reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Mega zdołowana jestem po tej wizycie, bo lekarz nie bierze już pod uwagę kolejnej stymulacji, mam piękny pęcherzyk na prawym jajniku, a mąż 14 000km ode mnie. Jutro mają zadzwonić z kliniki jak moim przypadku wygląda czas oczekiwania na dawcę oocytów, ale ta rozmowa przywiała stare demony pod tytułem: nie pokocham dziecka innej kobiety, jestem szczęśliwa tu i teraz z moją jedną córeczką, podejmę złą decyzję i rozwalę wszystkim życie, mąż będzie szczęśliwy, ale co jeśli ja tej procedury nie dźwignę emocjonalnie, itd..
A do tego jestem chora. Chyba mi odporność spadła na tle stresu po nieudanym transferze i teraz się rozkładam. I nie wiem co robić, co myśleć, jak to sobie w głowie poukładać, spać nie mogę…
zastanów sie na spokojnie nad ta decyzja i podejmy decyzje ktora idzie w zgodzie z tobą i nie rób nic na sile :)
 
reklama
Mega zdołowana jestem po tej wizycie, bo lekarz nie bierze już pod uwagę kolejnej stymulacji, mam piękny pęcherzyk na prawym jajniku, a mąż 14 000km ode mnie. Jutro mają zadzwonić z kliniki jak moim przypadku wygląda czas oczekiwania na dawcę oocytów, ale ta rozmowa przywiała stare demony pod tytułem: nie pokocham dziecka innej kobiety, jestem szczęśliwa tu i teraz z moją jedną córeczką, podejmę złą decyzję i rozwalę wszystkim życie, mąż będzie szczęśliwy, ale co jeśli ja tej procedury nie dźwignę emocjonalnie, itd..
A do tego jestem chora. Chyba mi odporność spadła na tle stresu po nieudanym transferze i teraz się rozkładam. I nie wiem co robić, co myśleć, jak to sobie w głowie poukładać, spać nie mogę…
Myszko kochana, a myślałaś może o poszukaniu wsparcia psychologa, najlepiej od niepłodności? Może współpracują z kimś w klinice? Przed Tobą bardzo trudna decyzja, w dodatku zapewne mężowi (nawet jeśli stanie na głowie) trudno jest zrozumieć Twoje emocje, może ktoś z zewnątrz pomoże Ci na to spojrzeć trochę z boku?


(Przepraszam dziewczyny, że Wam się tak wpitalam w wątek, podczytuje Was jeszcze się nie ujawniając, bo dopiero się przygotowuje do ivf, ale znamy się z Myszko z wątku kreskowego i nie mogłam się powstrzymać przed odezwaniem się)
 
A Ty jaki masz plan ? Bo dr jedno a to co Ty czujesz drugie 😊
Ja chyba nie jestem w formie, żeby mieć jakikolwiek inny plan. Mogłabym na siłę iść w jeszcze jedną stymulację, ale umówmy się, AMH 0,3 i 44 lata na karku - to byłby tylko niepotrzebny stres, również dla ciała i robienie sobie nadziei, a potem radzenie sobie z kolejną porażką.
 
Myszko kochana, a myślałaś może o poszukaniu wsparcia psychologa, najlepiej od niepłodności? Może współpracują z kimś w klinice? Przed Tobą bardzo trudna decyzja, w dodatku zapewne mężowi (nawet jeśli stanie na głowie) trudno jest zrozumieć Twoje emocje, może ktoś z zewnątrz pomoże Ci na to spojrzeć trochę z boku?


(Przepraszam dziewczyny, że Wam się tak wpitalam w wątek, podczytuje Was jeszcze się nie ujawniając, bo dopiero się przygotowuje do ivf, ale znamy się z Myszko z wątku kreskowego i nie mogłam się powstrzymać przed odezwaniem się)
Podjęłam dziś decyzję. Ruszyły poszukiwania dawczyni. Mimo wszystko bardziej się martwię tym, że dziecka nie będzie niż tym, że nie będzie miało moich jakże wspaniałych genów. Wszak adopcja oocytów to z punktu widzenia rodziców najdoskonalsza forma adopcji. Ale do psychologa trafię na pewno, żeby poradzić sobie z dotychczasowymi stratami, bo to cały czas we mnie siedzi. Klinika B oczywiście nie ma swojego psychologa, co uważam za totalną żenadę.
Może dziewczyny z wątku kogoś polecą?
 
Podjęłam dziś decyzję. Ruszyły poszukiwania dawczyni. Mimo wszystko bardziej się martwię tym, że dziecka nie będzie niż tym, że nie będzie miało moich jakże wspaniałych genów. Wszak adopcja oocytów to z punktu widzenia rodziców najdoskonalsza forma adopcji. Ale do psychologa trafię na pewno, żeby poradzić sobie z dotychczasowymi stratami, bo to cały czas we mnie siedzi. Klinika B oczywiście nie ma swojego psychologa, co uważam za totalną żenadę.
Może dziewczyny z wątku kogoś polecą?

No to poważna decyzja.

Wierze, że słuszna i da Ci to czego pragniesz :)
Kibicuje Ci bardzo
 
Podjęłam dziś decyzję. Ruszyły poszukiwania dawczyni. Mimo wszystko bardziej się martwię tym, że dziecka nie będzie niż tym, że nie będzie miało moich jakże wspaniałych genów. Wszak adopcja oocytów to z punktu widzenia rodziców najdoskonalsza forma adopcji. Ale do psychologa trafię na pewno, żeby poradzić sobie z dotychczasowymi stratami, bo to cały czas we mnie siedzi. Klinika B oczywiście nie ma swojego psychologa, co uważam za totalną żenadę.
Może dziewczyny z wątku kogoś polecą?
w takim razie trzymam kciuki za dalsza walkę :)
ja tez mam zamiar skorzystac z psychologa ale w mojej klinice maja psychologa na miejscu
 
Cześć dziewczyny, powodzenia wszystkim na zbliżających się punkcjach i transferach :)
nasz 3-dniowy świezaczek ma już 1,5cm i wchodzimy w 9tc ❤️

Zostało mi sporo różnych suplementów, które brałam przed punkcją, może któraś z Was potrzebuje. Mogę się również podzielić rozpiską od dietetyka co brać przed punkcja na poprawę komórek. Czekam na priv :)
bardzo chętnie bym przygarnęła ta rozpiskę ❤️
 
Podjęłam dziś decyzję. Ruszyły poszukiwania dawczyni. Mimo wszystko bardziej się martwię tym, że dziecka nie będzie niż tym, że nie będzie miało moich jakże wspaniałych genów. Wszak adopcja oocytów to z punktu widzenia rodziców najdoskonalsza forma adopcji. Ale do psychologa trafię na pewno, żeby poradzić sobie z dotychczasowymi stratami, bo to cały czas we mnie siedzi. Klinika B oczywiście nie ma swojego psychologa, co uważam za totalną żenadę.
Może dziewczyny z wątku kogoś polecą?
Myszko mi leci 41 lat,mam również niskie Amh 0,5 -nie wiem jeszcze jakim cudem tak trzyma się od 2 lat taki poziom.Lekarze nie dawali mi prawie żadnej nadziei,bo niskie amh to małe szanse.4 lata temu przy Amh miałam pobranych 9 komórek,z czego był 1 zarodek,jednak ciąże straciłam w 5 mc,dziecko było bardzo chore. 2 lata temu podchodziłam znowu,6 komórek pobranych,transfer 1 zarodka 3 dniowego.Niestety nie udało się. Teraz stanęłam znowu do walki,juz nawet pomyślałam i zdecydowałam się na dawce komóreNie wiem czy k,ale jak dowiedziałam się ,jaki koszt i lekarz mówił mi,że spróbuje wyciągnąć ze mnie co się da ,że jest szansa,to znowu dostałam nadzieję.Nie wiem czy się uda ,nie wiem czy mam jeszcze komórki na tyle silne i zdrowe,abym została mamą.To jest ostatnia moja szansa.Nie mam kasy na dalszą walkę,co innego gdyby były pieniądze.Nie nastawiam się na sukces,mimo to jednak walka jest silniejsza od mnie.Nie potrafię odpuscić.Na co dzień pracuję z maluszkami i ta praca daje mi dużo radości ,a gdy takie małe rączki obejmują moją szyję to myśle ,że muszę walczyć z całych sił także o swoje szczęscie.Trzymam kochana za ciebie mocno kciuki,za każdą z nas,aby spełniło się nasze największe marzenie😘😘
 
reklama
Do góry