reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Dzięki, ale inaczej się na to patrzy, kiedy już 7 zarodkow się straciło...
Tak to oczywiste. Mogę tylko powiedzieć o sobie przerobione 2 kliniki w Warszawie, nie zaliczona ilość ginekologów prywatnych z profesorami i docentami łącznie stosy badań, wszystko w normie no może mąż czasami słabsze wyniki, ale przez 7lat słyszałam nic tylko dzieci rodzić a in vitro w państwa przypadku to ostateczność. Mój mąż długo był przeciwny in vitro nie jest religijny, pieniądze są, ot tak po prostu, więc się przyzwyczailiśmy do takiego życia skończyły się badania lekarze itp. W końcu na początku roku poszliśmy na kompromis zgadza się, ale jedna procedura i tylko jak będzie dofinansowanie. Amh było 1,1 fsh 14 więc się załapaliśmy. Myślałam stymulacja to tylko formalność, szoku doznałam jak lekarz powiedział tylko 2, ale jak już Pani ładuje te hormony to ciągniemy za uszy - lekarz Z. z Novum bardzo bezpośredni, ale też bardzo dobry. Mówię do niego że miernie mi idzie i pewnie nic z tego a on, że 2 to nie 1 a 1 to nie 0 i że takie ciąże też ma. Później punkcja, ja na sali najmłodsza, panie miały po ponad 5 a mi położna mówi, że 1 to jakby mi życie zeszło, poleciałam do doktora pytam i co teraz bo nic z tego nie będzie a on na to, że jak się zaplodni to będzie. Więc dobry doktor, który myśli i wierzy za nas to skarb. Jak szłam po mojego 2 dniowca to aż embriolog był ciekawy jak to dalej będzie bo mało mają takich przypadków😊 Po zebraniu zarodka powiedziałam mężowi, że w styczniu urlop bo nic z tego nie będzie i prawie kupiłam bilety. Póki co wszystko zawdzięczam tylko jednemu lekarzowi jest bardzo stanowczy, wymagający, ale też wie co robi, opieprzył mnie kilka razy jak pytałam o jakieś leki, suple itp. że to on jest od leczenia i jak się chce leczyć u niego to mam słuchać. Efekt pierwsza w życiu ciąża, a po tym co przeszłam napewno ostatnia. Może miałam szczęście, ale zaryzykowałam darowałam sobie 2 wcześniejsze kliniki i mimo, że o Novum mówią taśma to mi to pasowało jak mnie stawiali do pionu 😁
 
reklama
Tak to oczywiste. Mogę tylko powiedzieć o sobie przerobione 2 kliniki w Warszawie, nie zaliczona ilość ginekologów prywatnych z profesorami i docentami łącznie stosy badań, wszystko w normie no może mąż czasami słabsze wyniki, ale przez 7lat słyszałam nic tylko dzieci rodzić a in vitro w państwa przypadku to ostateczność. Mój mąż długo był przeciwny in vitro nie jest religijny, pieniądze są, ot tak po prostu, więc się przyzwyczailiśmy do takiego życia skończyły się badania lekarze itp. W końcu na początku roku poszliśmy na kompromis zgadza się, ale jedna procedura i tylko jak będzie dofinansowanie. Amh było 1,1 fsh 14 więc się załapaliśmy. Myślałam stymulacja to tylko formalność, szoku doznałam jak lekarz powiedział tylko 2, ale jak już Pani ładuje te hormony to ciągniemy za uszy - lekarz Z. z Novum bardzo bezpośredni, ale też bardzo dobry. Mówię do niego że miernie mi idzie i pewnie nic z tego a on, że 2 to nie 1 a 1 to nie 0 i że takie ciąże też ma. Później punkcja, ja na sali najmłodsza, panie miały po ponad 5 a mi położna mówi, że 1 to jakby mi życie zeszło, poleciałam do doktora pytam i co teraz bo nic z tego nie będzie a on na to, że jak się zaplodni to będzie. Więc dobry doktor, który myśli i wierzy za nas to skarb. Jak szłam po mojego 2 dniowca to aż embriolog był ciekawy jak to dalej będzie bo mało mają takich przypadków😊 Po zebraniu zarodka powiedziałam mężowi, że w styczniu urlop bo nic z tego nie będzie i prawie kupiłam bilety. Póki co wszystko zawdzięczam tylko jednemu lekarzowi jest bardzo stanowczy, wymagający, ale też wie co robi, opieprzył mnie kilka razy jak pytałam o jakieś leki, suple itp. że to on jest od leczenia i jak się chce leczyć u niego to mam słuchać. Efekt pierwsza w życiu ciąża, a po tym co przeszłam napewno ostatnia. Może miałam szczęście, ale zaryzykowałam darowałam sobie 2 wcześniejsze kliniki i mimo, że o Novum mówią taśma to mi to pasowało jak mnie stawiali do pionu 😁
Super, że udało się. Trzeba zawsze wierzyć, że będzie dobrze bo jak się nie wierzy to po co próbować, odpuścić i użalać się nad sobą jakim to się jest nieszczęśliwym :) to potwierdza, że nawet z jednym zarodkiem może być sukces :) oczywiście znam pary, które dopiero przy 4 procedurze in vitro i ponad 13 transferach zostali rodzicami ale nastawienie to bardzo dużo.
 
Super, że udało się. Trzeba zawsze wierzyć, że będzie dobrze bo jak się nie wierzy to po co próbować, odpuścić i użalać się nad sobą jakim to się jest nieszczęśliwym :) to potwierdza, że nawet z jednym zarodkiem może być sukces :) oczywiście znam pary, które dopiero przy 4 procedurze in vitro i ponad 13 transferach zostali rodzicami ale nastawienie to bardzo dużo.
Ja wierzyłam do połowy stymulacji, jak doktor powiedział że tylko dwa pęcherzyki to wróciłam do domu podarłam część badań, wyryczałam się i poszłam biegać choć nie można, ale wtedy do mnie dotarło że to koniec niezależnie od wszystkiego, tak podeszłam do transferu z pustą głową bez oczekiwania pierwszy raz od początku starań i było mega miłe dziwne uczucie tak jakbym zyskała wolność. Za to stres dobija mnie teraz, czy ta jedna komórka była dobra i czy dziecko będzie zdrowe. Choć wynik niepewny bo to dopiero początek ciąży to wiem, że już do in vitro więcej nie podejdę nawet nie z powodu męża. Podziwiam was wszystkie które tak dzielnie walczycie bo ja nie mam tyle siły żeby jeszcze stawić czoła badaniom w ciąży.
 
Ja wierzyłam do połowy stymulacji, jak doktor powiedział że tylko dwa pęcherzyki to wróciłam do domu podarłam część badań, wyryczałam się i poszłam biegać choć nie można, ale wtedy do mnie dotarło że to koniec niezależnie od wszystkiego, tak podeszłam do transferu z pustą głową bez oczekiwania pierwszy raz od początku starań i było mega miłe dziwne uczucie tak jakbym zyskała wolność. Za to stres dobija mnie teraz, czy ta jedna komórka była dobra i czy dziecko będzie zdrowe. Choć wynik niepewny bo to dopiero początek ciąży to wiem, że już do in vitro więcej nie podejdę nawet nie z powodu męża. Podziwiam was wszystkie które tak dzielnie walczycie bo ja nie mam tyle siły żeby jeszcze stawić czoła badaniom w ciąży.
nawet bez in vitro bywają bardzo ciężkie przypadki o których strach pomyśleć a co dopiero przeżyć. Niektóre kobiety nie maja szansy nawet na in vitro więc chociaż wiem ze może to dziwnie zabrzmieć w pewnym sensie jesteśmy szczęściarami, że mamy możliwość spróbować. W zeszłym roku byłam świadkiem pary która musiała chociaż byli zdecydowani na procedurę wstrzymać się z powodów finansowych - jak przystępowałam pierwszy raz do in vitro skończyły się środki dofinansowań- dla niektórych to było odwleczenie leczenia o kilka miesięcy. Wtedy zrozumiałam jakie mam dobre życie, że nie dość że klasyfikuje się do leczenia to jeszcze mogę finansowo o to zadbać. Dlatego uważam, że jeżeli mamy szanse to trzeba ją wykorzystać
 
Czy któraś z was była na usg prenatalnym u dr. Tomasza Roszkowskiego lub dr. Piotra Węgrzyna? Podobno super specjaliści i na tym mi zależy, ale czy faktycznie tacy gburowaci? I jak któryś postawił diagnozę dobrą/złą to czy pokryła się z dalszymi badaniami?
 
Dziewczyny powiedzcie mi bo wizytę w klinice wyznaczyli mi dopiero na 7 października przypomnę że transfer mialam 12 września . Czy nie lepiej iść wcześniej w mojej mieścinie? Boze tak bardzo się cieszę i jeszcze to do mnie nie dochodzi 😍❤ chyba dopiero jak zobacze serduszko dotrze do mnie ze bede mama 😍
Ja mialam transfer 31.08 a pierwsza wizyta 30.09
Czekaj kochana. Lepiej serducho usłyszec ♥️♥️♥️
 
reklama
Już się zapisałam na 6 do pani dr. Która będzie prowadzić mi ciąże a na 7 jestem zapisana w klinice ❤️ mam nadzieję że serduszko juz będzie ❤️ nie mogę się doczekać wizyty a to jeszcze tyle czasu 😱🙈
W klinice u mnie pierwsze usg robią 25 dpt a następne 35dpt, ja nie jestem za częstym usg i mój lekarz też nie w klinice miałam 25dpt pecherzykowa a 2 tyg później serce i 2 dodatkowe co tydzień żeby potwierdzić serce i przepływy, teraz mam za ponad 2tyg. Proponuję iść wcześniej na pęcherzykową min. tydzień albo czekać do 7 napewno nie robić6i7 nie ma co dziecka męczyć. Dodam tylko, że pęcherzykową robiłam w klinice a sercowa już u dr prowadzącej.
 
Do góry