Katik
...jestem mamą...
- Dołączył(a)
- 26 Lipiec 2009
- Postów
- 3 994
Wiesz co, ja stosuje taka zasade:Ha ha, Katik, znam ten typ. Kiedys zaczynalam prace z pewna Polka. Jakos tak sie losy potoczyly, ze ja wyjechalam z Anglii na jakis czas, bo mi sie zachcialo jechac do Indii, a z Indii przez kilka miesiecy nie bylo mi po drodze do jukeja. Po mniejwiecej roku wrocilam, zamieszkalam w innym hrabstwie. Los tak chcial, ze w szpitalu natknelam sie na ta panne - przepraszam, pania doktor. Oczywiscie poznalysmy sie bez trudu, i oczywiscie kolezanka slowa po polsku nie zamienila. Ja generalnie mam to w dupie jesli czuje sie dzieki temu lepiej. Smieszy mnie i tyle.
jesli jestem w towarzystwie Polakow, to logiczne, ze rozmawiamy po Polsku.
Ale jesli towarzystwo jest mieszane, to jak dla mnie z dobrego wychowania nalezy rozmawiac po angielsku, by wszyscy rozumieli.
W pracy, gdzie w jednym pokoju najczesciej pracowalysmy we trzy - dwie Polki i Angielka- stale upominalam Polke by starala sie mowic po Angielsku. Niestety , ze ona ze znajomoscia tego jezyka ledwie ledwie - a "dziob" jej sie nie zamykal, wiec Anglielka non stop pytala: czy ona mowi o mnie, a ja wiecznie za tlumacza robilam, bo nie chcialam byc w glupiej sytuacji.
Smieszy mnie tylko wlasnie taka sytuacja jak z ta lekarka, bo niby co ona przez to gadanie po angielsku chciala udowodnic?......