To w takiej sytuaci to rzeczywiście dobrze, że lekarz tak Cię tym progiem obstawił!
Ja takich postanowień jak Ty nie robię, bo znam się za dobrze i wiem, że nie wytrzymam
A z córką to w ogóle miałam śmiesznie, bo transfer miałam 19.02. ok 12:00, a koło północy tego samego dnia, na chwilę przed zaśnięciem, poczułam bardzo dziwne coś w podbrzuszu i… straciłam przytomność. Po odzyskaniu jej po kilku sekundach, kiedy spanikowany mąż już chciał wzywać karetkę, popatrzyłam na niego i powiedziałam: wiesz, głupia sprawa, ale poczułam jakby mnie ktoś ugryzł
No i właściwie już wtedy wiedziałam, że się udało, a moje dziecko podgryza mnie do tej pory