No widzisz i po co Ci ten test był? Ja też dziś nie mogłam spać, wczoraj czułam się mocno okresowo, a jednocześnie tak jakoś inaczej ( tutaj chyba gra moja psychika). W nocy śniły mi się dwie kreski na teście, ale jakby nie moim
chyba zwariuję do tego wtorku, no ale trudno
Moim zdaniem wszystko siedzi w naszych głowach, a moją coraz trudniej ogarnąć
Powiem Wam dziewczyny, że kiedy miałam pierwszy transfer gdzieś wyczytałam że skuteczność wynosi około 50 %. I teraz UWAGA ja to mocno sobie wzięłam do głowy. Pamiętam jak siedziałam przed gabinetem prof. czekając na wizytę serduszkową ( oczywiście beta była super i pierwsze usg też). Bardzo się bałam, bo wiedziałam jak ważna ta wizyta. Obok nas siedziała para, która była na tym samym etapie. Zamieniliśmy parę zdań. Oni weszli pierwsi, a mi przez głowę przebiegła myśl 50 %, czyli co druga para - jeśli im się uda to nam nie. Oni wyszli szczęśliwi, a ja prawie płakałam. Serduszka oczywiście nie było. Ale to co do mnie mówił lekarz działo się jakby już obok mnie.
Po drugim transferze od początku wiedziałam, że musi być dobrze. Nawet jak mocno krwawiłam to nie miałam nawet cienia wątpliwości. I udało się. Bałam się tylko naturalnego porodu i ku mojemu szczęściu skończyło się cesarką przez zatrucie ciążowe - wtedy okazało się, że syn był dwa razy owinięty pępowiną wokół szyi. Ktoś nad nami czuwał i było dobrze
Nie dopuszczajcie do siebie złych myśli najdłużej jak tylko się da. Ja do wtorku żyję ogromną nadzieją