Jeszcze trochę w tym temacie (a co tam, młody ogląda bajki a ja mam cały dzień przed sobą i mnóstwo czasu

). Nie, żebym się wymądrzała

, ale tak sobie myślę, że bardzo wiele, jak nie większość tego, w jaki sposób podejdziemy do tematu wychowania małego dziecka/dzieci zależy od naszego nastawienia. Jeśli chodzi o mnie, był czas, kiedy często chodziłam wkurzona. Bo bałaganił, wrszeszczał, bo nie miałam czasu się ubrać idąc z nim na spacer, bo coś mi nie wychodziło, bo się nie słuchał itp. Ale w pewnym momencie zrozumiałam, ze to jest przecież moje kochane dziecko

I zaczęłam podchodzić do wszystkiego z większym spokojem. Nastawiłam się, że musi być wrzask, awantury w sklepie, brudna trzecia para spodni w ciągu jednego dnia itp. Że to jest nieodłączna część etapu dzieciństwa mojego dziecka i że to super fajne wychowywać małą istotkę

I przestało mnie to przerażać. Szybko okazało się też, że wyszło to na dobre całej mojej rodzinie- Kornel stał się dużo spokojniejszy, łoś bardziej cieprliwy..Oczywiście jeszcze czasem mam gorszy dzień, kiedy mnie wszystko wk...ia

, ale chyba nastąpiła we mnie jakaś przemiana i fajnie mi z tym. Jak tak dalej pójdzie, to kto wie, może decyzja o drugim dziecku nadejdze szybciej ;-)