Mój to gotuje i piecze nawet ale już smęci że brak mu moich obiadków ;D Ciągle pyta kiedy gips mi zdejmą ;P Gotuje nawet dwa obiady bo jeden dla siebie i drugi dla mnie. (ja jestem wege a on jest uczulony na 99% warzyw)
Pamiętam jak dziś jak się wprowadził do mnie i chciał zamieść.. i wziął tą miotłę dziwacznie jakoś i pchał przed siebie nie patrząc czy wszystko zbiera <3 Od tamtej pory to duży postęp bo i go gotować nauczyłam i coś robić w domu ale wiadomo... w każdy zakamarek z tą miotłą czy tam odkurzaczem nie wejdzie tak jak ja... Odkurzacz mamy mega ciężki bo babcia kupiła sobie wodny na jakichś pokazach i stwierdziła, że dla niej za duży i za ciężki i mi go sprezentowała. Ja nienawidzę odgłosu odkurzacza a poza tym, to się zawsze spocę jak mam go ze sobą targać więc odkurza mąż ( raz na miesiąc jak go zmuszę).
On tak ma że jak jestem w domu (choroba, wakacje itp) to lubi mi listę zadań zostawiać... Jak mnie to wkurza!
Myśli sobie, że ja nic nie robię i jego listy potrzebuję. Jak ja mu listę zostawiam to wisi już prawie rok na lodówce że chcę sylikon w końcu pod zlewem ;p Faceci to na wszystko czas mają...
Jak postawiliśmy własny dom (bo u rodziców już nie wyrabiałam) to mieliśmy słowną umowę co kto będzie robił skoro oboje pracujemy. Mężu dobrowolnie wziął na siebie mycie okien, odkurzanie, zmywanie naczyń i łazienki. Okna mam mleczne ale nie od zakupu ;D Zmył je PO BUDOWIE raz, i to nie wszystkie bo się zmęczył i zostawił na później. Dobrze, że ja mam wysoką odporność na taki syf i schiza moja głównie opiera się na czystości rąk i "cross contamination" (nie wiem jak to się zwie po polsku).
Tak z ciekawości co ile wy te firany wieszacie dziewczyny? Bo piszecie o tym a ja w szoku bo moja mama to przed świętami zmienia tylko ;p Ja nie posiadam to nie mam pojęcia jakie są standardy ;D