pola a to mnie zaskoczyłaś tą szkodliwością nawet małej ilości alkoholu większą niż fajki, a nawet narkotyki

Skąd masz takie informacje? Nie przekonasz mnie, że prochy mogą być lepsze od puszki piwa
Mało tego, za komuny zalecanym przez lekarzy sposobem na przedwczesne skurcze była lampka wina wieczorem (rozmawiałam o tym z mamą). To chyba połowa dzieci z lat 80-tych powinna być upośledzona. Poza tym nieraz zdarza sie, że przyszła mama napije się czegoś, zanim dowie się o ciąży? Tzn. że z automatu skazała swoje dziecko na nieodwracalne zmiany w rozwoju?
Dla mnie to brzmi podobnie jak głoszone w formie herezji teorie o gorszym starcie dla dzieci, które są karmione z butelki, a nie mlekiem matki.
oczywiście jestem przeciwniczką picia w ciąży... ale jak czytam, że minimalna ilość alkoholu może nieodwracalnie uszkodzić moje dziecko... to mnie ruszyło

zwłaszcza, że przy Gosi, zanim dowiedziałam się o ciąży i po negatywnym teście ciążowym byłam na imprezie na której wypiłam ze 3-4 kieliszki wina.
Jak dla mnie to sama ideologia abstynencji w ciąży jest jak najbardziej słuszna, aczkolwiek nie w formie demonizowania.
kasiek termin mam na 20 kwietnia i miałam wybyć do rodziców na miesiąc do przodu, ale przez to szkolenie Mka wyjeżdżam wcześniej, bo zostalabym sama we wrocłąwiu z małym dzieckiem. Wiec w razie W nawet nie miałby mnie kto do szpitala zawieźć.
A poprzednio gin straszył mnie wcześniejszym porodem chociaż ostatecznie urodziłam w terminie), no i moja kuzynka urodziła właśnie miesiąc wcześniej.
Tak że przezorny zawsze ubezpieczony;-)
a co skorzystam u mamusi, to moje

za to co M się za nami zatęskni to jego
pscółka wypluj to "chlusną wody" toż to lepiej rodzi się z poślizgiem niż na sucho
