Poradżcie mi czy powinnam budzić małego w nocy do jedzeniia??? W dzień je 6 razy a jak zaśnie ok 22 tak śpi do 6 bez żadnej przerwy... Lekarki zapomniałam zapytać...
no w życiu nie budz
tylko sie ciesz bo moze sie to niestety skończyć za parę tyg....
mojej kumpeli dziecko od urodzenia przesypia 10 godz w nocy i nie wybudzała, teraz ma już 5 miesiecy chlopak i wszy ok
moja spi od 19 do 3 i tez jestem mega happy bo z nocami mialam masakre. co godz.nawet potrafila sie budzic, dopeiro po mm spi lepiej...
anetka1990- mi też się wydaje, że nie powinnaś budzic. Jak by był głodny to by się budził w nocy.
Mój waży tyle samo a urodził lekko pona 3 kg. Więc, tak jak by więc przybrał mój a Twój z większą wagą się urodził.
Mój budził się 2 razy, teraz znowu częściej... jak jak by się nienajadła. Zrobiły mi się miększę cycuchy, mleko już nie tryska tak mocno jak kiedyś. Więc, wydaje mi się, że to powód jego czętszego budzenia sie w nocy.
nie tryska bo laktacja sie unormowala. niektore dziewczyny maja calkiem miekkie piersi, jakby 'puste', to znak nie braku mleka a super uregulowanej laktacji...
mitaginka niewyobrażalne to co piszesz. po prostu najzupełniej w świecie nie mogę sobie wyobrazic takiej sytuacji z dzieckiem. i nie wyobrazam sobie zdecydowac sie na kolejne dziecko w takim przypadku.... miłość matki wiele zniesie. Ty jestes na to dowodem...
dzieki laski za dobre slowa w sprawie wyjazdu, ale ja sama w to nie wierze. naprawde jak jeszcze tydzien temu to byloby spelnienie marzenia, marudzilam o wyjezdzie od poczatku lata, yyyy tzn od poczatku lipca bo lata to chyba nie ma.... tak teraz po prostu mam wrazenie ze M to robi na sile, bo na sile chyba oboje ratujemy resztki....nie wiem czego, bo nas juz nie ma i co do tego jestesmy zgodni.
to bedzie nudny weekend pelen kłótni...
coś we mnie pękło. zobojętniałam. pogodziłam się z tym. zaakceptowałam ten fakt. fakt braku miłości, czułości, zrozumienia, wsparcia, jakiejkolwiek pomocy...
podam wam przyklad
dzisiaj M mial wrocic kolo 19 z pracy. godz. 18 Nika placze od 2 godzin, Niko sie drze na maxa, bo to on chce byc na rekach. co uspokoje Niśke to Niko wrzask i ją przestrasza wiec ona ryk i tak w kolo macieju. nie mialam jak panadollu jej podac, bo to od zabkowania taka niespokojna. w koncu dalam smoczka(!) Niko, zagadalam go, jak uspokoila sie Nisia przygotowalam jej kapiel i przy okazji Niko sie uspokoil. Nika tez ok bo panadol zaczal dzialac (podalam przed kapielą)
więc M wrocil do domu o 19,30 (na bank specjalnie sie nie spieszyl) zastał taki obraz:
posprzątane, dzieciaki starsze spokojne, usmiechniete bawią sie w wannie pelnej piany, Nika spi.
normalny czlowiek bylby zadowolony, a moj maz skwitowal moją niezbyt uśmiechniętą minę - zmeczona po prostu bylam - tym ze sobie nie radzę i ze mam isc na terapię dla wielodzietnych mam (!)
skąd ja wiedziałam że nie otrzymam od niego wsparcia?? ciągle cos nie tak. jakby przyszedl do domu godzine wczesniej i slyszal ten wrzask, to otowrzylby browara i tez by powiedzial ze sobie nie radze!!
ja jestem robocop. i o to of course tez ma pretensje! ze nie jestem kruchą kobietą. a jak proszę go o wsparcie to mówi ze sobie nie radze
NO KUR A ALBO JA JESTEM NIENORMALNA ALBO Z NIM COŚ NIE TEN TEGES!!!
sorry dziewczyny ale ja juz nie daje rady. troje dzieci!@! co ja mam zrobic>> siedziec i beczec?? nic to nie daje
modle sie i tez zaczynam juz watpic. w zasadzie zwątpilam ze bedzie kiedykoliwiek lepiej. ze on zwany moim mezem bedzie tym mezem, bo na razei jest ojcem tylko. poza godzinami pracy.
mitaginka, przepraszam za to co napisze, ale uwierz mi wolalabym byc w twojej sytuacji. Tysia wyrosnie za pare tyg. z tego. a ja do konca zycia bede zyla obok męża.... i skończymy jak rodzice cucu (buziak kochana) rozwiedziemy sie jak dzieci dorosną,,,
znowu becze
ale popisalam. sorry musialam to z siebie wykrzyczec
wszak to prawda i nie ma co dusic tego w sobie!