chrzestna, jak mu coś nie pasuje, to rzuca pupą. Ciekawe skąd dzieci to wiedzą? Przecież nikt ich nie uczy okazywania takich szpurów.
Idę teraz do przychodni zbadać u siuśki i jak wrócę to napiszę.
Buziaki 4all.
aggy