reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Dobrze, że się odezwałaś i podzieliłaś swoją historią, bo jednak tak niskie bety kilkanaście dni po transferze nie zawsze kończą się urodzeniem zdrowego dziecka, jak u Ciebie, ale właśnie takie przypadki przypominają, że czasami tak się zdarza i to jest wspaniałe ☺️ @motylek24 też miała niskie choć chyba we wcześniejszych dpt i później beta się rozkręciła i tez ma zdrową córeczkę.
Ja prawdę mówiąc czytam was codziennie a udzielam się mało 😉. U mnie w klinice mówili że mniej ważne są cyfry bety a bardziej przyrosty. I mój przykład pokazuje że z takich bet też można mieć zdrowe dziecko. Ja mam cudowna córeczkę i każdej z was tego życzę z całego serca❤️😘
 
reklama
Na prawdę wasze historie podtrzymuja na duchu 😊 ja staram się na razie spokojnie podejść do tematu i się nie cieszyć za wczasu bo nie wyglada to u mnie dobrze 🥺 plamie już 7 dzień do tego ból brzucha i krzyża. Cały czas leżę bo nie znaleziono jeszcze przyczyny tych plamien dlatego wole dmuchać na zimne. Jutro kontrolna beta ✊✊
 
Na prawdę wasze historie podtrzymuja na duchu 😊 ja staram się na razie spokojnie podejść do tematu i się nie cieszyć za wczasu bo nie wyglada to u mnie dobrze 🥺 plamie już 7 dzień do tego ból brzucha i krzyża. Cały czas leżę bo nie znaleziono jeszcze przyczyny tych plamien dlatego wole dmuchać na zimne. Jutro kontrolna beta ✊✊
Ja też miałam plamienia. Fakt że nie miałam bólów brzucha. I nie znaleźli przyczyny plamien. Mówili że może gdzieś podrażnilam od progesteronu. Serduszko pojawiło się tez późno. Jak byłam 26 dni po transferze to jeszcze nie było i kazał lekarz przyjść za tydzień. I faktycznie wtedy już serduszko było. U mnie gorzej wyszły badania prenatalne. Bo z USG wszystko było dobrze ale z krwi wychodziło mi podejrzenie Zespołu Downa. Pewnie też z racji mojego wieku( 41 lat). Miałam skierowanie na amiopunkcje. Strasznie to przeżywałam. Uświadomiłam sobie że nie usunę ciąży nawet jak będzie źle. Więc mój mąż zapytał mnie że jeżeli taką decyzję podejmujemy że nie usuniemy to jaki sens robić amiopunkcje. Mówił że jak ja wtedy ta ciążę przejdę z taką świadomością.....żebym dała spokój i co ma być to będzie. I posłuchałam go i dopiero wtedy się uspokoiłam. Wierzyłam że będzie dobrze tym bardziej że na wizytach na USG było wszystko ok. Całą ciążę czułam się super. W 37 tygodniu odeszły mi wody i mąż zawiózł mnie do szpitala. A tam zrobili test na covid i okazało się że mam to świństwo..więc karetka na sygnale do Wrocławia nas zawieźli...tam też zrobili test i wyszedł też pozytywny. Zrobili mi cesarkę i o 10.34 urodziłam śliczna córeczkę ważąca 3770. I zdrowa bez covida. Nie pokazali mi jej nawet tylko usłyszałam płacz i że 10 w skali i zabrali na noworodki..urodziłam w środę a w poniedziałek nas wypuścili do domu. Dziecko dostałam dopiero 2 h przed wyjazdem. Chociaż tyle, że mi zdjęcia z noworodków pielęgniarki wysyłały i lekarka codziennie dzwoniła do mnie. Ja leżałam w izolatce. Ciężki to był czas. Sama w 4 ścianach bez dziecka tak wyczekanego....ale daliśmy radę. I dziś jest pięknie.
 
Ja też miałam plamienia. Fakt że nie miałam bólów brzucha. I nie znaleźli przyczyny plamien. Mówili że może gdzieś podrażnilam od progesteronu. Serduszko pojawiło się tez późno. Jak byłam 26 dni po transferze to jeszcze nie było i kazał lekarz przyjść za tydzień. I faktycznie wtedy już serduszko było. U mnie gorzej wyszły badania prenatalne. Bo z USG wszystko było dobrze ale z krwi wychodziło mi podejrzenie Zespołu Downa. Pewnie też z racji mojego wieku( 41 lat). Miałam skierowanie na amiopunkcje. Strasznie to przeżywałam. Uświadomiłam sobie że nie usunę ciąży nawet jak będzie źle. Więc mój mąż zapytał mnie że jeżeli taką decyzję podejmujemy że nie usuniemy to jaki sens robić amiopunkcje. Mówił że jak ja wtedy ta ciążę przejdę z taką świadomością.....żebym dała spokój i co ma być to będzie. I posłuchałam go i dopiero wtedy się uspokoiłam. Wierzyłam że będzie dobrze tym bardziej że na wizytach na USG było wszystko ok. Całą ciążę czułam się super. W 37 tygodniu odeszły mi wody i mąż zawiózł mnie do szpitala. A tam zrobili test na covid i okazało się że mam to świństwo..więc karetka na sygnale do Wrocławia nas zawieźli...tam też zrobili test i wyszedł też pozytywny. Zrobili mi cesarkę i o 10.34 urodziłam śliczna córeczkę ważąca 3770. I zdrowa bez covida. Nie pokazali mi jej nawet tylko usłyszałam płacz i że 10 w skali i zabrali na noworodki..urodziłam w środę a w poniedziałek nas wypuścili do domu. Dziecko dostałam dopiero 2 h przed wyjazdem. Chociaż tyle, że mi zdjęcia z noworodków pielęgniarki wysyłały i lekarka codziennie dzwoniła do mnie. Ja leżałam w izolatce. Ciężki to był czas. Sama w 4 ścianach bez dziecka tak wyczekanego....ale daliśmy radę. I dziś jest pięknie.
sporo przeszłaś w tej ciąży ale najważniejsze ze z happy endem ❤️ oby wszystkie nasze historie tak pozytywnie się kończyły
 
Melduje kropka 5AB na pokładzie :)
teraz tylko czekanie byle do trzech króli jakoś dotrwać i nie myslec
kontolny progesteron z dzisiaj 23 wiec chyba nie tak najgorzej
zapomniałam zapytać doktorka o probiotyki czy można stosowac wiecie może chodzi
mi o lactovaginal wole chuchac na zimne z moim szczesciem
 
Ja też miałam plamienia. Fakt że nie miałam bólów brzucha. I nie znaleźli przyczyny plamien. Mówili że może gdzieś podrażnilam od progesteronu. Serduszko pojawiło się tez późno. Jak byłam 26 dni po transferze to jeszcze nie było i kazał lekarz przyjść za tydzień. I faktycznie wtedy już serduszko było. U mnie gorzej wyszły badania prenatalne. Bo z USG wszystko było dobrze ale z krwi wychodziło mi podejrzenie Zespołu Downa. Pewnie też z racji mojego wieku( 41 lat). Miałam skierowanie na amiopunkcje. Strasznie to przeżywałam. Uświadomiłam sobie że nie usunę ciąży nawet jak będzie źle. Więc mój mąż zapytał mnie że jeżeli taką decyzję podejmujemy że nie usuniemy to jaki sens robić amiopunkcje. Mówił że jak ja wtedy ta ciążę przejdę z taką świadomością.....żebym dała spokój i co ma być to będzie. I posłuchałam go i dopiero wtedy się uspokoiłam. Wierzyłam że będzie dobrze tym bardziej że na wizytach na USG było wszystko ok. Całą ciążę czułam się super. W 37 tygodniu odeszły mi wody i mąż zawiózł mnie do szpitala. A tam zrobili test na covid i okazało się że mam to świństwo..więc karetka na sygnale do Wrocławia nas zawieźli...tam też zrobili test i wyszedł też pozytywny. Zrobili mi cesarkę i o 10.34 urodziłam śliczna córeczkę ważąca 3770. I zdrowa bez covida. Nie pokazali mi jej nawet tylko usłyszałam płacz i że 10 w skali i zabrali na noworodki..urodziłam w środę a w poniedziałek nas wypuścili do domu. Dziecko dostałam dopiero 2 h przed wyjazdem. Chociaż tyle, że mi zdjęcia z noworodków pielęgniarki wysyłały i lekarka codziennie dzwoniła do mnie. Ja leżałam w izolatce. Ciężki to był czas. Sama w 4 ścianach bez dziecka tak wyczekanego....ale daliśmy radę. I dziś jest pięknie.
podziwiam ja to bałam się gdziekolwiek ruszać z sali żeby mi nie podmienili 🤣🤣🤣
 
reklama
Do góry