Witam o szarym poranku!!!
Co do pożyczania to zastanawiam się jak ludzie mogą być na tyle bezczelni czy bezobciachowi aby oddawać zniszczone rzeczy???
Przecież w ramach rekompensaty mogliby kupić kilka rzeczy nowych i dołożyć do tych zwracanych.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie będzie prosił o pożyczenie ubranek, bo wolałabym je przechować dla kolejnego dzidziusia. A odmówić to tak jakoś głupio.
Widzę, że dzisiaj wszystkie jakieś nie w humorach. Ale to chyba przez to świąteczne obżarstwo i leniuchowanie, na dodatek pogoda do bani!
I na poprawę humoru dowcip o zakonnicy:
Siostra Maria Katarzyna mieszkała w klasztorze niedaleko sklepu monopolowego Jacka. Pewnego dnia weszła do sklepu i powiedziała:
- Jacek, daj mi ćwiartkę brandy.
- Siostro Mario Katarzyno! - wykrzyknął Jacek - Nigdy bym tego nie zrobił! Nigdy nie sprzedałem alkoholu zakonnicy!
- Jacku - powiedziała siostra - To dla matki przełożonej - zniżyła głos - Ma zatwardzenie, no wiesz...
Jacek sprzedał więc jej brandy. Później zamknął sklep i poszedł do domu. Kiedy mijał klasztor i zobaczył siostrę Marię Katarzynę. Śpiewała i tańczyła na chodniku, wirowała, machała rękami jak ptak. Zbliżał się tłum, więc Jacek przepchnął ja dalej i krzyknął:
- Siostro Mario Katarzyno! Na litość boską! Powiedziała mi siostra, że to na zatwardzenie siostry przełożonej!
Niezbita z tropu siostra Maria Katarzyna odpowiedziała:
- Bo tak jest, mój młodzieńcze, tak jest! Kiedy mnie zobaczy, to się zesra!
Co do pożyczania to zastanawiam się jak ludzie mogą być na tyle bezczelni czy bezobciachowi aby oddawać zniszczone rzeczy???
Przecież w ramach rekompensaty mogliby kupić kilka rzeczy nowych i dołożyć do tych zwracanych.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie będzie prosił o pożyczenie ubranek, bo wolałabym je przechować dla kolejnego dzidziusia. A odmówić to tak jakoś głupio.
Widzę, że dzisiaj wszystkie jakieś nie w humorach. Ale to chyba przez to świąteczne obżarstwo i leniuchowanie, na dodatek pogoda do bani!
I na poprawę humoru dowcip o zakonnicy:
Siostra Maria Katarzyna mieszkała w klasztorze niedaleko sklepu monopolowego Jacka. Pewnego dnia weszła do sklepu i powiedziała:
- Jacek, daj mi ćwiartkę brandy.
- Siostro Mario Katarzyno! - wykrzyknął Jacek - Nigdy bym tego nie zrobił! Nigdy nie sprzedałem alkoholu zakonnicy!
- Jacku - powiedziała siostra - To dla matki przełożonej - zniżyła głos - Ma zatwardzenie, no wiesz...
Jacek sprzedał więc jej brandy. Później zamknął sklep i poszedł do domu. Kiedy mijał klasztor i zobaczył siostrę Marię Katarzynę. Śpiewała i tańczyła na chodniku, wirowała, machała rękami jak ptak. Zbliżał się tłum, więc Jacek przepchnął ja dalej i krzyknął:
- Siostro Mario Katarzyno! Na litość boską! Powiedziała mi siostra, że to na zatwardzenie siostry przełożonej!
Niezbita z tropu siostra Maria Katarzyna odpowiedziała:
- Bo tak jest, mój młodzieńcze, tak jest! Kiedy mnie zobaczy, to się zesra!