hejka
Tab fajnie, że wychodzisz, a zwolnienie dostałaś jeszcze z pracy czy wracasz?
U mnie dzień jak co dzień - mdłości, mdłości i mdłości aczkolwiek troszkę się chyba uspokoiły, nie są tak mocne, najbardziej męczą wieczorem, liczę, że niedługo przejdą. Jeszcze tylko coś mi wlazło w kość ogonową i mnie boli często, szczególnie jak pospaceruję. Ja wizytę mam dopiero 10 sierpnia.
Zwolnienie dostałam na razie do niedzieli. W poniedziałek mam wizytę u gina i chyba poproszę o dalsze, bo jestem wyczerpana po tej chorobie. Zresztą dziś w szpitalu lekarka o mały włos nie dałaby mi zwolnienia, bo jak to powiedziała "skoro pani jest w ciąży to uznałam za oczywiste, że jest już pani na zwolnieniu" i bardzo się zdziwiła, że ja nadal w pracy. Po powrocie do domu poszłam zrobić małe zakupy żywnościowe w sklepie obok, bo mam dietę jeszcze 2 tygodnie, a nic co by się nadawało nie było w domu (tak to jest jak facet sam robi zakupy dla siebie
Tylko blada jestem niesamowicie, chyba muszę włosy trochę rozjaśnić jakimiś pasemkami, bo z czarnymi wyglądam jak trup.
Na szczęście już nie wymiotuję, tzn. od tygodnia mi się nie zdarzyło. Mdłości przeszły i apetyt wrócił. Wczorajszo-dzisiejsze 15 godzin od kolacji w szpitalu (godz. 17.00) do śniadania (godz. 8.00) były chyba najdłuższymi godzinami w moim życiu. Rano zmusiłam pielęgniarkę, żeby pobrała mi krew już przed 6.00 i wciągnęłam chociaż małego sucharka, którego miałam schowanego na czarną godzinę