u mnie niestety to standard, że zasypiam 4/5
zawsze byliśmy z mężem nocnymi sowami, a teraz jak nie chodzę do pracy to hulaj dusza piekła nie ma... (mąż pracuje zdalnie, kiedy i ile chce). Mąż wstaje około 12, ja nawet o 15 (bo mam minimum 3 pobudki na siku/wytulanie kotów)
Jeśli nie prześpię tych 10h to jestem nie do życia przez cały dzień i muszę iść na drzemkę
Boję się co to będzie jak się mały urodzi, na razie wmawiam sobie, że tak jak do pracy dałam radę się przestawić, tak i teraz mi się uda. Do tego mam chytry plan, że będę chodzić spać ~21-4, a mąż w tym czasie będzie pracował i spoglądał na maluszka, więc miałabym wtedy 7h niezakłóconego snu, a potem zmiana
Ja szkołę rodzenia zaczynam za dwa tygodnie i podobno to już ostatni dzwonek, więc trochę się stresuję, że się tak późno z tym ogarnęłam... a jeszcze kwiecień i potem pewnie maj będą dla mnie super intensywne, bo mam słabe wyniki morfologii i co chwilę muszę latać na badania i do lekarzy...
do tego miałam już kwalifikację do prywatnego szpitala na poród no i niestety potwierdziły się moje obawy, że będę rodzić przed terminem. Jak samo się nie zacznie wcześniej to będę indukowana w związku z cukrzycą i ryzykiem preeklampsji
ech, nie tak to sobie wyobrażałam
robicie sobie sesje brzuszkowe?
miałam mieć z okazji urodzin pod koniec kwietnia, ale przeniosłam na maj, bo wszyscy mi mówią, że mam mały brzuszek... a co to za sesja brzuszkowa bez brzuszka
dalej przekładać się boję, bo jeszcze się w czasie nie wyrobię...
jeszcze marzy mi się baby shower, bo nigdy nie organizuję sobie urodzin, więc chcę sobie tą imprezą odbić za te wszystkie lata, ale nie wiem jak się za to zabrać i na kiedy to wcisnąć...
niby wcześnie zaczęłam kolekcjonować wyprawkę i już powoli lista zaczyna się robić coraz krótsza, ale zaczynam się denerwować, że na nic nie mam czasu, że nie dam rady wszystkiego ogarnąć... a jeszcze ambitnie postanowiłam sobie sama uszyć wyprawkę (otulacze, rożek, kocyki, kołderki itd) i jak na razie materiały wyprane i uprasowane leżą i czekają...