Ja Cię rozumiem, też od czasu pierwszej ciąży która okazała się cp z usuniętym jajowodem czuję się beznadziejnie, wybrakowana, niepełna, winna? Tak jak Ty niby wszystko wiem, rozmawiałam z psychologiem nawet i to kilka razy, mąż mnie wspiera wkurwia się gdy mówię o sobie albo myślę źle, ale.... Te myśli są i wracają. Niestety chyba taki los. Też czuję to marnowanie najlepszych lat na walkę, rzygam już tym. W czw wizyta, będę w 23 dpt, a ja mam ciągle czarne myśli że przecież tyle razy już się nie udało to czemu by miało teraz, takie to wręcz dla mnie abstrakcyjne jest, i jestem na 99% pewna że w czw bańka pęknie. Nie chcę tych myśli ale one są
Można wiedzieć jak wyglądała u was droga kursu na rodzinę zastępczą? Chciałam też ją zacząć ale czytałam że trzeba mieć zakończone leczenie niepłodności, a jeszcze nie jestem gotowa.