Oj, myślałam, że będzie spokojny weekend i pod wieczór w niedzielę nadrobię dwa dni, a tu taka tragedia
Elodia, bardzo, bardzo mi przykro... Jesteś niesamowita, że tak otwarcie mówisz o tym, co czujesz. Jeszcze dużo dobrego przed Tobą, ale teraz potrzeba czasu. Dużo spokoju Ci życzę. Trzymaj się mocno!
Pytanie do tych z Was które mają już drugie dziecko. Czy bałyście się w ciąży z drugim, że tego drugiego dziecka nie pokochacie tak bardzo jak pierwszego? Jak to potem było w rzeczywistości? Bo ja jestem tak zakochana w swojej córce że nie wiem jak to będzie, nawet ta ciążę z nią inaczej przeżywałam. I takie I know nadchodzą czy to drugie nie będzie miało trochę gorzej....
Domi, ja Ci powiem tak - u mnie zawsze taka bezgraniczna miłość przychodziła z czasem. Nie miałam książkowych wybuchów miłości na widok dzieci tuż po urodzeniu. Byłam raczej zagubiona. Teraz wiem, że to takie delikatnie objawy depresji poporodowej czy tam baby bluesa, ale szczególnie za pierwszym razem to uczucie było przytłaczające.
Ale potem już wiedziałam, że muszę sobie dać czas. I wszystkie swoje dzieci kocham po równo, ale każde inaczej. Bo każde jest inne, zupełnie inne. Czasem są trudniejsze dni z jednym, kiedy indziej z drugim czy trzecim, ale miłość jest zawsze taka sama.
Nie martw się na zapas, daj sobie czas - wszystko samo przyjdzie
Dla mnie po kolejnych porodach zawsze było najważniejsze, żeby wytworzyć więź między dziećmi. Od samego początku. Syn miał 20 mies., kiedy urodziło się nam drugie dziecko. Asystował przy wszystkich czynnościach, mył siostrze brzuszek w kąpieli, podawał pieluchy, jak karmiłam, to czytałam mu książki. Nigdy nie usłyszał: "Idź, bo mama musi się zająć siostrą". Teraz dzieciaki świata za sobą nie widzą. Jak z najstarszym wybieram młodych z przedszkola, to najpierw przytulają się do niego, potem do mnie. Strasznie mnie to cieszy.
Mam nadzieję, że najmłodsze też przyjmą do bandy jak swoje