witam nowe kwietniówki,
przeleciałam po łebkach, ale przeleciałam
eevcia, no to chyba super, nie odpuszczaj póki co, bo wydaje mi się, że mąż poczuł, że wali mu się grunt pod nogami i dlatego takie dramatyczne kroki podjął, życzę Wam powodzenia i mocno trzymam kciuki, żeby się ułożyło, wiem, że jak się mocno chce (pod warunkiem, że chcą dwie osoby jednocześnie tego samego) to nie może się nie udać...tylko teraz to niech On powalczy o Ciebie, o Was, Ty mu tylko na to pozwalaj...przytulam i całuję :-)
aaaa, my już yachtu nie mamy, ale to dłuższa historia, ba z moim ojcem nie mam kontaktu już ładne 4 lata i mam nadzieję, że tak zostanie, ale to historia na kiedyś, na wątek zamknięty (jak już będzie otwarty, przypomnij jak będziesz chciała wiedzieć to opowiem)...ja patentu też nie mam, mam patent na motorowodny, mogę śmigać motorówkami bez stresu, że dostanę mandat za jego brak ;-), a regaty to coś co wspominam cudownie, my trzymaliśmy yacht w Yacht Klubie, albo pod firmą ojca (ale mówię to było laaaata temu), nigdy nie trzymaliśmy na wodzie, wodowaliśmy tylko na regaty, a po na przyczepę i dalej, a że regaty co tydzień zazwyczaj były gdzie indziej to tak nie dość, że było wygodniej, to łódź się tak nie niszczyła, nie obrastała mułem, co niestety bardzo spowalnia łódź, a to niewskazane było przy regatach ;-)
