Cześć mamuśki, przywitałam się z Wami chwile wcześniej , ale miałam ostatnie dni urwanie głowy
jestem na bieżąco juz o czym piszecie
.
Bardzo mi przykro odnośnie smutnych informacji… ale głowa do gory dziewczyny, ja sobie takie rzeczy tłumacze…ze tak miało widocznie być . Wiecie, z mężem staraliśmy się o pierwsze dziecko , udało się za pierwszym razem , człowiek chodził szczęśliwy, wszystko na usg i w badaniach było książkowo . Objawy tez były , kiedy szlam na prenatalne to był 12 tc i 3 dni , widziałam tego dzidziusia juz z rączkami nóżkami… ale jak się dowiedziałam ze wczoraj luz przed wczoraj musiał umrzeć bo nie ma akcji serca… to tego uczucia nie da się opisać , płacz i brak chęci do życia . Zrobiliśmy badania wyszło ze miał synek triploidie … i później kolejne starania o ciąże była biochemiczna , aż w końcu się udało i mam teraz 15 ms zdrowego synka.. ale przez cała ciąże się bałam czy bedzie wszystko dobrze.. do lekarza dopiero idę na pierwsza wizytę 4.12 to bedzie 6+5 ale martwi mnie trochę, ze poki co nie mam żadnych objawow, przez dwa dni chyba bolały mnie trochę piersi i tyle . Choć w sumie w poprzedniej ciazy z tego co mi się kojarzy objawy dopiero były po 7 tygodniu , ale już mam stres znowu… czy któraś z Was nie ma żadnych objawow ?